Breakthrough holidays | RoadTrip

Prolog

-RYE!!! - myślę, że tym sposobem zostałem obudzony nie tylko ja, ale także całe piętro, na którym się znajdujemy.

Pomysłodawcą takiej pobudki może być tylko i wyłącznie pewien upierdliwy brunet. Z Mikey'em dzielimy pokój od niemalże roku. Kiedy zdecydowałem się na studia w innym mieście i mieszkanie w akademiku byłem świadomy tego, że może mi być ciężko bez jakiejkolwiek znajomej twarzy, ale na szczęście przydzielony mi współlokator okazał się być tak pozytywną osobą, że bez większych problemów przeżyłem pierwsze dni tutaj.

Teraz stoję przed wyborem: udawać, że dalej śpię i liczyć na to, że da mi spokój lub przezwyciężyć swoje lenistwo i grzecznie zapytać, o co mu do cholery chodzi. Okazuje się, że decyzja czy uda mi się jeszcze trochę poleniuchować została podjęta i właśnie zrzucono mnie na zimną podłogę. W ekspresowym tempie wstaje i już mam ochotę powiedzieć mojemu ukochanemu przyjacielowi, jak wielkim idiotą jest, kiedy ten po raz kolejny zakłóca ciszę w pokoju.

- No nareszcie! Już myślałem, że zamierzasz tu zostać i przespać całe wakacje. Ubieraj się, bo Jack siedzi tutaj od 10 minut z walizką i planował już sam cię wynieść.

Odwracamy się w prawą stronę i rzeczywiście: przy drzwiach, na walizce siedzi szczupły szatyn i próbuje chyba zbić ekran w telefonie. Jack to trzeci i ostatni członek naszej "paczki". Chłopcy przyjaźnią się od dawna i są chyba tak samo pokręceni. Jeżeli chodzi o to co, a raczej kto jest powodem maltretowania telefonu Irlandczyka, to odpowiedź zawsze brzmi tak samo. "Latem się poznacie". "Na pewno się polubicie".

Tak więc lato się zaczęło, walizki spakowane, a pod mieszkaniem czeka już samochód Mikey'a. Chłopcy zaproponowali mi spędzenie miesiąca wakacji razem z nimi i dwójką ich znajomych w domku, który wynajmują co roku. Zgodziłem się bez dłuższego zastanawiania, ponieważ nie zamierzam spędzić tego lata tak jak każdego poprzedniego - przed telewizorem w rodzinnym domu.

Czuję, że te wakacje będą niezwykłe.