W poniedziałek szłam do szkoły w świetnym humorze. Po powrocie z nad jeziora byłam taka szczęśliwa jak nigdy. Cieszyłam się na samo wspomnienie wyjazdu.Rzeczywiście pierwszy raz jest niezapomniany...
Jechałam po drogach Miami, podśpiewując piosenkę lecącą w radiu. Miałam świetny humor, a Adienowi, który siedział obok mnie najwyraźniej się to udzielało. Śpiewał na cały głos, aż do momentu, kiedy zatrzymałam się przed szkołą.
- Czas rozpocząć nowy tydzień, tak samo nudny jak każdy - powiedziałam, wyciągając kluczyki z stacyjki.
- Liv nawet nie wiesz ile rzeczy może się zmienić w ciągu pięciu dni - Nelson zarzucił swój plecak na ramię i zatrzasnął drzwi od swojej strony.
- Poetyk się znalazł - dogryzłam mu, ale ten tylko się zaśmiał.
I nawet przez chwilę nie pomyślałam, że to co pewnie przypadkowo powiedział Nelson okaże się wkrótce prawdą.
***
Ledwo usiadłam przy mojej ławce na fizyce, a dyrektor poprosił mnie za drzwi sali. Od razu w mojej głowie pojawiły się pytania w stylu "co ja znowu zrobiłam?", "o chuj mu chodzi?" i tak dalej.
-O co chodzi panie dyrektorze? - odezwałam się pierwsza, opierając się o ścianę za mną.
- Dzisiaj do naszej szkoły dołączył nowy uczeń... Z listy uczniów klas drugich wybrał ciebie, abyś go oprowadziła - wyjaśnił mi dyrektor, a ja wywróciłam oczami.
Pewnie to znowu jakiś lizus, albo kujon, któremu spodobało się moje nazwisko. Często się to zdarzało i często miałam rację.
- Muszę? - zapytałam prosto z mostu.
- Wybrał ciebie, więc tak. Stoi przed szkołą. Liczę na twoje dobre serce - na słowa "dobre serce" dyrektor chrząknął i odszedł, kręcąc głową.
Prychnęłam i przemierzyłam korytarze naszej szkoły. Popchnęłam mosiężne drzwi i rzeczywiście - na schodach siedział jakiś chłopak. Z tej odległości mogłam zobaczyć, że posiadał krótkie, postawione na żel włosy w kolorze orzechowym i miał ciemną karnację. Miał na sobie grubą, zieloną bluzę i czarne dresy.
- Ekhem - odchrząknęłam na tyle głośno, aby nieznajomy mnie usłyszał.
Obrócił głowę w moją stronę i spostrzegłam, że ma ciemne zielone oczy. Nie wyglądał jak typowy kujon, ale wręcz przeciwnie - Jak typowy "zły chłopiec". Jednak nie mnie to oceniać.
- Mam cię podobno odprowadzić po naszej jakże cudownej szkole - powiedziałam z przekąsem i oparłam się o masywne drzwi wejściowe.
- Jeśli jesteś Olivia Moore to tak - odezwał się ciepłym głosem, unosząc lekko kąciki ust.
- Owszem. A ty jesteś?
- Carmelo Gotti - zacisnął pięść i wyciągnął ją, abym przybiła z nim żłowika. Zrobiłam to i ja moją twarz wpłynął uśmiech.
***
- No i tu jest sala gimnastyczna - przystanęłam przy ostatniej sali w naszej szkole.
Carmelo jak się dowiedziałam pochodzi z Włoch i dlatego ma taką nietypową urodę i imię. Okazał się naprawdę fajnym gościem.
- Dzięki, za odprowadzenie sarkastyczna panienko - odezwał się zielonooki, a ja wywróciłam oczami z uśmiechem.
- Ah nie ma za co - teatralne chwyciłam się za serce.
CZYTASZ
He Loves That Bad Princess
JugendliteraturKsiążka zawiera błędy! "Nathan przyłożył mi palec do ust, przeciągając go po mojej całej dolnej wardze. Wzięłam większą dawkę powietrza do płuc. Patrzyłam na niego nic nie mówiąc, bo nie mogłam wykrztusić ani słowa. Dlaczego tak na niego reaguję? ...