16.

8.6K 206 104
                                    


W poniedziałek szłam do szkoły w świetnym humorze. Po powrocie z nad jeziora byłam taka szczęśliwa jak nigdy. Cieszyłam się na samo wspomnienie wyjazdu.

Rzeczywiście pierwszy raz jest niezapomniany...

Jechałam po drogach Miami, podśpiewując piosenkę lecącą w radiu. Miałam świetny humor, a Adienowi, który siedział obok mnie najwyraźniej się to udzielało. Śpiewał na cały głos, aż do momentu, kiedy zatrzymałam się przed szkołą.

- Czas rozpocząć nowy tydzień, tak samo nudny jak każdy - powiedziałam, wyciągając kluczyki z stacyjki.

- Liv nawet nie wiesz ile rzeczy może się zmienić w ciągu pięciu dni - Nelson zarzucił swój plecak na ramię i zatrzasnął drzwi od swojej strony.

- Poetyk się znalazł - dogryzłam mu, ale ten tylko się zaśmiał.

I nawet przez chwilę nie pomyślałam, że to co pewnie przypadkowo powiedział Nelson okaże się wkrótce prawdą.

***

Ledwo usiadłam przy mojej ławce na fizyce, a dyrektor poprosił mnie za drzwi sali. Od razu w mojej głowie pojawiły się pytania w stylu "co ja znowu zrobiłam?", "o chuj mu chodzi?" i tak dalej.

-O co chodzi panie dyrektorze? -  odezwałam się pierwsza, opierając się o ścianę za mną.

- Dzisiaj do naszej szkoły dołączył nowy uczeń... Z listy uczniów klas drugich wybrał ciebie, abyś go oprowadziła - wyjaśnił mi dyrektor, a ja wywróciłam oczami.

Pewnie to znowu jakiś lizus, albo kujon, któremu spodobało się moje nazwisko. Często się to zdarzało i często miałam rację.

- Muszę? - zapytałam prosto z mostu.

- Wybrał ciebie, więc tak. Stoi przed szkołą. Liczę na twoje dobre serce - na słowa "dobre serce" dyrektor chrząknął i odszedł, kręcąc głową.

Prychnęłam i przemierzyłam korytarze naszej szkoły. Popchnęłam mosiężne drzwi i rzeczywiście - na schodach siedział jakiś chłopak. Z tej odległości mogłam zobaczyć, że posiadał krótkie, postawione na żel włosy w kolorze orzechowym i miał ciemną karnację. Miał na sobie grubą, zieloną bluzę i czarne dresy.

- Ekhem - odchrząknęłam na tyle głośno, aby nieznajomy mnie usłyszał.

Obrócił głowę w moją stronę i spostrzegłam, że ma ciemne zielone oczy. Nie wyglądał jak typowy kujon, ale wręcz przeciwnie - Jak typowy "zły chłopiec". Jednak nie mnie to oceniać.

- Mam cię podobno odprowadzić po naszej jakże cudownej szkole - powiedziałam z przekąsem i oparłam się o masywne drzwi wejściowe.

- Jeśli jesteś Olivia Moore to tak - odezwał się ciepłym głosem, unosząc lekko kąciki ust.

- Owszem. A ty jesteś?

- Carmelo Gotti - zacisnął pięść i wyciągnął ją, abym przybiła z nim żłowika. Zrobiłam to i ja moją twarz wpłynął uśmiech.

***

- No i tu jest sala gimnastyczna - przystanęłam przy ostatniej sali w naszej szkole.

Carmelo jak się dowiedziałam pochodzi z Włoch i dlatego ma taką nietypową urodę i imię. Okazał się naprawdę fajnym gościem.

- Dzięki, za odprowadzenie sarkastyczna panienko - odezwał się zielonooki, a ja wywróciłam oczami z uśmiechem.

- Ah nie ma za co - teatralne chwyciłam się za serce.

He Loves That Bad Princess Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz