Rano obudziłam się wtulona w mamę. Jak ja się cieszę, że przyszła do mnie w nocy, bo takto było by ciężko.
Powoli wstałam z łóżka próbując nie obudzić przy tym mamy i Snappiego. Na szczęście udało mi się to. Westchnęłam z ulgą i wyszłam bardzo cicho z pokoju. Po czym pokierowałam się w stronę kuchni.
Gdy się w niej znalazłam to stwierdziłam, że jako ja jedyna już nie śpię, bo nikogo nie było na dole i jest cicho jak w grobowcu.Spojrzałam na zegarek, który właśnie wskazywał 6:30 No i wszystko jasne. Tak wcześnie to nikomu nie chce się wstać. Postanowiłam po chwili, że zrobię dla wszystkich śniadanie.
Nastawiłam wodę i zaczęłam robić kanapki.Kiedy akurat skończyłam nakrywać do stołu to na dół zszedł Syriusz i gdy zobaczył cały stół jedzenia jego oczy zrobiły się takie, jakby zaraz miał wszystko na raz zjeść.
Na stole była jajecznica, kanapki, sałatka, albo raczej dwie i po herbacie dla każdego. Syriusz już usiadł do stołu i chciał zacząć jeść.
- Ej ej! Czekamy na wszystkich - Powiedziałam, a Syriusz z zrezygnowaniem odłożył widelec na stół i zrobił minę obrażonego pięcio latka.
Zaśmiałam się i poszłam po karmę dla mojego pieska. Wzięłam ją i nasypałam do miski, a do drugiej nalałam wody i czekałam z Syriuszem na resztę.Mówię do niego po imieniu i do Remusa też, bo się z nimi bardzo zżyłam no i w sumie powiedzieli, że mnie w nocy podduszą jak będę mówić do nich na Pan, a czemu? Bo ich to wkurza i mówią, że ich postarzam, a moją odpowiedzią na to było
" Ale wy i tak już jesteście starzy"
aż żałuję, że im wtedy tak powiedziałam, bo musiałam zmywać z siebie jakąś lepką zieloną maź przez 3 godziny! Zaśmiałam się w duchu na to wspomnienie z przed 2 dni.Kiedy na dół zszedł Remus, a po chwili moja mama z Snappym zabraliśmy się do jedzenia, a po zjedzeniu śniadania ja z moją mamą pozmywałyśmy naczynia, a mężczyźni poszli na pokątną nawet nie wiem po co.
- Mamo - Zaczynam, a ona patrzy na mnie swoimi zielonymi oczami.( Tak tak ja mam intensywne niebieskie oczy po tacie ) - Dziękuję, że wczoraj przy mnie byłaś - Mówię
- Skarbie ja zawsze Ci pomogę. Jesteś moją jedyną córką i ZAWSZE możesz na mnie liczyć - Wytarła ręce w ścierkę i mnie przytuliła. Uśmiechnęłam się, a po moich policzkach zaczęły lecieć łzy. Łzy szczęścia.
Nagle usłyszałyśmy, że ktoś wszedł do domu. Zdziwione popatrzyłyśmy na siebie i z wyciągniętymi różdźkami szłyśmy wolno do drzwi. Kiedy Podeszłyśmy do nich to nikogo i nic tam nie było, więc chciałyśmy się wrócić do salonu, lecz odwracając się na coś wpadłam i się przewróciłam. Zaczęłam piszczeć, a gdy zobaczyłam czwrną postać, która całą głowę ma zasłoniętą kapturem jescze bardziej się przestraszyłam.
- On nadchodzi Viktorio. Ma plan i to nie jeden. On chce Ciebie mieć po swojej stronie. Uważaj na siebie i swoich przyjaciół - Powiedziała mrocznie postać i znikła... Bałam się. Byłam tak wystraszona, że całe ciało mi drżało.
- Skarbie co Ci się stało? - Zapytała mama, która cały czas była obok mnie.
- Ta postać - Zaczęłam.
- Jaka postać? - Przerwała mi zdziwiona.
- No przed chwilką ty była!
- Skarbie masz jakieś urojenia? Nikogo tutaj nie było - Mówi. Czyli tylko ja widziałam ta postać i ją słyszałam? Jeżeli tak to mama zaraz do Munga mnie zabierze...
Moja mama podniosła mnie z ziemi i pomogła dojść na kanapę. Dopytywała się co i jak, ale ja cały czas siedziałam cicho.
Po pewnym czasie się poddała i zaczęła próbować mnie uspokajać zamiast dowiedzieć się o co z tą postacią chodzi. Po długim czasie udało jej się mnie ogarnąć.
Kiedy znów miała zapytać co się stało, ktoś zaczął się drzeć.- OLE OLE OLE OLE BAWIMY SIĘ
- CHŁOPAKI! - Zawołała moja mama i popatrzyła na pijanego Syriusza i Remusa. Zachowywali się masakrycznie.
- O Wanesso skarbie jak ja się cieszę, że Cię widzę - Powiedział Syriusz i przytulił moją mamę, a ona się wyrwała i wzięła ich dwóch pod pachę. Zaprowadziła ich do pokojów i zeszła do mnie na dół gdy oni już spali.
- Nie lubię gdy są pijani - Powiedziała moja mama - a z tego wszystkiego nawet nie zauważyłyśmy, że jest godzina 18 - Dodała ze śmiechem, a ja zdziwiona spojrzałam na zegarek. Rzeczywiście jest 18.
- Jestem zmęczona chyba pójdę spać - Mówię.
- Dobrze tylko zjedz coś proszę Cię - Mówi błagalnym głosem.
- Wezmę jakiś jogurt okej? - Zapytałam.
- I do tego bułeczkę - Mówi.
- Niech będzie - Zaśmiałam się.
Wzięłam jogurt i bułkę i zaczęłam jeść przy mamie by widziała, że zjadłam.Po tej kolacji poszłam z Snappym do pokoju.
Położyliśmy się we dwójkę na łóżku, a ja zaczęłam myśleć nad tym co powiedziała mi ta postać. Ehh... Czyli chodzi o Voldzia? Ale po co ja mu w jego szeregach? Jakie on ma plany? Kiedy on niby ma się odrodzić? Nie znam odpowiedzi na te pytania, ale wiem, że muszę chronić moich przyjaciół. I choćbym miała przepłacić życiem muszę ich ochronić.
CZYTASZ
Moja tajemnica | Draco Malfoy | W Trakcie Korekty
FantasyNa wstępie powiem, że książka była pisana prawie 10 lat temu. Ciężko się ją czyta. Nawet mi. Pracuje nad fabułą i samą korektą, ale myślę, że szybko jej nie ujrzycie. Jak na razie zostawiam tą książkę z samego sentymentu. Jak pojawi się korekta dam...