- Mózg mi zaraz wyparuje - stwierdził Nelson, kiedy po raz kolejny tłumaczyłam mu fizykę.
Przez to, że zajmowałam przez miesiąc umysł nauką, trochę podciągnęłam się w szkole. Dlatego teraz uczę Nelsona. Nathan i chłopaki nie dają znaku życia już od okrągłego miesiąca. Nadal się martwię, ale próbuję o tym nie myśleć, i zająć się nauką. W sumie to mi zostało.
- Musisz się tego nauczyć, bo inaczej nie zdasz testu - powiedziałam, patrząc w jego morskie oczy.
- Nienawidzę cię jak jesteś kujonem. Gdzie się podziała nasza wyluzowana Liv? - Zapytał, a ja wywróciłam oczami na jego słowa.
- Jestem słaba w szkole, więc postanowiłam się podciągnąć. Tobie też to doradzam - powiedziałam pakując swoje rzeczy.
- Napewno nie chcesz zostać na noc? Przecież wiesz, że zawsze mogę cię przenocować? - Zapytał, a ja pokręciłam głową.
- Wreszcie muszę stawić jej czoła - powiedziałam, stanowczo.
Śpię już tydzień u Adiena. Dlaczego? Matka przyjechała. Oczywiście dwa, czy trzy tygodnie po zapowiedzi. W sumie lepiej dla nas. Nie widziałam się z nią od jej przyjazdu. Po prostu wyszłam z domu. Nie miałam zamiaru z nią rozmawiać, albo cokolwiek z nią robić. Jeść, pić, albo chociażby spać w jednym domu. Jednak nie mogę spać u Adiena wieczność. Muszę wreszcie stawić czoła mamie.
Wyszłam z domu Adiena, wzdychając. Usiadłam za kołkiem, opierając głowę na nagłówku. Nadal myślałam o Nathanie. Może uciekł, może nie żyje.
Nie wiem co mam o tym myśleć. Jestem jednocześnie wkurwiona na Nathana, a jednocześnie zajebiście się o niego martwię.Z zamyślenia wyrwał mnie dzwonek telefonu. Leniwym ruchem chwyciłam telefon i zobaczyłam nieznany numer. Mimo wszystko odebrałam.
- Halo?
- Olivia? - w słuchawce usłyszałam zmartwiony głos Arona.
Prychnęłam na jego głos. Nagle po miesiącu raczy zadzwonić? Przypomnieli sobie o mnie po calutkim miesiącu milczenia? Niech się pocałują w dupę.
- Czego? - zapytałam ostrym tonem.
- Przyjedź do hali sportowej - powiedział nerwowo, a ja prychnęłam po raz drugi.
- Nie ma mowy. Miesiąc się nie odzywacie, a teraz oczekujecie, że będę za wami latać po całym mieście?! - krzyknęłam, a chłopak nie odezwał się.
- Liv... Nate jest postrzelony, a my ranii... Potrzebujemy twojej pomocy... Zabierz... Alfiego - powiedział, przerywając co chwilę na głębokie oddechy.
- Jak to? Co się stało?! - mówiłam szybko, nie mogąc uświadomić sobie co właśnie on do mnie mówi.
- Liv, przyjeżdżaj jak najszybciej proszę - i rozłączył się.
Upuściłam telefon na fotel obok mnie, i chwyciłam się za włosy. Jak to możliwe?! Czyli moje przeczucia się sprawdziły? A jak oni umrą?! A jak ON umrze?!
Przez panikę zaczęłam płakać, i uderzać pięściami w kierownicę. Jednak wiedziałam, że liczą się sekundy. Trzęsącymi się dłońmi, chwyciłam kierownicę, i odpaliłam samochód. Złamałam po raz pierwszy chyba wszystkie przepisy. Jechałam najszybciej jak mogłam i jak pozwalała mi moja spanikowana psychika. Zajechałam pod dom, i wysiadłam nawet, nie gasząc auta. Wbiegłam do domu, krzycząc imię mojego brata trzy razy. Od razu z gabinetu wybiegł tata, pytając dlaczego płakałam. Grace też zaczęła zadawać pytania, ale ja dalej wolałam Alfiego. Po niecałej minucie mojego darcia się Alfie, zbiegł po schodach od razu łapiąc mnie za ramiona.
CZYTASZ
He Loves That Bad Princess
Teen FictionKsiążka zawiera błędy! "Nathan przyłożył mi palec do ust, przeciągając go po mojej całej dolnej wardze. Wzięłam większą dawkę powietrza do płuc. Patrzyłam na niego nic nie mówiąc, bo nie mogłam wykrztusić ani słowa. Dlaczego tak na niego reaguję? ...