2.

13.1K 380 193
                                    

Przeczytajcie notkę pod koniec rozdziału!

Szłam przez ciemną ulicę jedynie w białym podkoszulku, czarnych sportowych getrach i czerwonych Conversach. Nie przejmowałam się tym, że jakiś zbok może czaić się za rogiem, bo umiałabym sobie z nim poradzić.

Po dwudziestu minutach dotarłam na miejsce. Worki bokserskie, manekiny i sześć identycznych czarno -czerwonych ringów zdobiły ogromną halę bokserską. Trenowałam od ósmego roku życia i nie wyobrażałam sobie bez tego życia. Do pewnego momentu.

Zdjęłam moje buty. Udałam się na ring nosząc ze sobą jeden z worków. Zawiesiłam go na haczyku który znajdował się nad ringiem i zaczęłam obowiązywać moje ręce i stopy czarnymi pasami. Kiedy już były zawiązane zaczęłam uderzać w worek mając w myślach, że to ta jebana Grace. Co prawda czułam lekki ból w pięściach, ale dalej uderzałam w worek. Wykonywałam ciosy rękami jak i stopami. Nagle po dziesięciu minutach ocknęłam się z amoku.

Spojrzałam na swoje dłonie i ogarnęłam, że są w tragicznym stanie. Kostki były zakrwawione, a całe dłonie w drobnych rankach i całe opuchnięte. Oddychałam głęboko i dopiero teraz poczułam właściwy ból. Skrzywiłam się i otarłam przedramieniem pot z czoła. Spojrzałam na zmaltretowany worek który kiwał się na boki oczekując kolejnego ciosu. Moje stopy nie wyglądały lepiej. Także opuchnięte i bolące przy każdym kroku.

Z wielkim bólem przeszłam, kuśtykając przez ring i spojrzałam na nieodebrane połączenia od ojca i Alfiego. Nawet nie miałam siły w palcach żeby zadzwonić po taksówkę więc ignorując ból zaczęłam dalej uderzać w worek, aż wyparowały ze mnie wszelkie złe emocje. Nawet nie byłam w stanie utrzymać się o własnych siłach na nogach więc po prostu klapnęłam na podłogę masując delikatnie opuchnięte i zmaltretowane stopy oraz ręce.

- Boże nawet nie wiesz jak się martwiłem! - do sali wbiegł zdyszany Adien, a ja podniosłam głowę znad ziemi.

- Adien... - powiedziałam słabo i oparłam się o ramię kucającego obok mnie przyjaciela.

- Znowu to zrobiłaś. Wiesz, że nie możesz? - Zapytał, przyglądając się w mojemu nosowi, a ja pokiwałam głową nie mając odwagi na niego spojrzeć.

Od kiedy pamiętam Adien przychodził ze mną na treningi i kibicował mi na mistrzostwach. Jednak kiedy ktoś mnie bił patrzenie na to przychodziło mu z wielkim bólem. Martwił się o mnie w jakiejkolwiek sytuacji. A ja przyszłam tu i go zawiodłam.

- Dlaczego akurat tu przyszłaś? I skąd w ogóle miałaś klucze? - zadawał pytania, a ja coraz gorzej się czułam.

Uderzenie w policzek, bolący łokieć, trening chilliderek, kłótnia z tatą i tak duży wysiłek fizyczny naprawdę mnie zmęczył. Moje dłonie i stopy pulsowały, a ja przymrużyłam lekko oczy.

- Miałam klucze od ostatniego treningu. David mi oddał - wyznałam, a Adien westchnął głęboko

- Zawieźć cię do domu? - Zapytał, a ja gwałtownie pokręciłam głową.

- Nie proszę tylko nie tam - pokręciłam głową i oparłam się o klatkę piersiową Adiena.

Przy nim moje smutki i żale mogłam pokazać. Znałam go od przedszkola. Mieszkał dwie ulice odemnie u zawsze byłam mile widziana w jego domu.

- Co się stało? - Zapytał gładząc moje plecy dłonią.

- Grace się stała - powiedziałam prawie szeptem patrząc na swoje czerwone i spuchnięte dłonie.

- Ona co to zrobiła? - Zapytał patrząc na mój nos i policzek na którym pewnie zrobił się już siniak

- Taa - powiedziałam wciągając do płuc zapach perfum chłopaka. Ten znów odetchnął głęboko i zacisnął pięści

He Loves That Bad Princess Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz