Rozdział 19

793 95 38
                                    

Było sporo po północy i przez wczesną pobudkę oczy samoczynnie się zamykały. Przetarłaś spocone czoło, równie mokrą ręką. Sprzątałaś narzędzia zaglądając w najróżniejsze kąty pracowni, gdyż raz z pośpiechu nimi rzucono, a raz podczas wymian zaginęły, będąc tam, gdzie nawet nie przychodzą myśli. Było tak zawsze z tym, czego potrzeba. Szłaś odnosząc skrzynkę do schowka, kiedy mocny ucisk w głowie sprawił, że niesiona całość bliska była upadku; przeklinałaś pod nosem. Wzięłaś głęboki wdech dla dotlenienia płuc, ale słabość nie ustawała - podejrzewałaś zwyczajne przemęczenie. Podchodząc do wciąż niedokończonej maszyny, Tord wyżej mordował śrubokrętem kable, zmieniając ich pozycję, bo zbyt wystające, jak to mówił mogłyby przez zahaczenie spowodować zwarcie ważnego elementu przy użytkowaniu. Bez większej wiedzy po prostu przytakiwałaś, ale jego kolejne niepowodzenia napawały cię śmiechem. 

-Wracaj... Jutro się tym zajmiemy... - krzyknęłaś ospale trąc dłonią podkrążone oczy. Bez entuzjazmu błyskawicznie karmelowowłosy ogarnął po sobie przedmioty i ruszył zrezygnowany. -Dasz radę... - poklepałaś chłopaka po plecach, a on odwrócił się z lekkim uśmiechem, który przerodził się w zastanowienie.

-[Twoje imię], dobrze się czujesz? - stopując krok złapał cię za ramiona.

-Może tak... Może nie... - wymamrotałaś kiwając się na boki.

-Jesteś strasznie blada... Głowa cię boli? Masz zamiar zemdleć? - wykrakał. Po chwili grunt się pod tobą ugiął i runęłaś na ziemię, dzięki Bogu nie z hukiem, ale pomocą Tord'a przy bezbolesnym. Teoretycznie jeszcze coś orientowałaś się mniej-więcej w terenie, ale ruszyć choćby dłonią stanowiło nie lada wyzwanie. Po twoim wyrazie twarzy nie można było wyczytać nic, prócz cholernie dużego osłabienia i gorączki po dotyku czoła. Najprawdopodobniej chłopak coś się wypytywał, ale uszy nie pozwalały dojść do siebie, żadnym dźwiękom. Były po prostu głuche. Dotyk na twoich plecach i pod kolanami znaczył, że szarooki cię podniósł. Gdybyś mogła dostałby już w zęby, ale nawet nie odnotowywałaś czy mały palec u lewej ręki rzeczywiście się poruszył po wytężeniu sił. Jednym słowem było okropnie. Kiedy wreszcie położył cię pod kołdrą dotknął ponownie twojego gorącego czoła i poszedł wziąć kogoś do pomocy. Trafił mu się rudowłosy, który lubił przesiadywać noce na laptopie. Nie był dobrym pomocnikiem, ale gdy tylko dowiedział się, że przychorowałaś zerwał swoją postać na równe nogi.

-Weź jej nie męcz, Matt! - zbulwersował się karmelowowłosy, po przyczepce morskookiego do twojej osoby. Chłopak tylko po chwili niechętnie, ale i szybko pobiegł obudzić Ell. Oczywiście przybiegła błyskawicznie z wieloma syropami, lekami i termometrem, niczym młody, domowy medyk. Bez niej chyba mogłabyś się, jako półżywa zacząć zastanawiać, czy twój duch może również dokonać zemsty. Co najbardziej godne uwagi to ciągłe uczucie wzroku na sobie i cichy oddech przy uchu podczas twojego bezdusznego leżenia. Red Leader'owi przekręciły się klepki podczas odkrycia twojej prawdziwej tożsamości? Możliwe, ale teraz jedynie dziękowałaś im w duchu, że nie zostawili cię na pastwę losu... Nawet komunistycznemu mordercy... W sumie nawet to najbardziej on ci pomógł...

~~~~~~~~~~~~~~

Dlaczego rozdziały są w środku nocy?

1. Mam wtedy większą wenę i lepiej dobieram słowa

2. Ma to swój klimat, który lubię -w-

3. Artystów ni-... Chwila... Mnie nie zrozumiesz : D

Kochu was wielkie *^* Dziękuje za wszyściutko ^^

⌇ZAKOŃCZONE⌇  Ukryty plan [Tord x Reader] |Eddsworld|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz