Co chwilę słyszałam przy uchu szepty "wszystko będzie dobrze", "zaraz będziesz w domu", "za chwilę to wszystko się skończy". Nie wiedziałam kto do mnie mówi. Wszystkie odgłosy mi się mieszały. Czułam zimno w całym ciele, tak jak ból.
***
ChloeSzłam przez korytarz bardzo dziwnego domu Arona, zmierzając do drzwi pokoju Olivii. Minęły trzy tygodnie odkąd chłopaki ją tu przywieźli.
Pamiętam dokładnie wygląd jej twarzy. Podbite oczy, krew lecąca z wargi, jej twarz nawet nie miała koloru skóry. Włosy były suche, pokołtunione.
Co zrobił Nathan jak ją przywieźli? Zaczął ją tulić, całować i tak dalej. Natomiast tata i mama Arona wzięli ją do małego szpitaliku w ich domu. Tak też byłam zdziwiona.
Wypuściłam głośno powietrze z ust. Nagle ktoś szarpnął mnie od boku i do siebie przyciągnął. Zaśmiałam się w usta niejakiego bruneta.
- Hej piękna - przywitał mnie, uśmiechnięty od ucha do ucha Aron. Poprawiłam mu włosy, które wpadały mu do oczu i położyłam dłoń na jego policzku.
- Hej - przywitałam się i cmoknęłam go w usta.
Dalszą drogę do pokoju mojej biednej przyjaciółki pokonałam w towarzystwie mojego chłopaka. Tak, ja i Aron zostaliśmy parą. To był jeden z najwspanialszych dni w moim życiu. Może kiedyś o tym wspomnę.
- Dobra ty zajmij się Nate'm, a ja zajmę się Liv - powiedziałam, patrząc w brązowe oczy bruneta.
- Jasne szefowo - Aron pocałował mnie krótko i razem weszliśmy do pokoju Liv.
Nathan spał w fotelu trzymając jej rękę, a ta leżała patrząc na niego jak na spadającą gwiazdę.
- Hej kochanie, jak tam? - zapytałam, dotykając delikatnie policzka przyjaciółki.
Mimo, że od przyjazdu Liv rozmawiałam z nią tylko parę razy wiem, że się zmieniła. Nie dziwię się. Zmieniła się pod tym względem, że nie ma już tak dużego zaufania. Zwłaszcza do chłopaków i mężczyzn. Kiedy tata Arona ją opatrywał leżała w bezruchu płacząc.
Jeśli chodzi o Madison jest gorzej. Nie ufa nikomu oprócz Alfiego. Nie wiem dlaczego o chyba wolę nie wiedzieć.
Do mnie ma stosunek jak do powietrza. W sumie może to i lepiej.- Chloe nie musisz traktować mnie jak dziecko - powiedziała, bawiąc się końcówkami swoich włosów.
- Muszę. Opiekuję się tobą i będę się opiekować tak? Przyniosę Ci coś do picia - zakomunikowałam, ale dziewczyna pokręciła głową.
- Sama wstanę i sobie przyniosę. Nie patrz na mnie jak na ofiarę - powiedziała, widząc mój pobłażliwy wzrok.
- Dobrze. Ale ostrożnie i z moją pomocą - postawiłam warunek, a Liv kiwnęła głową.
Po chwili brunetka stała na nogach. Widziałam po jej twarzy jak pragnie wolności. No tak z jednego zamkniętego domu do drugiego.
***
OliviaPierwszy raz od tygodnia stanęłam na własnych nogach. To niesamowite uczucie wreszczcie poczuć się choć odrobinkę wolnym. Tutaj nie czuję strachu. Wiem, że tu jestem bezpieczna.
Przeszłam z Chloe do kuchni, gadając o głupotach. W kuchni siedziała pani Ambra - mama Arona.
- Olivia! Jak dobrze cię widzieć uśmiechniętą! - pani Ambra przytuliła mnie, a ja odwzajemniłam to.
- Dziękuję. Też miło Panią widzieć - powiedziałam, a ona machnęła ręką.
- Dobrze się czujesz? Czegoś ci trzeba? - pytała, a ja na każde pytanie kręciłam głową na nie.
CZYTASZ
He Loves That Bad Princess
Teen FictionKsiążka zawiera błędy! "Nathan przyłożył mi palec do ust, przeciągając go po mojej całej dolnej wardze. Wzięłam większą dawkę powietrza do płuc. Patrzyłam na niego nic nie mówiąc, bo nie mogłam wykrztusić ani słowa. Dlaczego tak na niego reaguję? ...