Naprawdę niewiele wspomnień z poprzedniej nocy przelatywało ci przez głowę. Więc pobudka na łóżku Tord'a wywołała u ciebie nie lada zaskoczenie i zawstydzenie w postaci rumieńców. Rozglądając się nie ujrzałaś jego postaci w żadnym zakątku pomieszczenia - byłaś sama. Wstając założyłaś kaptur ze względu ciągłego zimna. Zeszłaś powoli na parter, patrząc na zegar ścienny, wskazówka była bliska godziny trzynastej.
-[Twoje imię]! Wstałaś! - podbiegła wesoło Ell od stołu. Kiwnęłaś głową, wciąż drżąc. -Nie wyglądasz ciekawie... Chociaż jest i tak lepiej, niż wczoraj. - objęła cię jedną ręką, prowadząc na kanapę, gdzie dostałaś koc. -Jesteś głodna? - zapytała biegnąc do kuchni.
-N-nie, na razie podziękuje... - słowa przez bolące gardło przechodziły z trudnością. Ale rozumna brunetka nie ciągnęła swojego, tylko siadła kontynuując rozmowę z Tom'em oraz jego siostrą. -A gdzie Tord i Matt? - zapytałaś przekręcając się twarzą w ich stronę.
-Chyba poszli do sklepu... - powiedział Tom w międzyczasie dokładając sobie kawałków jedzenia do buzi.
-Tom... Nie mówi się z pełną buzią! - Tamara zamachnęła się uderzając w rękę brata, który w zamian obrzucił ją jedzeniem. Jednak dziewczyna sprytnie tego uniknęła. Już znów miały polecieć ataki, gdy Ell spiorunowała ich wzrokiem, a rodzeństwo od razu zaprzestało. W pewnym sensie ją rozumiałaś, sprzątanie takiej bitwy najprawdopodobniej nie należało do najprzyjemniejszych czynności. Większy powiew zimna z boku sprawił, że twój wzrok szybko skierował się ku przedpokojowi, w którym stali przybysze.
-[Twoje imię], wstałaś! - podbiegł radośnie rudowłosy z sporą liczbą toreb, po zakupach w sklepie odzieżowym; zamknął cię w uścisku. -Kupiłem ci nareszcie jakieś ładne i kobiece rzeczy! - popatrzył ci w oczy z szerokim uśmiechem.
-To miło z twojej strony Matt! - przetarłaś oczy kasłając wesoła.
-Hej, też pomagałem! - wykrzyknął Tord męcząc się z supłem sznurówek. Morskooki tylko sparodiował oburzenie kolegi i przystąpił do prezentacji odzieży. Jedzący także byli zainteresowani zdobyczami z galerii handlowej, tym bardziej, iż nawet pójście do spożywczego sklepu wraz z Matt'em, tak czy inaczej kończyło się powróceniem z nową częścią garderoby. Prezentacja przebiegała tak szybko, że na jedną rzecz rudowłosy przeznaczał z jedno zdanie. Kiedy wyczerpana natłokiem słów powiadomił cię, iż ostatnia rzecz jest naprawdę genialna, podniósł się urządzając własne fanfary śmiesznymi dźwiękami.
-Oto... - zastukał rękami o stolik udając ustami trąbkę, na co lekko się zaśmiałaś. -Idealna piżama dla chorego! - wyjął jednoczęściowy kostium miękkiego jednorożca w postaci ubrania do snu. Zaśmiałaś się pod nosem przytulając przyjaciela z szerokim uśmiechem. Tord obok udał chrypę, a momentalnie i na jego łopatkach spoczęły twoje dłonie/
-Jesteście najlepsi... - wydukałaś z bólem gardła dość cicho. Oni dumnie przybili piątkę.
-Może przymierzysz? - zasugerował karmelowołosy z przyjaznym wyrazem twarzy.
-W sumie jest mi zimno, więc na pewno pomoże! - wstałaś, jak na osobę chorą błyskawicznie, razem z kocem i ubiorem do łazienki. Zdejmując bluzkę rozczesałaś dobrze włosy, które tak długo użerały się ze sobą pod czapką. Nagle dostrzegłaś jakąś bladoróżową plamkę z boku szyi; wyszczerzyłaś oczy.
-Co do cholery... Skąd ta malinka? - powiedziałaś szeptem przejeżdżając palcem po nietypowym zjawisku.
~~~~~~~~~~~~~~
Nie bronię mnie zabić... Ta przerwa jednodniowa była dla mnie katuszą...
Gdyż Losive przemoczyła sobie skarpetki, wychodząc jednocześnie w ulewę z bluzką na krótkim rękawku :'3 Oczywiście dzień potem - czyli wczoraj - przeleżałam cały dzień z ogromnym bólem głowy i gardła. Dlatego tak się stało T^T
Na szczęście żyje i rozdział jest ♥
Dziękuje i ogromne kochu!
CZYTASZ
⌇ZAKOŃCZONE⌇ Ukryty plan [Tord x Reader] |Eddsworld|
FanfictionDziewczyna za maską chłopaka wstępuję w niebezpieczne progi. Wydaje się, że szykuje się złe zakończenie, ale... [Twoje imię], działając z fałszywym męskim imieniem Luke, pod przykrywką, jako sprytny chłopak w oddziałach Red Army przez lata ukrywa to...