Rozdział 6

878 91 29
                                    

Wracając z toalety, machałaś rękami by skapnęła z nich woda. Papier w męskiej toalecie jest podejrzany, więc wolisz denerwować chlapaniem innych, niżeli go dotknąć. Kierując wzrok ku Red Leader'owi mimowolnie przystanęłaś. Leżał właśnie na blacie ze schowaną głową w rękach. Ewidentnie przesadził z alkoholem, bo nawet podchodząc do niego i szturchając go z całej siły mamrotał tylko coś pod nosem. Postanowiłaś go odnieść do domu, gdyż baza była zbyt daleko. Nie wiadomo także, co by inni pomyśleli o tym zajściu. Tylko, gdzie możesz znaleźć ich adres? Po chwili namysłu wsunęłaś rękę do kieszeni Tord'a w poszukiwaniu telefonu, ale zamiast tego natrafiłaś na portfel. Ciekawe, co muszą sobie teraz myśleć ludzie, patrząc na kucając osobę przy nogach i szperającą w kieszeniach innej osoby. Otwierając zawartość mimo wielu banknotów i paru kart płatniczych widniał tam malutki nabój, namalowany znak Red Army oraz kilka małych karteczek z notatkami, które przykuły twoją uwagę. Przełożyłaś parę i nie znajdując adresu, wykorzystałaś zapisane hasło do telefonu. Był w drugiej kieszeni i lekko wystawał, dlatego lekko go wysunęłaś i  odblokowywując sprzęt, nie mogłaś się w nim połapać. Tyle lat nie korzystania i człowiek patrzy na to, jak na rysunek rozśmieszonego przyjaciela. Ale na szczęście wszystko było dość jasne i patrząc na zapisane numery, jeden z nich postanowiłaś namierzyć, była to dla ciebie łatwizna. Żeby jednak nie było wtopy, przejrzałaś sms'y między jednym z nich. Rzeczywiście, droga nie była daleka, płacąc barmanowi za napoje, schowałaś rzeczy Tord'a do swojej kieszeni, nie chcąc grzebać mu w nich ponownie. Siłą wzięłaś pod ramię upitego Red Leader'a i z wielką trudnością opuściłaś lokal, męcząc się tak przez całą podróż. W pewnym momencie mamrotanie chłopaka zmieniło się w słowa, dające się rozszyfrować. 

-Kkk-iedy-y ślu--b? - patrząc na ciebie ze śmiesznym wyrazem twarzy, zachichotałaś pod nosem.

-Jaki ślub? - poprawiając go pod ręką, byłaś bliska upadku w stronę ulicy, która na szczęście była pusta. A może to źle? 

-Nnn-oo naszz! - myślałaś o rzuceniu go w pobliskie zarośla. Popatrzyłaś na niego gwałtownie z lekkim zdziwieniem. -Jest-jesteś m-oo-je kochanie, moj-ja ksi-ęę-żniczkka! - poczułaś nagłe spięcie.

-,,Cholera, on jest tak schlany, czy coś kojarzy?" - powiedziałaś w duszy, przełykając ciężko ślinę. Nagle niepohamowanie zbliżył się do twojej twarzy, ale sprytnym ruchem uniknęłaś dziwnej sytuacji i zmusiłaś go do szybszego kroku. Po tym incydencie ignorowałaś wszelkie zaczepki z jego strony. Będąc niedaleko domu szarookiego chwilę przystając, mrużąc oczy w stronę numeru budynku, upewniłaś się w pamięci, nie mogłaś jednak dłużej sterczeć w jednym miejscu ze względu ponownych dziwnych gestów karmelowowłosego. Zgaszone światła wskazywały, że domownicy już śpią, jednak po zadzwonieniu do drzwi, dało się słyszeć kroki.

~~~~~~~~

Mam takie dwa pytanka:

Co was interesuje w tej książce: cały kontent, fabuła czy tylko miłości z Tordu?

Zaspojlerować wam, w której części ujawnicie swoją tożsamość?




⌇ZAKOŃCZONE⌇  Ukryty plan [Tord x Reader] |Eddsworld|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz