Rozdział 22

383 35 16
                                    


Pomysł Jack'a był szalony i sam nie byłem pewien czy dobry, ale wydawał się być jedynym sensownym rozwiązaniem. Kiedy tylko podziękowałem mu za pomoc i porządnie wyściskałem, ruszyliśmy do swoich sypialni. Szatyn zanim otworzył drzwi posłał mi pokrzepiające spojrzenie i pokazał, że trzyma kciuki. Zauważyłem, że światło w łazience jest już zgaszone, więc blondyn musiał najwyraźniej udać się do swojego pokoju.

Uchyliłem drewnianą powłokę i wszedłem do pomieszczenia. Brunet leżał na łóżku z telefonem w ręce, a lampka na szafce nocnej była włączona. Kiedy tylko zorientował się, że jestem w pokoju, zablokował urządzenie i schował do kieszeni spodni, a następnie przeniósł na mnie wzrok.

- Długo was nie było. O czym rozmawialiście? - zapytał podnosząc się do siadu i opierają o ścianę.

- Za chwilę ci o tym opowiem, ale najpierw musimy porozmawiać o tym, co działo się przy basenie.

Wiedziałem, że jeżeli powiem mu o tym, co wydarzyło się między mną a Andy'm chwilę temu, może nie być ze mną szczery. Nie miałem pojęcia, jak zareagowałby na wieści, że jego chłopak całował się z jego wieloletnim przyjacielem.

- Nie wiem, jak to wytłumaczyć. To jest strasznie zagmatwane - oznajmił przykładając ręce do skroni. Sprawiał wrażenie całkowicie zagubionego.

- Jak to się stało, że w ogóle się tam znalazłeś?

- Pamiętasz tego blondyna, z którym Andy tańczył na pierwszej imprezie? - przytaknąłem ruchem głowy, więc brunet kontynuował - Kiedy zostawiłeś mnie w salonie, zauważyłem, że ten chłopak znowu się koło niego kręci. Wyszli razem na taras, a ja nie wytrzymałem i ruszyłem za nimi. Jakoś tak wyszło, że wyprosiłem go z domu. Nie pamiętam, jak to się stało, że skończyliśmy na tym leżaku. Byłem zły i chyba straciłem trochę nad sobą kontrolę.

- Byłeś o niego zazdrosny - stwierdziłem, a kąciki moich ust uniosły się delikatnie do góry.

- Co? Nie. Wcale nie byłem.

- Jasne, że byłeś - zaśmiałem się przez zakłopotanie chłopaka.

- Po prostu zawsze byłem z nim najbliżej. Nigdy nie widziałem, żeby spotykał się z kimś - mówiąc to, spuścił wzrok na palce, którymi, kolejny raz dzisiejszego dnia, zaczął się bawić. - Denerwowało mnie, kiedy się przytulaliście i myślałem, że chodzi mi o ciebie, ale najwyraźniej nie tylko.

- Hej, spokojnie - złapałem za jego podbródek i zmusiłem go, żeby na mnie spojrzał. - To nic złego.

- Jesteśmy w związku, powinieneś być na mnie zły za coś takiego.

- Nie jestem - nie mam pojęcia, skąd nagle wziąłem w sobie tyle spokoju. - Od kiedy wiesz, że mi na tobie zależy, jesteś zły, gdy w jakiś sposób zbliżam się do Andy'ego?

- Nie jestem. To nawet urocze. - Kiedy to usłyszałem, stwierdziłem, że to najlepszy moment, żeby porozmawiać o tym, co miało miejsce na plaży.

- Całowałem się z Andy'm - oznajmiłem, przyglądając się uważnie reakcji chłopaka.

- Dziwne, że nie zrobiliście tego wcześniej - brunet przewrócił oczami.

- Co masz na myśli? - posłałem mu zakłopotane spojrzenie.

- Jakby nie patrzeć, Andy to mój najstarszy przyjaciel. Mówi mi o wszystkim, więc o tym, że mu się spodobałeś też mi powiedział.

- Dlatego zgodziłeś się, żeby nie mówić mu o tym, co jest między nami - to zdanie skierowałem chyba bardziej do siebie niż do bruneta. Tak bardzo skupiłem się na tym, żeby Andy nie dowiedział się o naszym związku ze względu na uczucie, którym darzy Mikey'a, że nawet nie zastanowiło mnie, z jakiego powodu Cobban się na to zgodził.

- Dlaczego ty nie chciałeś, żeby o nas wiedział? - do Mikey'a najwyraźniej dotarło, że również musiałem mieć jakiś powód do ukrywania nas.

- Bo wiedziałem, co on czuje do ciebie. Gdybyśmy wcześniej o tym porozmawiali, sprawa nie byłaby tak skomplikowana - bruneta wyraźnie zdziwiły moje słowa. - Mikey? - spojrzałem niepewnie na chłopaka, zanim kontynuowałem - Może to będzie dziwne, ale co powiesz na to, żeby spróbować w trójkę? Z Andy'm?

Brunet przez chwilę wpatrywał się we mnie, chyba nie dowierzając, że naprawdę to zaproponowałem. Każda sekunda ciszy dłużyła mi się niemiłosiernie i z każdą kolejną byłem coraz mniej pewny, czy dobrze zrobiłem proponując to. Moje wątpliwości rozwiał Cobban, kiedy rzucił mi się na szyję, a ja niepewnie objąłem go w talii. Chwilę później odsunął się na niewielką odległość i złapał mnie za kark, następnie wpijając się w moje usta. Byłem zaskoczony jego pewnością siebie, ale spodobała mi się ta strona kręconowłosego.

- Cholera, tak - odpowiedział, kiedy oderwaliśmy się od siebie. - Musimy z nim porozmawiać. Teraz.

Brunet puścił mnie i okręcił się na pięcie, ruszając w kierunku drzwi.

- Mikey on już pewnie śpi - starałem się zatrzymać chłopaka, łapiąc go za nadgarstek. - Jutro o tym porozmawiamy.

- Na pewno nie śpi - odwrócił się w moją stronę, a ja puściłem jego rękę. - Mogę się założyć, że leży i się zamartwia. Za dobrze go znam, żeby tego nie robił. Zawsze taki był. Przejmuje się każdą sprawą aż za bardzo.

- Okey, pójdziemy, - wypuściłem ciężko powietrze, zgadzając się z nim - ale musisz wiedzieć, że on pamięta o waszym pocałunku.

Breakthrough holidays | RoadTripOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz