Odcinek 462

50 6 0
                                    

Camila przechodziła się po parku, gdy nagle ku jej zdziwieniu zobaczyła błądzącego Stevena.
Cami: O nie.
Camila odwróciła się i udawała, że jest całkiem inną osobą. Wyciągnęła z pierwszego lepszego kosza jakąś gazetę i rozłożyła ją sobie przed twarzą. Steven zauważył, że to jakaś kretynka, ale warto zapytać o Camilę.
St: Przepraszam. Szukam takiej jednej dziewczyny. Tu mam jej zdjęcie. Mogłaby pani zerknąć.
Camila postanowiła udawać zupełnie inną osobę i nadal trzymała przed twarzą otwartą gazetę.
Cami: Przykro mi chłopczyku, nie mogę ci pomóc. Jestem niewidoma.
St: To jak pani czyta gazetę?
Cami: Ja jej nie czytam, ja...się zasłaniam przed słońcem! Tak! Słońce szkodzi mojej cerze.
St: Camila mogę wiedzieć czemu podajesz się za jakąś niewidomą, schorowaną kobietę?
Camila zamknęła gazetę i wyrzuciła ją do kosza.
Cami: Ta...to się wytnie.
Steven wzruszył ramionami.
Cami: Po co w ogóle przyjechałeś?! Mówiłam ci, żebyś mnie nie szukał.
St: Wracamy na wieś.
Cami: Co? Nigdzie nie jadę.
St: Camila jestem twoim chłopakiem i mówię ci, że jedziemy do domu.
Cami: Tu jest mój dom Steven. Ta wieś nigdy nie była moim domem.
St: Co ty mówisz? Przecież chciałaś tam jechać.
Cami: Chciałam bo to we mnie wymusiłeś. Naobiecywałeś mi nie wiadomo jakich rzeczy. Mówiłeś, że jestem dla ciebie stworzona, a odkąd z tobą mieszkam nasz związek nie zrobił zbyt dużego kroku do przodu. Nadal jesteśmy na tym samym etapie.
St: Jeśli chodzi o krok na przód. Chciałem cię zapytać o to gdy będziemy już na wsi przy moich rodzicach, ale nie dajesz mi innego wyboru. Muszę to zrobić teraz.
Camila popatrzyła ze zdziwieniem na klękającego Stevena.
St: Camila czy uczynisz mi ten zaszczyt i zostaniesz moją żoną?
Camila patrząc tak sobie na Stevena uświadomiła sobie, że jednak go nie kocha i nie wyobraża sobie go jako towarzysza przez najbliższe lata swojego życia. O wiele bardziej wolała w tej roli Pedra. O tak Pedro zdecydowanie wygrywał w porównaniu ze Stevenem.
St: Camila wyjdziesz za mnie?
Cami: Zamilcz. Zamilcz.
Steven popatrzył na nią ze zdziwieniem.
Cami: Już nie chcę słyszeć ciebie nigdy więcej. Krwawi moje serce. Dałam ci wszystko, co mogłam dać. A w zamian za to ty odpłacasz się tak. I choćbyś upadł na kolana i choćbyś błagał. To już nie działa na mnie, żegnaj twoja strata. Zabieraj wszystkie swoje rzeczy nic tu po tobie. Twój czas już minął. Od dziś jestem twoim wrogiem, ty moim wrogiem.
Camila uciekła przed Stevenem i śpiewała. Federico i Gustaw siedzący na ławce w parku patrzyli na nich ze zdziwieniem.
Gu: Co oni odwalają?
Fe: Gonią się chyba.
Gu: Też mają zajęcie.
Fe: No tak, zajmijmy się lepiej swoimi sprawami.
W tym czasie Camila nadal uciekała przed Stevenem, gdy nagle wpadła na Violettę, która wracała do domu ze szkoły.
V: Cami? Gdzie ty biegniesz? I co ty śpiewasz?
Cami: Przepraszam Violetta. Śpieszę się. Pogadamy później.
Camila pobiegła dalej. Po chwili do Violetty przyleciał Steven.
V: Steven!
St: Cześć Violetta.
V: Miło cię widzieć. Przyjechałeś do Camilii?
St: Tak przyjechałem, żeby zabrać ją do domu, ale chyba nic tu po mnie.
V: Co? Stało się coś?
St: Camila chyba ze mną zerwała. Pora wracać do domu i żyć dalej. Pozdrów swojego tatę.
V: Ale Steven...ja nic nie rozumiem.
Steven pokręcił głową ze smutkiem i odszedł zostawiając zdezorientowaną Violettę samą.

Violetta 17 Trasa koncertowa Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz