Po chwili namysłu i szturchania ze strony rudowłosego z powodu własnych myśli nieświadomie uderzyłaś się w polik. Twoja własna dusza wie, że musisz przestać powracać do dawnych czasów, które diametralnie się zmieniły i teraz należy wyrównać jedynie rachunki.
-Naprawdę mógłbyś? - zapytałaś pełna nadziei i niepokoju po niezręcznej ciszy.
-Kochana, dla ciebie zawsze! - uśmiechnął się ciepło, a ty rzuciłaś się zamykając go w uścisku. Miałaś ochotę krzyknąć, ale domownicy spali, a tobie nie wróżyło się wyjaśniać całej sytuacji i twojej niezamaskowanej osoby.
-Jesteś najlepszy! - powiedziałaś półszeptem z zaszklonymi oczyma. On tylko zaśmiał się pod nosem. Odklejając się, rzuciłaś wzrokiem w stronę godziny na laptopie. Oświadczając powrót, truchtem opuściłaś pokój, ale na ciemnym korytarzu pojawiła się niemiła niespodzianka w postaci upadku.
-Wszystko w porządku? - ta sama troska w barwie. Ten sam przyjemny głos. Ell się obudziła... Nie jest dobrze, rzeczy pozostawiłaś w pokoju morskookiego, emocje wzięły górę dlatego niepostrzeżenie ominęłaś wszystko, co niezbędne, nim opuścisz towarzystwo jedynej osoby, która potrafi cię zrozumieć. Najprawdopodobniej, po prostu niezbyt rozumie cały wybryk, ale jednak... Nie mogąc dłużej leżeć, wstałaś jednym ruchem i pobiegłaś do łazienki.
-Luke, czy to ty? - zrobiła ten sam ruch, co ty. Znów z tym samym tonem oparła się rękami o drzwi. Wciskając kłamstwo, odeszła po twych wyjaśnieniach z powrotem do własnego pokoju. Oczywiście opierała się jakiś czas, ale całość zakończona została twoim powodzeniem. Odetchnęłaś z ulgą i zabierając odzienie z pomieszczenia towarzysza, wróciłaś cicho na materac do własnego, dzielonym z Tord'em.
Nie miałaś najmniejszej ochoty wstać ze swojego - w porównaniu do znajdującego się w twojej żołnierskiej klitce - miękkiego i ciepłego materaca. Dopiero dłoń przy twojej twarzy, sprawiła, że samoobrona wzięła górę i podniosłaś się gwałtownie wykrzywiając boleśnie dłoń ,,napastnikowi", który cicho jęknął. Przetarłaś drugą ręką oczy patrząc z oburzeniem na Tord'a, ten tylko uśmiechnął się niepewnie w lekkim świetle dopiero, co powstającego zza horyzontu słońca.
-Po co mnie budzisz tak wcześnie? - puszczając uwięzioną mocno rękę, patrzyłaś rozbawiona na masującego kończynę karmelowowłosego.
-Wczoraj byłeś kompletnie nie w sosie... - udając klaskanie zmarszczyłaś brwi. -Przez Tamarę, racja? - niemal pewny podniósł pytająco brew. Widząc zakłopotanie na twojej twarzy, wciąż nie zmienił wyrazu kontynuując. -Naprawdę nie widzisz, jak na ciebie leci? - zarechotał.
-Jesteśmy tutaj na misji, a nie na wyrywaniu dziewczyn czy... cokolwiek... - zniesmaczona puściłaś kolejny przekręt słowny. Zdziwiony jedynie dumnie zmrużył oczy w twoją stronę.
-Podziwiam cię stary... Ale dobra, wstawaj idziemy kończyć prace nad naszym ,,Sukcesem". - zmieniając wyraz na cwańszy, machnął ręką, na pośpieszenie twoich ruchów z prośbą o szybkie dołączenie do niego w pracowni. Cholernie nienawidziłaś nazwy nadanej przez Red Leader'a dla gigantycznego robota zagłady. Na samą myśl pragnęłaś wtedy przerzucić go przez ramię na czaszkę, lecz trzymać się planu trzeba. Z myślą o spotkaniu ze starą przyjaciółką nawet chętniej zebrałaś swoją postać na równe nogi, ale wiadomo... Nie zmusi się do wiecznego popędu w stronę wroga. Chociaż od nienawiści do miłości droga niedługa...
~~~~~~~~~~~~~~~
Wattpad jest niezbyt dobry z MATTematyki...
Mylić liczbę 11 z 405? ಠ_ಠ
Myślałam, że ja mam z nią problemy X'3
Chodzi o miejsca w rankingu, które przyprawiają mnie o niepohamowaną radość, bądź niewidoczny krwotok z nosa.
Kocham was, dziękuję za wszystko♥
CZYTASZ
⌇ZAKOŃCZONE⌇ Ukryty plan [Tord x Reader] |Eddsworld|
FanfictionDziewczyna za maską chłopaka wstępuję w niebezpieczne progi. Wydaje się, że szykuje się złe zakończenie, ale... [Twoje imię], działając z fałszywym męskim imieniem Luke, pod przykrywką, jako sprytny chłopak w oddziałach Red Army przez lata ukrywa to...