3 lata później...
Ból rozrywał całe moje ciało. Darłam się w niebogłosy, przy każdym najmniejszym dotyku kogokolwiek z personelu, albo po prostu gdy miałam skurcze co kilka sekund. To, że arbuz przeciskał się przez szparkę wielkości kiwi powinno być wystarczającym powodem.
Pielęgniarka co chwile ocierała mi pot z czoła, a za któraś z rąk trzymał mnie Nathan, który tez był cały spocony i czerwony ze stresu. Miał na sobie ten niebieski strój (w tym wszystkim zapomniałam jak to się nazywa).
- Jeszcze tylko chwila! - krzyczała pani doktor, a ja razem z nią.
I nagle to poczułam. Ulgę jaką czuje każda matka po tym jak dziecko wydostanie się z jej łona. Ostatnio czułam to 3 lata temu, kiedy rodził się Noah.
- To dziewczynka - zakomunikowała pani pielęgniarka i położyła mi ją na piersi. Była malutka, ale miała masę. Zaśmiałam się. Nigdy nie widziałam tak pięknej dziewczynki. Nawet kiedy zaczęła płakać była najpiękniejsza. Zaraz potem przechwycił ją Nathan. Rozpłakał się i przytulił do mnie. Następnie nasza małą dziewczynkę na ręce wzięła jedna z pielęgniarek i uśmiechnęła się na jej widok.
- Jak dajemy jej na imię? - spojrzeliśmy na siebie z Nathanem i widząc iskierki szczęścia w jego oczach powiedziałam:
- Hailey.
***
13 lat późniejOglądałam w telewizji jakiś program kulinarny kiedy Nathan spokojnie chrapał sobie cicho na fotelu obok. Po całym dniu bolały mnie stopy więc położyłam je na stole. W końcu to mój dom. Noah i Hailey wracali dzisiaj ze szkolnej wycieczki, więc zaraz musieliśmy po nich jechać. Westchnęłam i poprawiłam okulary na nosie.
- Wstawaj stary - klepnęłam mojego męża w ramię, a ten od razu się obudził.
Jego włosy nadal były ciemne lecz w niektórych miejscach pojawiła się już siwizna. W szarych oczach, które tak kocham, nadal tańczyły pełne arogancji, ale i rozbawienia iskierki. Piękne usta całowane przeze mnie codziennie rano i wieczorem nie straciły swojego koloru. Troszkę kilogramów mu przybyło, ale to tylko dlatego, że stał się tatą na pełen etat. Właściwie tak jak ja.
- Już wracają? Boże, a był taki spokój - przewróciłam oczami i pogłaskałam naszego rudego kota Garfielda.
- Bez przesady - mrugnęłam do niego, będąc pewną, że wie o co chodzi.
- Pamiętasz jak my byliśmy takimi szczylami? - zapytał opierając się głową o moje ramie.
- Jak mogłabym zapomnieć. To są wspomnienia - westchnęłam i pogłaskałam go po policzku.
- Kocham cię Olivia - szepnął Nathan, a ja wpełzłam pod jego ramię i zaciągnęłam się jego zapachem. Nie zmienił się. Ciągle mnie uzależniał.
- Ja ciebie tez Nathan.
I tak leżeliśmy jeszcze przez kilka chwil, dopóki Garfield nie pacnął mnie nosem, przypominając mi o naszych obowiązkach.
***
Kiedy autokar zajechał na parking szkoły, odetchnęłam z ulgą. Z Hailey nie było kontaktu, a o Noah już nie wspomnę. Przytuliłam się do Nathana przegryzając wargę. Gdy tylko drzwi autokaru się otworzyły wylało się z niego stado nastolatków. Aż poczułam tą burzę hormonów.
I nagle wyłonili się oni. Noah - okropnie przystojny brązowooki chłopak z kręconymi, krótkimi trochę ciemniejszymi od oczu włosami. Miał oliwkową cerę tak samo jak ja za młodu. Wszystko oddałam dzieciom. Jego uśmiech tak jak i wyrzeźbiona klata (przez to, że ćwiczył boks) powalał wszystkie dziewczyny. Nie dziwię się. Gdybym nie była jego matką i byłabym odrobinę młodsza... Jego charakter był kropka w kropkę jak jego ojciec. No chyba jedną cechą jaką po mnie odziedziczył była wrażliwość. Był małym chujem, ale i dużym pisklaczkiem. Co akurat było w nim urocze.
Zaraz po nim wyszła Hailey. Piękna, naturalna dziewczyna. Falowane, połyskujące włosy w kolorze karmelu do ramion i te cudne szare oczy skrywające tyle tajemnic. Spore usta, szerokie biodra, lekko wystający brzuszek, piękny biust - wszystko co kochali mężczyźni. Była bledsza niż jej brat, ale idealnie pasowało to do jej oczu. Mimo, że wyglądała jak te wszystkie wredne laski zapatrzone w siebie, absolutnie taka nie była. Była szczera i śmiała, ale nigdy nie starała się kogoś urazić. Lubiła ludzi i ludzie lubili ją. Kochała czytać książki, robiła świetne notatki i uwielbiała siatkówkę. Mimo jej zalet miała swoją ciemną stronę, która była w większości moją zasługą. Gdy ktoś naprawdę ją zdenerwował potrafiła odpyskować (czego sama ją nauczyłam). Była troszkę jak ja, kiedy byłam w jej wieku. Ale bardziej przyjazna. Na bank ma więcej przyjaciół niż ja miałam przez całe swoje życie.Gdy czekali na walizki spostrzegłam, że Hailey lekko ją szturchając, zaczepia jakiś chłopak. Widziałam tylko jego plecy i ciemne jak noc włosy. Myślałam, że jej to przeszkadza i już chciałam wkroczyć, ale córka uśmiechnęła się szczerze ( co wiedziałam bo w prawym policzku ma wtedy dołeczek) i zaśmiała się. Spojrzałam na Nathana wymownie, a on skinął głową na Noah. Wyjmował jakiejś blondynce walizkę z autokaru, a gdy już to zrobił, puścił do niej oczko.
Teraz już nie mogłam w nic wątpić. Wychowałam idealnie moje dzieci.
________________________________
Mam nadzieję, że epilog was zadowolił! Dziękuję wszystkim nowym czytelnikom i ściskam was mocno! Myślę, że po tym „rozdziale" możecie domyślić się z kim w roli głównej będzie kolejna opowieść 🙊🙊🙊
Ale nic nie mówię i nie podaje konkretnej daty.
Kocham was wszystkich mocno! ❤️❤️❤️
CZYTASZ
He Loves That Bad Princess
Подростковая литератураKsiążka zawiera błędy! "Nathan przyłożył mi palec do ust, przeciągając go po mojej całej dolnej wardze. Wzięłam większą dawkę powietrza do płuc. Patrzyłam na niego nic nie mówiąc, bo nie mogłam wykrztusić ani słowa. Dlaczego tak na niego reaguję? ...