Aron
- Co braliście? - pytała po raz kolejny lekarka, która zajęła się Olivią.
Zemdlała i dostała drgawek i sam nie wiem czego. Siedzieliśmy tu w siódemkę. Alfie odchodził od zmysłów, a reszta też odziwo martwiła się o nią. Ja też.
Mimo, że znam ją tak krótko to wiem, że jest wyjątkowa. Wiem, że to zabrzmiało oklepanie, ale... taka jest prawda. Znałem ją już przed naszym pierwszym "prawdziwym" spotkaniem.
"- Moore jakie miłe spotkanie, co tutaj robisz? - Zapytałem, patrząc na brunetkę, i uśmiechając się prowokująco.
- Idę nie widać? - powiedziała stanowczym, ale trzęsącym się głosem i poszła dalej nie czekając na mój ruch. Jednak nie odstępowałem i jechałem dalej obok niej.
- Nie wiem czy wiesz, ale pada i zaraz będzie burza - podniosłem jedną brew i popatrzyłem na nią pytającym wzrokiem.
- Wow Sherlocku! - krzyknęła, lekko się uśmiechając się co uczyniłem i ja.
- Dobra będę taki dobry i cię podwiozę. Wsiadaj - powiedziałem, a ona odwróciła się w moją stronę i poprawiła sportową torbę na ramieniu.
- Przejdę się - powiedziała, a ja wywróciłem oczami. Dlaczego każda dziewczyna boi się chłopaków, którzy chcą im pomóc?
- No przecież cię nie zgwałcę jezu... - mruknąłem, a Olivia założyła ręce. Widząc, że nadal nie ma zamiaru wsiąść do auta zastosowałem chwyt nie do pobicia - wiesz, że jeżeli nie wsiądziesz to wyjdziesz na tchórza? - Zapytałem, uśmiechając się zwycięsko, a ona zmrużyła, złowrogo oczy.
- Pojadę z tobą tylko dlatego, że nie jestem tchórzem i niczego się nie boję - oznajmiła, okrążając auto. Otworzyła drzwi po mojej prawej stronie i usiadła na szarym fotelu."
To wspomnienie zapadło mi głęboko w pamięć. Może dlatego, że dostałem przez to w ryj. I to od Alfiego.
" - Mieliście się odemnie odczepić. A do niej mieliście się nie zbliżać - powiedział Alfie patrząc mi w oczy. Widziałem w nich troskę o młodszą siostrę, ale też zawzięcie.
- Tylko ją odwiózł. Wolałbyś, żeby wracała do domu w burzę? - Zapytał jak zawsze neutralny Scott.
- Gdyby wiedziała co robicie nigdy by tam nie wsiadła - powiedział przez zaciśnięte zęby Alfie.
- Nie robimy nic złego. Pomagamy ludziom - powiedział Nate, stając obok mnie.
- Pomagając im zabić drugich?! I dając im narkotyki? - krzyknął, a Nate prychnął.
- Kiedyś robiłeś to co my. Daj nam spokój - skończył przyjaciel.
- Jeżeli cokolwiek jej zrobicie - pożałujecie - powiedział z determinacją na twarzy.
- Spokojnie nic jej nie zrobimy. No chyba, że to ona zrobi coś nam - powiedziałem i w tym momencie dostałem w twarz.
- Nic - odpowiedziałem, patrząc lekarce w oczy.
- Wykryliśmy w jej ciele jakąś substancję psychoaktywną, której było za dużo. Musiała coś wziąć - stwierdziła lekarka.
- Nic jej nie daliśmy! - krzyknął Alfie, wstając, i chodząc z jednego krańca pokoju do drugiego - jestem jej bratem.
- Wierzę wam, ale musiała coś wziąć. Może ktoś jej czegoś dosypał? - zapytała, a wszyscy zamyślili się.
- W sumie to przyszli do nas ludzie ze szkoły, którzy nie za bardzo ją lubią. Może to oni? - zapytała, unosząc brwi Klara.
![](https://img.wattpad.com/cover/147281216-288-k948899.jpg)
CZYTASZ
He Loves That Bad Princess
Novela JuvenilKsiążka zawiera błędy! "Nathan przyłożył mi palec do ust, przeciągając go po mojej całej dolnej wardze. Wzięłam większą dawkę powietrza do płuc. Patrzyłam na niego nic nie mówiąc, bo nie mogłam wykrztusić ani słowa. Dlaczego tak na niego reaguję? ...