5.

11.3K 303 237
                                    

Rozdział NIE sprawdzony

Wiedząc, że za chwilę ma tu przyjść Chloe wyszłam do sklepu po nasze ulubione kokosowe ciastka. Specjalnie nie sprzątałam i nie ubierałam się nadzwyczajnie, bo to przecież Chloe. Dlatego wyszłam do sklepu w moim domowym szarym podkoszulku i czarnych leginsach.
Szukałam ciastek na półce ze zmartwieniem stwierdzając, że ich nie ma.

- Kurwa mać - powiedziałam półgłosem. Wywróciłam oczami i usłyszałam cichy śmiech. Odwróciłam się w tamtą stronę i spostrzegłam Arona.

- Ależ ty nerwowa - powiedział nadal się ze mnie śmiejąc.

- Spierdalaj Wilson - powiedziałam znudzona.

- To się nawet nie przywitasz? - Zapytał jakby zmartwiony tą odpowiedzią

- Nie? - odpowiedziałam szukając w zamrażarce lodów orzechowych.

Moich ulubionych

- Ależ ty niemiła - powiedział rozbawiony całą sytuacją

- Wilson mam powoli wrażenie, że ty mnie normalnie śledzisz - powiedziałam patrząc na niego z leciutkim uśmieszkiem biorąc w rękę pudełko lodów.

- Ja? Z kądrze*! - powiedział udając poważnego

- No ty. Co gdzieś idę tam ty. Nie uważasz, że to dziwne? - zapytałam z uniesioną brwią i lekkim uśmiechem.

- Już do sklepu pójść nie można? - Zapytał, a ja dopiero teraz spostrzegłam, że w rękach trzyma cztery butelki piwa.

- Z kim dziś pijesz? - zapytałam z uniesioną brwią.

- Z Scottem, Maxem i Natem. - dokończył, a ja gdy usłyszałam jego imię zacisnęłam zęby, i poszłam szybko do kasy.

- Ej nie spinaj się tak na jego imię - Aron szybko mnie dogonił, a ja w tym czasie płaciłam.

- Jak mam się nie spinać? - powiedziałam pokazując mu moją prawą rękę.

- No dobra przesadził, ale... - nawet nie dałam mu dokończyć, bo wyszłam szybko ze sklepu nie czekając na resztę.

Odetchnęłam świeżym powietrzem i usiadłam na schodkach przy wejściu dla personelu. Obracałam pudełko w palcach nie do końca wiedząc dlaczego, aż tak mocno negatywnie, zareagowałam na jego imię. Wzbudzał we mnie lęk - to fakt, ale czy aż tak duży? Do końca życia będę się bać kiedy ktoś powie "Nate"?

Westchnęłam i z zamiarem pójścia do domu wstałam. Otrzepałam tyłek z pyłu i brudu, który zapewne znajdował się na sklepowych schodkach i ruszyłam przed siebie. Jednak stanęłam w miejscu słysząc rozmowę Wilsona z kimś.

- Spotkałeś Moore? - kiedy usłyszałam ten lodowaty i pozbawiony uczuć głos przeszły po mnie ciary.

- Tak. Boi się ciebie w chuj stary - powiedział Aron śmiejąc się pod nosem. I wtedy zdecydowałam się na najgorszy wybór świata.

- Nie boję - wyszłam zza rogu, stając naprzeciwko Arona i Fostera. Wilson patrzył na mnie zdziwiony, a Nate podniósł brwi w górę.

Ubrany w czarną bluzę z kapturem, który miał na głowie i szarych krótkich spodenkach prezentował się dobrze. Jednak jego szary wzrok skanował mnie od góry do dołu co było niekomfortowe i czułam jakby przeszywał mnie lodowaty chłód.

- Pani Moore - usłyszałam od Fostera, który był rozbawiony całą sytuacją.

- A to ty Foster - powiedziałam pewnie w duchu rzucając na siebie najgorsze uroki.

He Loves That Bad Princess Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz