Dwa tygodnie później
- Pamiętacie plan? - Dorian, pytał co dziesięć minut, kiedy byliśmy w drodze do domu Bergueta. Plan był prosty. Wbijamy do jego domu, obezwładniamy go, torturujemy i zabijamy. A właściwie to Dorian zabija. Ja nie chcę mieć krwi na rękach.
Masz plan może wydawać się brutalny i nie w moim stylu, ale chcę zemsty za to co mnie spotkało. Nie chcę przeżywać stresu za każdym razem, kiedy zadzwoni do mnie nieznany numer, ani wtedy, gdy ktoś nieznajomy zapuka do moich drzwi. Może plan jest ryzykowny, w końcu może się nie udać, ale w tym jest cała zabawa.
- Nie mam kurwa zaników pamięci - odezwał się Nathan, siedzący obok mnie. Trzymał mnie cały czas za rękę, przez co dodawał mi otuchy.
Nathan nie dał się przekonać by zostawił mnie samą. Oprócz niego pojechali Aron, Max, Alfie i Scott. Nie miałam szans na dyskusję z nimi. I tak by pojechali. Noah został z tatą, który oczywiście o niczym nie wie.
Mimo tego, że chce zemsty, czuję wewnątrz stres. Boję się, że policja nas złapie i co wtedy? Zostawię Noah z tatą na trzydzieści lat? Czy ile tam się dostaje za usiłowanie zabójstwa? Ale staram się o tym nie myśleć. Damy radę i zakończymy ten rozdział raz na zawsze. Z Nathanem. Razem. Wspólnie. Jako rodzina.
- Dojechaliśmy - zakomunikował kierowca Doriana. Spojrzałam na bruneta siedzącego obok mnie, a ten posłał mi wspierające spojrzenie.
- No to idziemy - powiedziałam i wyskoczyłam z samochodu nakładając na twarz czarną maskę.
***
Obstawiliśmy cały dom tego skurwysyna. Oczywiście oprócz mojej "załogi" pojachała stu osobowa brygada Doriana. Po cichu weszliśmy do domu przez tylnie wyjście, przez które uciekłam.
Przekraczając próg tego domu, poczułam jakbym powracała do koszmaru, z którego przed chwilą się urwałam. Zatrzymałam się w drzwiach, robiąc jednocześnie przejście dla innych. Nathan poczekał ze mną, aż wszyscy wejdą. Zostaliśmy sami.
- Strasznie jest tu wrócić - powiedziałam szeptem. Chłopak przytulił mnie i szepnął mi do ucha:
- Dasz radę. Jesteś najsilniejszą kobietą jaką inną znam - po czym pocałował mnie w czoło i ruszyliśmy razem do przodu.
O dziwo nikogo nie zastaliśmy w salonie, kuchni, łazience, ani przedpokoju. Jednak nie traciliśmy czujności. Każdy miał przy sobie broń palną oprócz mnie. Ja miałam noże. Najlepiej się nimi obsługuję.
- Na górę - powiedziałam, znając rozkład domu na pamięć. Wiele osób posłało mi współczujące spojrzenia, ale ja je zignorowałam.
Tak jak powiedziałam, ruszyliśmy sprawnie na górę. Tam spotkaliśmy strażników. W mniej niż pięć sekund już nie żyli. Z jednej strony przerażające, a z drugiej ekscytujące.
Dotarliśmy do pokoju Bergueta. Zapamiętałam te drzwi bardzo dokładnie. To na nie miałam widok, kiedy drzwi "mojego" pokoju się otwierały.- Wchodzimy na trzy - powiedział Dorian - Raz - wyjęłam noże zza paska - Dwa - ścisnęłam dłoń Nathana - Trzy - Wbiegliśmy do środka.
***
Zastygłam w miejscu tak jak wszyscy. Przestałam oddychać. Nie byłam w stanie się ruszyć. Nawet mrugnąć. Cała zesztywniałam.
Mario Berguet siedział w swoim krześle z podciętymi żyłam. Krew kapała z jego nadgarstków, ale widziałam, że już nie żyje. Usłyszałam jak ktoś zwymiotował. Wszyscy zaczęli rozmawiać o tym co się stało, ale ja nadal nie byłam w stanie się ruszyć.
CZYTASZ
He Loves That Bad Princess
Teen FictionKsiążka zawiera błędy! "Nathan przyłożył mi palec do ust, przeciągając go po mojej całej dolnej wardze. Wzięłam większą dawkę powietrza do płuc. Patrzyłam na niego nic nie mówiąc, bo nie mogłam wykrztusić ani słowa. Dlaczego tak na niego reaguję? ...