Olivia
Coś przeszkadzało mi pod powiekami i po prostu musiałam je otworzyć. Kiedy to zrobiłam od razu uderzyło we mnie białe, oślepiające światło.
- Liv? - usłyszałam radosny głos mojego brata i obróciłam głowę powoli w jego stronę.
Po jego brązowymi oczami widoczne były wielkie wory, jego spojrzenie było zmęczone, ale radosne, a uśmiech był wielki jak nigdy.
- Długo tu siedzisz? - zapytałam wyciągając ręce nad głową.
- No trochę. Ale nie tylko ja - skinął głową w naprzeciwko siebie, a ja podążyłam za jego wzrokiem.
Pod ścianą siedzieli wszyscy. Adien, Aron, Chloe, Klara, Sonia, Max, Scott i... Foster. Każdy z nich pomachał mi. Odczuwałam lekkie poczucie winy, bo każde z nich miało wielkie wory pod oczami i zmęczony wyraz twarzy. Klara trzymała w rękach jakąś książkę, Max kartki, a Aron jakieś zeszyty.
- Co wy tu robiliście? - zadałam pytanie podpierając się na łokciach, i posyłając im uśmiech.
- Próbowaliśmy ustalić co ktoś ci dał - kiedy usłyszałam ten głos, który był jeszcze gorszy od głosu Fostera, zastygłam w miejscu.
Przedemną stała Maya w żółtej bokserce z napisem "Angel". Jej rude włosy były odziwo związane w rozwalony koczek, a pod jej oczami również malowały się cienie. Jednak to co najbardziej przykuło moją uwagę były małe plasterki na jej twarzy.
- Co ona tu do jasnej cholery robi? - próbowałam być spokojna, bo wolałam ze szpitala nie jechać na komendę.
- Spokojnie pomagała nam - uspokajał mnie Alfie, ale ja nie wierzyłam, że ta jędza mogła pomóc.
- Ona nie pomaga. Ona rani - powiedziałam patrząc jej w oczy, a ta jednak uśmiechnęła się lekko.
- Chcę zakopać topór wojenny - powiedziała, a ja prychnęłam.
- Nagle ci się zmieniło? - zapytałam z uniesioną brwią i drwiącym uśmieszkiem na ustach.
- Po tym jak twoja przyjaciółka mnie pobiła, tak - stwierdziła patrząc na Chloe.
- Co zrobiłaś? - zapytałam czarnowłosą, a ta spuściła wzrok lekko się uśmiechając.
- Pobiła ją. Musiałem je rozdzielać - powiedział Aron patrząc z szerokim uśmiechem na Chloe, a ta wybuchnęła śmiechem. Dopiero teraz spostrzegłam, że ma na wardze malutki plasterek.
- A w ogóle co się stało? - zadałam kluczowe pytanie, a wszyscy jak na wezwanie zamilkli i spoważniali.
***
-... I nadal zastanawiamy się kto to mógł być - zakończył swoją długą wypowiedź mój brat, w której ani razu mu się przerwałam.
Czułam się źle z tym, że ktoś podał mi kokainę. Nigdy nie wzięłabym jej z własnej woli. Czułam wewnętrzny strach przed tym, że się uzależnię, albo, że ludzie stracą do mnie zaufanie.
- I to nie ona? - zapytałam z uniesioną brwią patrząc na Mayę.
- Nie to nie ja. Kiedyś może bym to zrobiła, ale nie... Po tym wszystkim - przyznała, a ja byłam szczerze zaskoczona jej słowami.
- Powiedzmy, że ci wierzymy - powiedział Scott, który bardzo wkrecił się w całą sytuację jak zresztą wszyscy.
Mimo, że znam ich bardzo krótki czas i nasze pierwsze spotkanie było... słabe, to zaczęłam traktować ich jak przyjaciół. Oczywiście oprócz Fostera. Niby pomagał i kilka razy stanął w mojej obronie, ale nadal czułam do niego respekt. Może odrzucało mnie to co mi zrobił, bo w końcu będę miała do końca życia bliznę na prawej ręce. Mimo wszystko nadal zastanawiałam się dlaczego stawał w mojej obronie i dlaczego... pocałował mnie. Mógł przecież zaprzeczyć. W końcu nie mam z nim takich przyjaznych stosunków.
CZYTASZ
He Loves That Bad Princess
Teen FictionKsiążka zawiera błędy! "Nathan przyłożył mi palec do ust, przeciągając go po mojej całej dolnej wardze. Wzięłam większą dawkę powietrza do płuc. Patrzyłam na niego nic nie mówiąc, bo nie mogłam wykrztusić ani słowa. Dlaczego tak na niego reaguję? ...