Odcinek 467

38 3 0
                                    

Angelika zaczęła słyszeć wokół siebie różne głosy. Była w pełni świadoma tego co dzieje się wokół niej i co dzieje się z samą nią. Dobrze pamiętała moment gdy uderzyła głową w szybę jakiegoś czarnego auta. Nagle poczuła, że jej powieki zaczynają jej bardziej ciążyć. Odchyliła je lekko i natychmiast oślepiła ją biel ścian pomieszczenia, w którym się znajdowała.
BA: O Boże kto to malował.
Wiktoria Manuela Consalida, która była w sali szpitalnej odskoczyła jak oparzona od biurka i podbiegła do łóżka swojej pacjentki.
DC: Słyszy mnie pani?
BA: Tak.
DC: To cud! Wie pani jak się pani nazywa?
BA: Ni raczej nie jestem głupia. Gdzie Luna? Gdzie moja wnuczka? Ona wpadła pod samochód! Widziałam ją przed maską!
DC: Niech się pani uspokoi. W naszym szpitalu nie leżała żadna Luna.
BA: Niech mi pani nie mówi, że ona nie żyje!
DC: Proszę się uspokoić.
BA: Muszę jak najszybciej stąd wyjść!
DC: Na razie nigdzie nie może pani wychodzić. Musi pani zostać na obserwacji. Pójdę po leki uspokajające.
Wiktoria Manuela Consalida udała się w kierunku pokoju medycznego, gdzie znajdowały się szafki z lekami.
BA: Ja im dam środki uspokajające. Nie zrobią ze mnie narkomana.
Angelika podniosła się z łóżka, zerwała całą aparaturę, która była do niej podłączona i podbiegła do okna.
BA: Teoretycznie nie jest tu tak wysoko. Mogłabym wyskoczyć.
Angelika spostrzegła, że okno nie ma klamki.
BA: No nie cały mój misterny plan diabli wzięli.
Angelika wzięła aparaturę z szafki i uderzyła nią w okno trzaskając je.
BA: To było w słusznej sprawie.
Angelika wyciągnęła rękę w stronę stłuczonej szyby i otworzyła sobie okno na oścież od zewnątrz.
DC: Niech pani nie skacze!
Angelika odwróciła się i popatrzyła krytycznie na doktor Consalidę, która nie wiedziała co ma zrobić.
DC: Niech pani nie podejmuje pochopnych decyzji. Życie jest piękne.
BA: Wiem. Dlatego właśnie muszę się stąd wydostać.
Angelika spojrzała na drogę przy szpitalu i wyskoczyła. Wiktoria Manuela Consalida nie wiedziała co ma powiedzieć. Pierwszy raz spotkała się z takim przypadkiem, że osoba, która ledwo co obudziła się ze śpiączki popełniała samobójstwo. Pani doktor nie wiedziała czy ma się cieszyć czy płakać, że ma ten przypadek już za sobą. Tymczasem Angelika leżała na Radwanie, który akurat wychodził ze szpitala, kiedy staruszka spadała.
DR: Aua moja łeb.
BA: Och dziękuję młodzieńcze, że mi pomogłeś.
Angelika wstała i jeszcze przy okazji podeptała Radwana idąc w stronę taksówki, która stała przy karetce. Gdy weszła do auta zwróciła się do kierowcy.
BA: Proszę mnie zawieźć do Rollera. Natychmiast.

Violetta 17 Trasa koncertowa Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz