Przeczytajcie notkę pod koniec rozdziału!
Szłam przez ciemną ulicę jedynie w białym podkoszulku, czarnych sportowych getrach i czerwonych Conversach. Nie przejmowałam się tym, że jakiś zbok może czaić się za rogiem, bo umiałabym sobie z nim poradzić.
Po dwudziestu minutach dotarłam na miejsce. Worki bokserskie, manekiny i sześć identycznych czarno -czerwonych ringów zdobiły ogromną halę bokserską. Trenowałam od ósmego roku życia i nie wyobrażałam sobie bez tego życia. Do pewnego momentu.
Zdjęłam moje buty. Udałam się na ring nosząc ze sobą jeden z worków. Zawiesiłam go na haczyku który znajdował się nad ringiem i zaczęłam obowiązywać moje ręce i stopy czarnymi pasami. Kiedy już były zawiązane zaczęłam uderzać w worek mając w myślach, że to ta jebana Grace. Co prawda czułam lekki ból w pięściach, ale dalej uderzałam w worek. Wykonywałam ciosy rękami jak i stopami. Nagle po dziesięciu minutach ocknęłam się z amoku.
Spojrzałam na swoje dłonie i ogarnęłam, że są w tragicznym stanie. Kostki były zakrwawione, a całe dłonie w drobnych rankach i całe opuchnięte. Oddychałam głęboko i dopiero teraz poczułam właściwy ból. Skrzywiłam się i otarłam przedramieniem pot z czoła. Spojrzałam na zmaltretowany worek który kiwał się na boki oczekując kolejnego ciosu. Moje stopy nie wyglądały lepiej. Także opuchnięte i bolące przy każdym kroku.
Z wielkim bólem przeszłam, kuśtykając przez ring i spojrzałam na nieodebrane połączenia od ojca i Alfiego. Nawet nie miałam siły w palcach żeby zadzwonić po taksówkę więc ignorując ból zaczęłam dalej uderzać w worek, aż wyparowały ze mnie wszelkie złe emocje. Nawet nie byłam w stanie utrzymać się o własnych siłach na nogach więc po prostu klapnęłam na podłogę masując delikatnie opuchnięte i zmaltretowane stopy oraz ręce.
- Boże nawet nie wiesz jak się martwiłem! - do sali wbiegł zdyszany Adien, a ja podniosłam głowę znad ziemi.
- Adien... - powiedziałam słabo i oparłam się o ramię kucającego obok mnie przyjaciela.
- Znowu to zrobiłaś. Wiesz, że nie możesz? - Zapytał, przyglądając się w mojemu nosowi, a ja pokiwałam głową nie mając odwagi na niego spojrzeć.
Od kiedy pamiętam Adien przychodził ze mną na treningi i kibicował mi na mistrzostwach. Jednak kiedy ktoś mnie bił patrzenie na to przychodziło mu z wielkim bólem. Martwił się o mnie w jakiejkolwiek sytuacji. A ja przyszłam tu i go zawiodłam.
- Dlaczego akurat tu przyszłaś? I skąd w ogóle miałaś klucze? - zadawał pytania, a ja coraz gorzej się czułam.
Uderzenie w policzek, bolący łokieć, trening chilliderek, kłótnia z tatą i tak duży wysiłek fizyczny naprawdę mnie zmęczył. Moje dłonie i stopy pulsowały, a ja przymrużyłam lekko oczy.
- Miałam klucze od ostatniego treningu. David mi oddał - wyznałam, a Adien westchnął głęboko
- Zawieźć cię do domu? - Zapytał, a ja gwałtownie pokręciłam głową.
- Nie proszę tylko nie tam - pokręciłam głową i oparłam się o klatkę piersiową Adiena.
Przy nim moje smutki i żale mogłam pokazać. Znałam go od przedszkola. Mieszkał dwie ulice odemnie u zawsze byłam mile widziana w jego domu.
- Co się stało? - Zapytał gładząc moje plecy dłonią.
- Grace się stała - powiedziałam prawie szeptem patrząc na swoje czerwone i spuchnięte dłonie.
- Ona co to zrobiła? - Zapytał patrząc na mój nos i policzek na którym pewnie zrobił się już siniak
- Taa - powiedziałam wciągając do płuc zapach perfum chłopaka. Ten znów odetchnął głęboko i zacisnął pięści
CZYTASZ
He Loves That Bad Princess
Novela JuvenilKsiążka zawiera błędy! "Nathan przyłożył mi palec do ust, przeciągając go po mojej całej dolnej wardze. Wzięłam większą dawkę powietrza do płuc. Patrzyłam na niego nic nie mówiąc, bo nie mogłam wykrztusić ani słowa. Dlaczego tak na niego reaguję? ...