Rozdział NIE sprawdzony
Wiedząc, że za chwilę ma tu przyjść Chloe wyszłam do sklepu po nasze ulubione kokosowe ciastka. Specjalnie nie sprzątałam i nie ubierałam się nadzwyczajnie, bo to przecież Chloe. Dlatego wyszłam do sklepu w moim domowym szarym podkoszulku i czarnych leginsach.
Szukałam ciastek na półce ze zmartwieniem stwierdzając, że ich nie ma.- Kurwa mać - powiedziałam półgłosem. Wywróciłam oczami i usłyszałam cichy śmiech. Odwróciłam się w tamtą stronę i spostrzegłam Arona.
- Ależ ty nerwowa - powiedział nadal się ze mnie śmiejąc.
- Spierdalaj Wilson - powiedziałam znudzona.
- To się nawet nie przywitasz? - Zapytał jakby zmartwiony tą odpowiedzią
- Nie? - odpowiedziałam szukając w zamrażarce lodów orzechowych.
Moich ulubionych
- Ależ ty niemiła - powiedział rozbawiony całą sytuacją
- Wilson mam powoli wrażenie, że ty mnie normalnie śledzisz - powiedziałam patrząc na niego z leciutkim uśmieszkiem biorąc w rękę pudełko lodów.
- Ja? Z kądrze*! - powiedział udając poważnego
- No ty. Co gdzieś idę tam ty. Nie uważasz, że to dziwne? - zapytałam z uniesioną brwią i lekkim uśmiechem.
- Już do sklepu pójść nie można? - Zapytał, a ja dopiero teraz spostrzegłam, że w rękach trzyma cztery butelki piwa.
- Z kim dziś pijesz? - zapytałam z uniesioną brwią.
- Z Scottem, Maxem i Natem. - dokończył, a ja gdy usłyszałam jego imię zacisnęłam zęby, i poszłam szybko do kasy.
- Ej nie spinaj się tak na jego imię - Aron szybko mnie dogonił, a ja w tym czasie płaciłam.
- Jak mam się nie spinać? - powiedziałam pokazując mu moją prawą rękę.
- No dobra przesadził, ale... - nawet nie dałam mu dokończyć, bo wyszłam szybko ze sklepu nie czekając na resztę.
Odetchnęłam świeżym powietrzem i usiadłam na schodkach przy wejściu dla personelu. Obracałam pudełko w palcach nie do końca wiedząc dlaczego, aż tak mocno negatywnie, zareagowałam na jego imię. Wzbudzał we mnie lęk - to fakt, ale czy aż tak duży? Do końca życia będę się bać kiedy ktoś powie "Nate"?
Westchnęłam i z zamiarem pójścia do domu wstałam. Otrzepałam tyłek z pyłu i brudu, który zapewne znajdował się na sklepowych schodkach i ruszyłam przed siebie. Jednak stanęłam w miejscu słysząc rozmowę Wilsona z kimś.
- Spotkałeś Moore? - kiedy usłyszałam ten lodowaty i pozbawiony uczuć głos przeszły po mnie ciary.
- Tak. Boi się ciebie w chuj stary - powiedział Aron śmiejąc się pod nosem. I wtedy zdecydowałam się na najgorszy wybór świata.
- Nie boję - wyszłam zza rogu, stając naprzeciwko Arona i Fostera. Wilson patrzył na mnie zdziwiony, a Nate podniósł brwi w górę.
Ubrany w czarną bluzę z kapturem, który miał na głowie i szarych krótkich spodenkach prezentował się dobrze. Jednak jego szary wzrok skanował mnie od góry do dołu co było niekomfortowe i czułam jakby przeszywał mnie lodowaty chłód.
- Pani Moore - usłyszałam od Fostera, który był rozbawiony całą sytuacją.
- A to ty Foster - powiedziałam pewnie w duchu rzucając na siebie najgorsze uroki.
CZYTASZ
He Loves That Bad Princess
ספרות נוערKsiążka zawiera błędy! "Nathan przyłożył mi palec do ust, przeciągając go po mojej całej dolnej wardze. Wzięłam większą dawkę powietrza do płuc. Patrzyłam na niego nic nie mówiąc, bo nie mogłam wykrztusić ani słowa. Dlaczego tak na niego reaguję? ...