7.

9.3K 266 86
                                    

Aron

- Co braliście? - pytała po raz kolejny lekarka, która zajęła się Olivią.

Zemdlała i dostała drgawek i sam nie wiem czego. Siedzieliśmy tu w siódemkę. Alfie odchodził od zmysłów, a reszta też odziwo martwiła się o nią. Ja też.

Mimo, że znam ją tak krótko to wiem, że jest wyjątkowa. Wiem, że to zabrzmiało oklepanie, ale... taka jest prawda. Znałem ją już przed naszym pierwszym "prawdziwym" spotkaniem.

"- Moore jakie miłe spotkanie, co tutaj robisz? - Zapytałem, patrząc na brunetkę, i uśmiechając się prowokująco.

- Idę nie widać? - powiedziała stanowczym, ale trzęsącym się głosem i poszła dalej nie czekając na mój ruch. Jednak nie odstępowałem i jechałem dalej obok niej.

- Nie wiem czy wiesz, ale pada i zaraz będzie burza - podniosłem jedną brew i popatrzyłem na nią pytającym wzrokiem.

- Wow Sherlocku! - krzyknęła, lekko się uśmiechając się co uczyniłem i ja.

- Dobra będę taki dobry i cię podwiozę. Wsiadaj - powiedziałem, a ona odwróciła się w moją stronę i poprawiła sportową torbę na ramieniu.

- Przejdę się - powiedziała, a ja wywróciłem oczami. Dlaczego każda dziewczyna boi się chłopaków, którzy chcą im pomóc?

- No przecież cię nie zgwałcę jezu... - mruknąłem, a Olivia założyła ręce. Widząc, że nadal nie ma zamiaru wsiąść do auta zastosowałem chwyt nie do pobicia - wiesz, że jeżeli nie wsiądziesz to wyjdziesz na tchórza? - Zapytałem, uśmiechając się zwycięsko, a ona zmrużyła, złowrogo oczy.

- Pojadę z tobą tylko dlatego, że nie jestem tchórzem i niczego się nie boję - oznajmiła, okrążając auto. Otworzyła drzwi po mojej prawej stronie i usiadła na szarym fotelu."

To wspomnienie zapadło mi głęboko w pamięć. Może dlatego, że dostałem przez to w ryj. I to od Alfiego.

" - Mieliście się odemnie odczepić. A do niej mieliście się nie zbliżać - powiedział Alfie patrząc mi w oczy. Widziałem w nich troskę o młodszą siostrę, ale też zawzięcie.

- Tylko ją odwiózł. Wolałbyś, żeby wracała do domu w burzę? - Zapytał jak zawsze neutralny Scott.

- Gdyby wiedziała co robicie nigdy by tam nie wsiadła - powiedział przez zaciśnięte zęby Alfie.

- Nie robimy nic złego. Pomagamy ludziom - powiedział Nate, stając obok mnie.

- Pomagając im zabić drugich?! I dając im narkotyki? - krzyknął, a Nate prychnął.

- Kiedyś robiłeś to co my. Daj nam  spokój - skończył przyjaciel.

- Jeżeli cokolwiek jej zrobicie - pożałujecie - powiedział z determinacją na twarzy.

- Spokojnie nic jej nie zrobimy. No chyba, że to ona zrobi coś nam - powiedziałem i w tym momencie dostałem w twarz.

- Nic - odpowiedziałem, patrząc lekarce w oczy.

- Wykryliśmy w jej ciele jakąś substancję psychoaktywną, której było za dużo. Musiała coś wziąć - stwierdziła lekarka.

- Nic jej nie daliśmy! - krzyknął Alfie, wstając, i chodząc  z jednego krańca pokoju do drugiego - jestem jej bratem.

- Wierzę wam, ale musiała coś wziąć. Może ktoś jej czegoś dosypał? - zapytała, a wszyscy zamyślili się.

- W sumie to przyszli do nas ludzie ze szkoły, którzy nie za bardzo ją lubią. Może to oni? - zapytała, unosząc brwi Klara.

He Loves That Bad Princess Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz