K1, rozdział 7

3.4K 311 52
                                    

Wsiadłam do samochodu, głośno trzaskając drzwiami. Postanowiłam, że nie odezwę się do Jareda nawet słowem. Niech Meg się tłumaczy. Ona sobie poszła nie wiadomo gdzie! Mam to w nosie!
No dobra, szczerze mówiąc nie miałam. Martwiłam się o nią. I to, jak cholera.
Nagle dotarło do mnie, że Jared wcale nie wsiadł na przód tak, jak się tego spodziewałam. Zamiast tego chłopak obszedł samochód i wgramolił się obok mnie.
-Jare...
-Gab... - Powiedzieliśmy równo, spoglądając na siebie.
-Ty pierwszy. - Uśmiechnęłam się.
-Nie, możesz ty.
Pokręciłam głową.
-Zawsze byłaś taka uparta, prawda?
Wzruszyłam ramionami.
Westchnął i obracając się do mnie tyłem po prostu położył głowę na moich kolanach.
Zaskoczona tym ruchem, wciągnęłam głośno powietrze.
Spojrzał na mnie uśmiechając się. Nie bardzo wiedziałam gdzie położyć ręce.
-Co ty wyprawisz? - Wyszeptałam.
-Odpoczywam. - Wymruczał i przymknął powieki.
-Nie możesz tego robić gdzieś indziej? - Zapytałam zirytowana.
-Ale tu mi dobrze. - Wlepił we mnie te swoje zielone oczy.
-Mówiłam już, mam chłopaka!
-Więc, gdzie on jest teraz?
Skrzywiłam się.
-Nie jest osiągalny w tym momencie. - Wyjaśniłam.
Uniósł brwi, łapiąc mnie za dłoń.
-W tym, czy w ogóle?
-Ile wypiłeś? - Zmieniłam temat, patrząc na niego z przyganą.
Zamrugał.
-Nie dużo.
-Jasne.
Uśmiechnął się.
-Nie lubisz, jak piję? - Mówiąc, położył sobie moją dłoń na policzku. Wyczułam pod palcami delikatny zarost. Kiedy dotykałam go po raz ostatni, to znaczy, kiedy całowaliśmy się ostatnim razem jego twarz była jeszcze gładka.
Poczułam, jak przyspiesza mi oddech.
-Dlaczego to robisz? - Wykrztusiłam. - Dlaczego obaj się po prostu nie odczepicie?
Zmarszczył brwi i usiadł tak szybko, że nie zdążyłam nawet zareagować.
-Nie rozumiesz? - Obrócił się w moją stronę.
Zacisnęłam wargi.
-Nie.
Znów przyglądał mi się uważniej. Jego wzrok krążył po moim ciele z góry na dół, zatrzymując się od czasu do czasu na moim dekolcie.
Zirytowana zachowaniem chłopaka, obróciłam się w drugą stronę.
-One dobrze wiedzą to, co my. I dlatego takie są. - Wyszeptał w końcu.
-One? - Chciałam zapytać spokojniej, ale wyszedł z tego ostry warkot. - I co na litość wiedzą!?
-Dziewczyny. - Machnął dłonią. - Wiedzą, że gdyby nie twoja reputacja, mogłabyś mieć każdego.
Pokręciłam głową.
-Jesteś pijany.
-A ty piękna. - Mruknął i pochylił się w moją stronę.
O nie, nie, nie!
Coś sobie obiecałam! Nigdy więcej nie dam pocałować się Jaredowi! Złamał mi serce! Poza tym był pijany i wciskał mi jakieś kity. Z tą reputacją to akurat prawda. Wszyscy wiedzieli, że jestem córką alkoholiczki i większość omijała mnie szerokim łukiem, chociaż ich matki też nie były święte. Mieli jednak pieniądze, a w tym świecie to wiele ułatwiało.
Odsunęłam się.
-Mówiłam już, że mam chłopaka!
-Wiem. - Rzucił i po prostu mnie pocałował.
Chciałam się odsunąć, ale za mną była już tylko szyba. Uderzyłam w nią głową, a kiedy rozchyliłam usta, by jęknąć z bólu, Jared wpakował mi do buzi język.
Nie powiem, żeby źle całował. Był jeszcze lepszy, niż kilka lat temu, ale miałam swoje powody, aby to przerwać.
Z mocno bijącym sercem, położyłam mu dłonie na policzkach, po czym łapiąc za uszy odciągnęłam jego twarz w tył.
-Nie! - Rzuciłam na wydechu. - Nie chcę.
-Chcesz. - Powiedział pewny siebie, patrząc mi prosto w oczy.
Przełknęłam ślinę.
-Błagam. - Wyszeptałam. - Jesteś pijany. Jutro będziesz tego żałował.
-Nie będę.
-Będziesz. - Spierałam się. Tak, jak powiedział byłam uparta. Dobrze mnie znał.
-Nie będę, bo nie żałuję żadnego z naszych pocałunków.
Poczułam, jak coś przewraca się w moim wnętrzu.
-Naprawdę?
Pokiwał głową.
-Czasem leżę długie godziny na łóżku i myślę, jakby to było, gdybyśmy...
Zakryłam mu usta dłonią.
-Proszę cię, nie rób mi tego.
Spojrzał na mnie pytająco.
-Nie komplikuj mi jeszcze bardziej życia. - Wyjaśniłam. - Więcej nie zniosę.
Przez moment patrzyliśmy sobie w oczy, a potem odsunął się z zamyśloną miną.
Zrobiło mi się zimno.
Poczułam mdłości.
Chciałam już tylko znaleźć się w objęciach Alexa, ale nie byłam pewna, jak spojrzę mu po tym wszystkim w oczy.
Słowa chłopaka krążyły mi wciąż w głowie, ale nie mogłam dopuścić do siebie wiary w nie. Przecież się znałam. Nikomu nie mogłam się podobać. Tylko Alexowi, ale jego tutaj nie było.
Obróciłam się w stronę okna i wreszcie ją zobaczyłam. Szła za Vincentem, z wysoko podniesioną głową. Twarda z niej sztuka.
Mój towarzysz również musiał ich zauważyć, bo wysiadł z samochodu.
Powinnam zrobić to samo, ale nie miałam siły. Meg tym razem musiała wybronić się z tego sama. Prawda była taka, że byłam zła. Zostawiła mnie i gdyby nie to, nie znalazłabym się sam na sam z jej bratem. I nie doszłoby do całej tej bezsensownej sytuacji.
Osunęłam się na fotelu i zamknęłam oczy udając, że śpię. Miałam już dość wrażeń, jak na jeden dzień.
Słyszałam, jak Jared krzyczy, a potem dokłada się do tego Vincent, jakby był jej ojcem, a na koniec do kłótni dołączył się Jacob. Jakiś czas później wsiedli do środka całą czwórką i zapadła grobowa cisza.
Cieszyłam się, że udaję sen.
Przynajmniej nie musiałam się odzywać pierwsza.
-Wygląda na zmęczoną. - Rzucił po jakimś czasie Jacob.
Poczułam na policzku, jak czyjaś delikatna dłoń odgarnia mi włosy. Meg.
-Niech śpi. - Wyszeptała. - Nie budźmy jej. Na pewno śni o czymś dobrym.
-Wniosę ją do domu, a Jacob was odwiezie. - Zaoferował Jared.
-Musisz oknem. - Zaznaczył mój przyjaciel i skręcił w kolejną ulicę.
-Oknem?
-Jej mama nie wie, że wyszła. - Wyśniła dziewczyna i w końcu jakiś czas później chłopak zatrzymał samochód.
Planowałam teatralne obudzenie się, ale wtedy Vin'c zadał Meg pytanie i zrezygnowałam.
-Ona naprawdę ma chłopaka?
-Alexa. - Odpowiedział Jacob, a ja zamarłam.
Nikt jednak tego nie skomentował. Ktoś otworzył drzwi, a potem je zamknął, by chwilę później otworzyć te po mojej stronie.
Poczułam, jak czyjeś dłonie obejmują mnie i wyciągają z samochodu.
-Jezu. - Zawołał Jared. - Ona coś je? Jest lekka, jak piórko.
-Cicho bądź! - Warknęła na niego siostra. - Jak obudzisz jej matkę...
-Wiem, wiem. - Wszedł jej w słowo i nim zaczęła wykłócać się jeszcze bardziej, zatrzasnął drzwi.
Ruszyliśmy w stronę domu.
Słyszałam, jak Jacob odpala silnik, a potem z każdą sekundą znikał odgłos jadącego samochodu.
-Pojechali. - Mruknął Jared. - Możesz otworzyć oczy.
Zaskoczona zrobiłam to, o co mnie prosił.
Uśmiechnął się.
Staliśmy pod moim oknem, a on wciąż trzymał mnie na rękach.
-Skąd wiedziałeś, że nie śpię?
Przewrócił oczami.
-Znam cię, Gabi.
Skrzywiłam się.
To nie wróżyło niczego dobrego.
-Pomożesz mi wejść? - Zapytałam, wskazując na okno.
-Jasne. - Rzucił i postawił mnie na na ziemi.
Wzięłam głęboki wdech. W domu było cicho i ciemno, więc mama musiała już spać.
Podskoczyłam, łapiąc się parapetu, a wtedy on złapał mnie za biodra i pchnął w górę.
Miał ciepłe dłonie.
Popchnęłam lekko okno. Było otwarte tak, jak je zostawiliśmy.
Następnie wślizgnęłam się do środka i na chwilę zamarłam, nasłuchując.
Wciąż panowała cisza.
Obróciłam się w stronę chłopaka.
-Dzięki Jared.
Wzruszył ramionami.
-Właściwie nie ma za co.
Skinęłam głową.
-Miłych snów.
Zawsze uśmiechałam się na te słowa, ale tym razem czułam lęk.
Musiałam opowiedzieć wszystko Alexowi i bałam się jego reakcji.
-Dobranoc. - Odpowiedziałam i zamknęłam okno, patrząc za odchodzącym chłopakiem.
Czy naprawdę mogłam mu się podobać?
_______________
Co na to Alex?
I czy Jared naprawdę może coś do niej czuć? A Vin'c? Miłego wieczoru.

Chłopiec Ze Snów ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz