BUM. To jedyne słowo, które idealnie oddaje moje życie po urodzenia Noah. Bum. To jakby w ziemię uderzyła asteroida. Nagle wszystko się zatrzęsło, podskoczyło i nastała cisza. Ale w moim przypadku zamiast ciszy płacz. Ale tylko czasami.
Muszę przyznać, że jest zupełnie inaczej niż sobie wyobrażałam. Myślałam, że moje dziecko będzie płakać, krzyczeć, nie będzie chciało jeść, spać, pić. A jest zupełnie na odwrót. Noah jest chyba najgrzeczniejszym dzieckiem na całej Ziemi. Płacze tylko gdy jest głodny lub chcę mu się pić, albo gdy potrzebuje zmiany pieluszki. Zasypia bez problemu, je bez problemu i jest wesoły. Pierwszy uśmiech posłał nam, zaraz po powrocie ze szpitala do domu. Gdy poczuł zapach mojego pokoju, a teraz też pokoju Nathana, uśmiechnął się szeroko.
- Ma oczy Nathana - zauważył tata, podczas jednego z rodzinnych spotkań. Posłaliśmy sobie nawzajem znaczące spojrzenia z brunetem i odchrząknęłam.
- Też tak uważam - wbiłam wzrok w mojego synka, próbując nie dostrzec spojrzeń szarookiego. Czułam jakby jego wzrok rzucał we mnie kamieniami.
- Pójdę się przebrać. Muszę iść z Noah na spacer - mówiąc to, dosłownie pobiegłam na górę. Zamknęłam drzwi na zamek i usiadłam na łóżku. Złożyłam śpioszki i włożyłam je do komody.
- Olivia? - usłyszałam ciche pukanie jak i cichy szept zza drzwi. To Nathan.
Uniosłam wzrok do góry, przeczesując włosy palcami.- Przebieram się - wykrztusiłam, przełykając gulę w gardle.
- Wiem, że nie - odpowiedział na to - mogę wejść?
Zatrzymałam dłoń na zamku, chcąc go przekręcić. Ale nie zrobiłam tego. Odsunęłam rękę i przetarłam oczy, które napełniły się łzami. Gula w gardle powróciła, przez co nie mogłam nic powiedzieć. Wyciągnęłam po prostu powietrze w płuca.
- Liv wpuść mnie - wzniosłam oczy do nieba, aby łzy nie pociekły mi po policzkach.
- Nie mogę - wykrztusiłam. Wiedziałam, że w moim głosie słychać gorycz i smutek.
Usłyszałam oddalające się kroki. Serce mnie zakuło. Miałam nadzieję, że wejdzie do pokoju, czy zrobi cokolwiek innego. Usiadłam na łóżku i przymknęłam oczy. Po policzkach poleciały mi łzy. Nie hamowałam już płaczu. Nagle usłyszałam skrzypnięcie. Gwałtownie podniosłam głowę, patrząc w stronę okna.
- Dzień dobry - powiedział, zakładając ręce.
- Jesteś jebnięty - odezwałam się, pociągające nosem. Zszedł z okna, a ja je zamknęłam.
- Nadal nie zamykasz okna? - zapytał ze śmiechem, na co podniosłam prawy kącik ust.
- Nie. Przy otwartym oknie zawsze spało mi się lepiej. Gdy miałam jakieś czternaście - piętnaście lat czasami uciekałam tędy z domu na noc - chłopak z podziwem uniósł brwi.
- Co się dzieje? - zapytał siadając ze mną na łóżku. Gdy otwierałam już usta by powiedzieć "nic" brunet mnie wyprzedził - Nie chcę słyszeć, że nic.
Spojrzałam na niego z smutkiem w oczach, biorąc głęboki wdech po raz kolejny, przez co miałam wrażenie, że zaraz się zapowietrzę.
- Wszyscy myślą, że to Noah jest w stu procentach NASZ, że to NASZ potomek. A oboje wiemy, że tak nie jest. Wiem, że tobie też jest ciężko, ale ja próbuję myśleć tak jak nasza rodzina. Że Noah to twój i mój syn. Nie tego potwora - kończę, zaciskając ręce i udając, że moje obdarte niebieskie paznokcie są interesujące.
- Oczywiście, że jest mi ciężko. I tobie też. Ale nie możemy się oszukiwać. Gdy Noah dorośnie też powiesz mu, że jest moim synem? - to pytanie wbiło mnie w ziemię.
![](https://img.wattpad.com/cover/147281216-288-k948899.jpg)
CZYTASZ
He Loves That Bad Princess
Teen FictionKsiążka zawiera błędy! "Nathan przyłożył mi palec do ust, przeciągając go po mojej całej dolnej wardze. Wzięłam większą dawkę powietrza do płuc. Patrzyłam na niego nic nie mówiąc, bo nie mogłam wykrztusić ani słowa. Dlaczego tak na niego reaguję? ...