21.

7.2K 175 73
                                    

Co chwilę słyszałam przy uchu szepty "wszystko będzie dobrze", "zaraz będziesz w domu", "za chwilę to wszystko się skończy". Nie wiedziałam kto do mnie mówi. Wszystkie odgłosy mi się mieszały. Czułam zimno w całym ciele, tak jak ból.

***
Chloe

Szłam przez korytarz bardzo dziwnego domu Arona, zmierzając do drzwi pokoju Olivii. Minęły trzy tygodnie odkąd chłopaki ją tu przywieźli.

Pamiętam dokładnie wygląd jej twarzy. Podbite oczy, krew lecąca z wargi, jej twarz nawet nie miała koloru skóry. Włosy były suche, pokołtunione.

Co zrobił Nathan jak ją przywieźli? Zaczął ją tulić, całować i tak dalej. Natomiast tata i mama Arona wzięli ją do małego szpitaliku w ich domu. Tak też byłam zdziwiona.

Wypuściłam głośno powietrze z ust. Nagle ktoś szarpnął mnie od boku i do siebie przyciągnął. Zaśmiałam się w usta niejakiego bruneta.

- Hej piękna - przywitał mnie, uśmiechnięty od ucha do ucha Aron. Poprawiłam mu włosy, które wpadały mu do oczu i położyłam dłoń na jego policzku.

- Hej - przywitałam się i cmoknęłam go w usta.

Dalszą drogę do pokoju mojej biednej przyjaciółki pokonałam w towarzystwie mojego chłopaka. Tak, ja i Aron zostaliśmy parą. To był jeden z najwspanialszych dni w moim życiu. Może kiedyś o tym wspomnę.

- Dobra ty zajmij się Nate'm, a ja zajmę się Liv - powiedziałam, patrząc w brązowe oczy bruneta.

- Jasne szefowo - Aron pocałował mnie krótko i razem weszliśmy do pokoju Liv.

Nathan spał w fotelu trzymając jej rękę, a ta leżała patrząc na niego jak na spadającą gwiazdę.

- Hej kochanie, jak tam? - zapytałam, dotykając delikatnie policzka przyjaciółki.

Mimo, że od przyjazdu Liv rozmawiałam z nią tylko parę razy wiem, że się zmieniła. Nie dziwię się. Zmieniła się pod tym względem, że nie ma już tak dużego zaufania. Zwłaszcza do chłopaków i mężczyzn. Kiedy tata Arona ją opatrywał leżała w bezruchu płacząc.
Jeśli chodzi o Madison jest gorzej. Nie ufa nikomu oprócz Alfiego. Nie wiem dlaczego o chyba wolę nie wiedzieć.
Do mnie ma stosunek jak do powietrza. W sumie może to i lepiej.

- Chloe nie musisz traktować mnie jak dziecko - powiedziała, bawiąc się końcówkami swoich włosów.

- Muszę. Opiekuję się tobą i będę się opiekować tak? Przyniosę Ci coś do picia - zakomunikowałam, ale dziewczyna pokręciła głową.

- Sama wstanę i sobie przyniosę. Nie patrz na mnie jak na ofiarę - powiedziała, widząc mój pobłażliwy wzrok.

- Dobrze. Ale ostrożnie i z moją pomocą - postawiłam warunek, a Liv kiwnęła głową.

Po chwili brunetka stała na nogach. Widziałam po jej twarzy jak pragnie wolności. No tak z jednego zamkniętego domu do drugiego.

***
Olivia

Pierwszy raz od tygodnia stanęłam na własnych nogach. To niesamowite uczucie wreszczcie poczuć się choć odrobinkę wolnym. Tutaj nie czuję strachu. Wiem, że tu jestem bezpieczna.

Przeszłam z Chloe do kuchni, gadając o głupotach. W kuchni siedziała pani Ambra - mama Arona.

- Olivia! Jak dobrze cię widzieć uśmiechniętą! - pani Ambra przytuliła mnie, a ja odwzajemniłam to.

- Dziękuję. Też miło Panią widzieć - powiedziałam, a ona machnęła ręką.

- Dobrze się czujesz? Czegoś ci trzeba? - pytała, a ja na każde pytanie kręciłam głową na nie.

He Loves That Bad Princess Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz