Odcinek 474

34 4 0
                                    

Violetta razem z Jeremim poszła po szkole do domu rodziny Castillo.
V: Przyniosę lód. Nie najlepiej to wygląda. Bardzo cię boli?
Jer: Bywało gorzej.
V: Tak mi wstyd za Leona. Nie wiem jak ja z nim mogłam w ogóle być.
Jer: Mam nadzieję, że nie wierzysz w to co mówił.
V: Oczywiście, że nie. Wierzę tobie.
Jer: To dobrze. Bardzo mi na tobie zależy Violetta. Nigdy bym cię nie skrzywdził.
V: Wiem o tym. Pójdę po lód.
Violetta poszła do kuchni.
Jer: Cholerny Leon prawie mnie wydał.
Po schodach zeszła Angelica.
BA: O dzień dobry. Ktoś ty?
Jer: Jestem Jeremy. Jeremy z mat-fizu.
BA: Myślisz, że mnie obchodzi jakiś twój przydomek? Pytam co robisz w tym domu.
Jer: Jestem chłopakiem Violetty.
BA: A to ty jesteś tym tymczasowym zastępcą Leona.
Jer: Słucham?
BA: Nie odzywaj się niepytany!
Jeremy'ego aż wcisnęło do kanapy.
BA: Co masz taki obity ryj? Zaatakowali cię kibole ROWu Aires?
Do salonu weszła Violetta.
V: O cześć babciu.
BA: Witaj Violetto. Właśnie rozmawiałam z tym uroczym młodzieńcem.
V: To mój chłopak.
BA: O jak cudownie! Piękna z was para, ale co się stało z Leonem?
V: Leon okazał się być niewłaściwym wyborem.
BA: To się jeszcze okaże.
Violetta nie wiedziała co ma powiedzieć.
V: Dobrze babciu my już pójdziemy. Chodź Jeremy mam lód.
Jeremy jeszcze raz spojrzał z lekkim przerażeniem na babcię Angelicę, a potem ruszył za Violettą. Gdy zamknęły się drzwi, Angelica włączyła swój ulubiony serial ,,Wspaniałe stulecie". Po chwili ktoś zaczął pukać do drzwi.
L: Otwierać!
BA: O Leon.
Angelica poszła otworzyć Leonowi.
BA: Witaj Leon.
L: Dzień dobry.
BA: Gotowy na spotkanie z przeszłością?
L: Ktoś musi.
Leon wszedł do środka, a German akurat schodził ze schodów. Gdy zobaczył Leona popatrzył na niego z obrzydzeniem.
G: Leon co ty tu robisz? Violetty nie ma w domu. Możesz już iść.
BA: Leon jest moim gościem, a nie gościem Violetty.
German nie wiedział co ma powiedzieć.
L: Niech pan usiądzie. Zaraz będziemy mieć gości.
G: Co?
BA: No siadaj.
German usiadł na kanapie.
L: Pójdę zaparzyć kawy.
Leon poszedł do kuchni, a do salonu weszła Angie.
G: Angie podobno będziemy mieć gości. Dlaczego ja o niczym nie wiem, a Leon wie? I dlaczego twoja mama zaprzyjaźniła się z Leonem?
BA: Leon jest idealnym towarzyszem.
Angie usiadła na kanapie i zajrzała do kołyski, w której spał Brandon. Po chwili do salonu wkroczył Leon z tacą kaw.
G: Aż tyle nas tu będzie?
L: Tak. Przyjdą trzy osoby.
G: Leon jeśli zaprosiłeś tu jakichś swoich kolegów.
L: Nie.
G: No to jakieś dziewczyny, którymi chcesz zastąpić Violettę.
Leon wywrócił oczami.
BA: On nie chce nikogo zastępować! Wystarczy już to, że Violetta go zastąpiła bo nikt w porę nie zastąpił żadnym normalnym ojcem ojca idioty!
G: Czy mama kwestionuje moje metody wychowawcze?!
Po chwili zadzwonił dzwonek do drzwi. Leon poleciał po pięciu pyskach by otworzyć drzwi.
L: Dzień dobry państwo Valente.
ML: Dzień dobry. Czy pan nie był przypadkiem u nas w poprzednim sezonie? Zbierał pan chleb dla konia.
L: Nie to nie o mnie chodzi. Musiała mnie pani pomylić z moim bratem bliźniakiem. Zapraszam do środka.
Leon zaprosił gości do środka. Państwo Valente usiedli przy reszcie domowników na kanapie.
G: Wiem, że to może być niegrzeczne, ale muszę się muszę się zapytać. Co państwo tu robią?
TL: No ja mogę się przyznać, że przyszedłem tutaj bo bardzo skusiła mnie ta degustacja nalewek.
G: Degustacja nalewek?
TL: Tak. Razem z żoną dostaliśmy e-maila z zaproszeniem na degustację nalewek. To co najpierw? Może Delgadę?
L: Kawę.
TL: Kawę? Ale to nie jest nalewka.
Do domu Castillo weszła Luna.
Luna: Federico już jestem. Co? Leon? Mama? Tata? 
BA: Skoro jesteśmy tu już wszyscy to może niech ci alkoholicy od nalewek wytłumaczą temu biednemu dziecku jaką krzywdę jej wyrządzili.
Luna: Co?! O co w tym wszystkim chodzi?
BA: Nie martw się Juliet. Zaraz poznasz całą prawdę.
Luna: Ja nie jestem żadną Juliet!
German poczuł się zakłopotany.
L: Przykro mi to mówić, ale zostałaś zaadoptowana.
Luna: Ale to nie może być prawda. Mamo! Tato! Powiedzcie, że to nieprawda.
Rodzice zastępczy Luny popatrzyli na siebie z rezygnacją. Luna zaczęła płakać.
Luna: No powiedzcie coś!
ML: Luna to prawda. Jesteś adoptowana.
Luna: Jak to? Dlaczego mi nie powiedzieliście?
BA: Bo to kanalie!
TL: Gdy byłaś dzieckiem znaleziono cię na wsi. Straciłaś pamięć i nikt nie wiedział kim tak naprawdę jesteś. Trafiłaś do domu dziecka w Meksyku.
ML: Nikt się po ciebie nie zgłaszał, a my dowiedzieliśmy się, że nie możemy mieć dzieci. Gdy cię zobaczyliśmy, pokochaliśmy cię z całego serca i wiedzieliśmy, że możemy dać ci dom pełen miłości. Bardzo cię kochamy.
Luna: Więc kim ja jestem?!
L: Niedawno poruszyłem niebo i ziemię by przeprowadzić testy DNA. Do badania przesłałem włos Luny i pana Germana.
G: Brak mi słów Leon.
BA: Ty się lepiej nie odzywaj! W życiu byś nie wpadł na to, że to twoja córka!
L: Oto wyniki. Luna to Juliet.
Luna wzięła wyniki do ręki.
Luna: Ja nie wiem co o tym myśleć.
BA: Wróć do domu Juliet.
Luna: Ja...ja muszę to wszystko przemyśleć.
Luna wybiegła z domu.
ML: Luna! Poczekaj!
Państwo Valente wybiegli za Luną.
BA: Biedne dziecko. Ci nieodpowiedzialni ludzie zrobili jej pranie mózgu.
G: Dalej nie mogę pojąć, że to Juliet.
Ag: Nasze życie się teraz zmieni. Już nieodwracalnie.

Violetta 17 Trasa koncertowa Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz