Rozdział 11

839 100 23
                                    

Nadal rudowłosy patrzył na ciebie z niedowierzaniem, co powodowało u ciebie jeszcze większe zdenerwowanie. Niespodziewanie rozpoczął ostrożny krok ku twojej postaci, a ty poderwałaś się w bieg do pokoju Tord'a. Przysiadłaś chwilę na materacu, schowałaś prawie zapłakaną twarz w kolanach. Myślałaś niedługo, gdyż determinacja opanowała twój początkowo chwiejny zamiar.

-,,Nikt mi nie przeszkodzi" - pomyślałaś ocierając krople z policzków. Zmarszczyłaś brwi zerkając pod łóżko, ale nie znajdując odpowiedniej rzeczy skierowałaś się do biurka, ale po jego przeszukaniu nawet w szufladach nie było tropu. Od korytarza dało się słyszeć kroki, czyli ruszył do ciebie. Kiedy drzwi się uchyliły byłaś przy otwartej szafie, znalazłaś to co potrzebujesz... Pistolet, nie byłoby to w stylu karmelowowłosego, gdyby broni tu nie było oraz nie zawierała w sobie naboi. Wychyliłaś się z cwanym uśmiechem, a kroczący chłopak momentalnie znów pobladł i zatrzymał się ze strachem w oczach. Któż by się nie bał, kiedy celuje w niego broń palna? 

-Nie zrobisz tego, nie jesteś taki-a! - krzyknął, przełykając ciężko ślinę.

-A skąd wiesz? Może jestem płatnym mordercą? Albo... - przerwał ci.

-To po prostu widać! Jak myślisz, co by pomyśleli twoi rodzice, gdyby ich córka miała kogoś na sumieniu! - w życiu nie spodziewałabyś się po zapatrzonym w siebie narcyzie tyle przekonywującej troski oraz władzy poruszania słowem sumienia.

-Nie wplątuj w to moich rodziców! Zresztą... - nie powiesz tego na głos, nawet jeśli miałby zginąć nie może dowiedzieć się o Red Army. - Jedyne osoby, na których mi zależało... To... Ich już nie ma! - wrzasnęłaś między powstającymi łzami. W jego wyrazie twarzy dało się widzieć współczucie.

-Nie wiem, po co była ci ta cała zabawa w chłopaka, ale... Może mógłbym pomóc? - zrobił krok, który właśnie targnął go na śmierć. Dlaczego kliknięcie spustu tak bardzo ciężko przechodziło ci przez rękę? Ale wystrzeliłaś... Niecelnie... 

-Nie w twarz! - zagadka rozwiązana, Matilda... Tak bardzo on ci ją przypomina. Ale czy właśnie to człowiek chciałby powiedzieć nim zostanie zastrzelony? Naprawdę? Nastała cisza. -Nie zrobiłaś tego, widziałem to...

-Tylko dla tego, że jesteś bardzo podobny do Matildy! - krzyknęłaś rzucając broń na ziemię. Sunęła się w kąt pokoju. Pełnym zaskoczenia wzrokiem patrzył w twoją twarz. Rozpłakałaś się, a on... Jakby nigdy nic podbiegł i cię przytulił.

-[Twoje imię], po co to wszystko? - zapytał ze współczuciem oraz nadal bardzo szybko bijącym sercem.

-I tak byś nie uwierzył... - cicho odparłaś, przecierając nos oraz oczy szybkim gestem dłoni. -Chwila... Skąd znasz moje imię?

~~~~~~~~~~

TERAZ SPOKOJNIE FANDOMIE TORD'A!

 W tej książce nie będzie innych shipów, prócz zawartego w tytule, a tutejsza sytuacja nie jest MattxReader'em

⌇ZAKOŃCZONE⌇  Ukryty plan [Tord x Reader] |Eddsworld|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz