K3, rozdział 28

3.2K 324 71
                                    

Gapiłam się na chłopaka z niedowierzaniem. Nie mogłam jakoś przyswoić do wiadomości, że wspina się właśnie po moim parapecie. Może znów mi się śnił w jakiś nowy i dziwaczny sposób? Chociaż bardziej prawdopodobne było to, że zwariowałam.
-Skoro nie odpowiadasz to zakładam, że mogę. - Powiedział, stając na środku pokoju.
-Co tutaj robisz? - Wyszeptałam.
Wskazał chyba za siebie.
-Widziałem przez okno, że twoja mama wyszła.
Pokiwałam głową.
-Poszła do kina.
-No tak. Mogę zapalić światło?
-Ale po co? - Zapytałam czując, że robi mi się duszno.
Podszedł bliżej.
-Wolisz po ciemku? - Zapytał, a ja dopiero teraz uzmysłowiłam sobie, jak dwuznacznie mogło brzmieć moje pytanie.
-To znaczy nie, ja tylko... - Chciałam wyjaśnić, ale nie bardzo mi to szło. Jakoś nie mogłam się skupić, kiedy stał po ciemku w moim pokoju. Nie pomagała też świadomość, że jesteśmy zupełnie sami. Cholera.
Oblizałam wyschnięte wargi.
-Jeśli chcesz możesz włączyć światło.
-Chyba nie chcę. - Stwierdził i usiadł obok na krześle. Poczułam zapach jego żelu i aż zakręciło mi się w głowie. - Jak się trzymasz?
-Chyba dobrze. - Mruknęłam nie bardzo wiedząc, co ze sobą zrobić.
-Słyszałem, że twoja mama wywaliła ojca za drzwi.
Wzięłam głębszy wdech.
-Nie będę udawać, że mi z tego powodu przykro.
Dotknął mojej dłoni.
-Mi też nie jest przykro.
Uniosłam zdziwiona brwi.
-Nie?
-Nie. - Wyszeptał, przysuwając się bliżej. - Nie mogłem przez ciebie zasnąć.
Moje serce zrobiło podwójne salto.
-To dobrze czy źle? - Zapytałam. Robiło mi się coraz cieplej.
Wydawało mi się, że wzruszył ramionami.
-Po prostu nie mogę tego tak zostawić.
Przełknęłam ślinę. Nie bardzo wiedziałam o czym mówił, ale pragnęłam, aby nie przestawał. Jego głos przyjemnie otulał moje zmysły. Kochałam go.
-Więc może powinieneś to skończyć cokolwiek to jest? - Mruknęłam, a on ścisnął moją dłoń i nawet w ciemności widziałam, jak szeroko się uśmiecha.
-Masz rację. Powinienem. - Rzucił i bez wahania pochylił się do moich ust. Zaskoczona wciągnęłam głośno powietrze, ale pozwoliłam się pocałować.
Jego usta smakowały jeszcze lepiej, niż w moich snach. Całował niesamowicie. Poczułam, że mimo leżenia miękną mi nogi i nic nie mogłam poradzić na jęk wydobywający się z moich ust. Chciałam go jeszcze więcej. Wplątałam palce we włosy chłopaka i przyciągnęłam go bliżej. Zapach jego żelu odurzał moje myśli. Kręciło mi się w głowie i nie liczyło się nawet to, że miałam się w nim odkochać. Był tylko on. Tutaj i teraz.
Dłonie Alexa powędrowały pod moją koszulkę. Zadrżałam.
Tak bardzo tęskniłam za jego dotykiem. Tak bardzo tęskniłam za jego ciepłem i pocałunkami.
Nie wiem ile trwały nasze pieszczoty, ale kiedy wreszcie oderwaliśmy się od siebie, moja koszulka była kompletnie splątana, a jego włosy potargane, jakby buszował w nich wiatr.
Oddychałam szybko, on zresztą też. Patrzyliśmy na siebie, jakbyśmy oboje nie mogli uwierzyć w to co się stało. W moim przypadku właśnie tak było. Całowałam się z prawdziwym Alexem. I cholera jasna! Mógł nawet stąd wyjść i złamać mi serce, a ja nigdy bym tego nie żałowała. Tego, że pozwoliłam mu się pocałować.
-Pachniesz tak znajomo. - Odezwał się pierwszy.
Uśmiechnęłam się.
-To źle czy dobrze?
-Dobrze, chociaż tego nie rozumiem. - Przyznał. - Zupełnie, jak byśmy całowali się już wcześniej. Zanim jeszcze cię pocałowałem już wiedziałem, że to będzie najlepszy pocałunek w moim życiu.
Zaczerwieniłam się.
Boże, całe szczęście, że było ciemno i tego nie widział.
-Naprawdę był najlepszy?
-Tak. - Pokiwał głową. - To właśnie dlatego nie mogłem zasnąć. Musiałem cię spróbować. Poczuć to coś, a tylko przy tobie to czułem.
-Nie bardzo rozumiem.
Westchnął.
-Od wypadku mam wrażenie, że nic nie jest ważne, a ty sprawiasz, że to się zmienia. Znów czuję.
Zamrugałam.
-Ale przecież ja nic nie robię.
-Wystarczy to, że jesteś.
Zachichotałam.
-Widocznie wynoszenie moich sików uderzyło ci do głowy.
Zaśmiał się.
-Widocznie są lepsze, niż afrodyzjak.
Przygryzłam wargę.
-Przyjdziesz też jutro?
-Lepiej. - Rzucił, dotykając mojego policzka. - Zostaję na noc.
-Co? - Moje zaskoczenie było niemal namacalne.
Znów się zaśmiał.
-Jeśli masz zboczone myśli to się powstrzymaj. Nie masz chyba, jak się poruszać, prawda?
Wciągnęłam zażenowana powietrze.
-Wcale nie mam żadnych myśli!
Wstał, podchodząc do stojącej pod oknem sofy.
Patrzyłam, jak kładzie się na niej i przykrywa leżącym w nogach kocem.
-Poważnie zostajesz?
-Poważnie.
-Mama mnie zabije. - Skrzywiłam się.
-Twoja mama mnie lubi. - Stwierdził. - Nie zabije cię. Dobranoc.
-Dobranoc. - Odpowiedziałam dobrze wiedząc, że nie zasnę. Nie, kiedy on był tak blisko. Nie po tym co stało się chwile wcześniej.
W moim umyśle panował chaos. Nie byłam pewna, co to wszystko znaczy. Czy rano znów będziemy tylko Alexem i Gabi?
***
Mimo obaw sen przyszedł szybko. Nie pamiętałam nawet, w którym momencie zasnęłam. I szczerze mówiąc pierwszy raz od bardzo dawna w końcu się wyspałam.
Kiedy kolejnego dnia otworzyłam oczy przez chwilę wydawało mi się, że wydarzenia wczorajszego wieczoru są tylko snem. Zaniepokojona tym, obróciłam w bok głowę i moje ciało zalała ulga. Alex spał na sofie i chyba śniło mu się coś miłego, bo jego wargi ciągle unosiły się w górę.
Pragnęłam podejść do niego i dotkąć jego policzka. Poczuć ciepło, którym emanował, niestety nie byłam wstanie. Taki już los przykutych do łóżka. Leżałam więc i wyobrażałam sobie, jakby to wyglądało. Usiadłabym w mojej krótkiej koszulce od piżamy, a potem stanęła na bosych stopach. Zrobiła dwa, trzy kroki i zajęła miejsce obok niego. Łóżko ugięłoby się pode mną odrobinę, ale to nic. Niezrażona, wyciągnęłabym dłoń i palcami dotknęła jego policzka. Przejechała po wargach i... Moje serce zgubiło rytm. Zatopiona w swoim świecie fantazji nie zwróciłam uwagi na skanujące mnie oczy. Alex nie spał.
Zawstydzona, wbiłam wzrok w podłogę.
-Masz dziwną minę. - Zaczął. W jego głosie dało wyczuć się rozbawienie. - Hej! Czy ty się rumienisz?
Zacisnęłam wargi. Ani mi się śniło odpowiadać na to pytanie!
Łóżko skrzypnęło i sekundę później chłopak znalazł się przy mnie. Jego ciepła dłoń oplotła moje palce, a druga objęła moją brodę zmuszając bym na niego spojrzał.
Zagwizdał.
-Ty się naprawdę rumienisz!
Spróbowałam przekręcić głowę w bok, ale nic z tego.
-Co sobie wyobrażałaś patrząc na mnie?
-Nic! - Skłamałam.
Zmrużył oczy.
-Kłamczucha.
-Nie prawda! - Oburzyłam się.
-Więc powiedz mi o czym myślałaś, bo będę sobie wyobrażał różne dziwne rzeczy.
Zmarszczyłam brwi.
-No jakie? - Zapytałam. - Opowiedz, to powiem ci czy któraś z nich jest trafna.
Posłał mi szeroki uśmiech.
-No na przykład mogłaś sobie wyobrażać mnie nago.
Wciągnęłam głośno powietrze.
-Nic z takich!
-Nie? - Uniósł brwi. - To może wyobrażałaś sobie, że bierzemy wspólnie prysznic?
Prychnęłam.
-Takie rzeczy to tylko ty mógłbyś sobie wyobrażać.
Przygryzł wargę.
-Wyobrażam sobie w tej chwili.
Przełknęłam ślinę i nagle sytuacja zmieniła się o sto osiemdziesiąt stopni. Moje ciało przeszedł silny dreszcz, a jego ciepłe, długie palce dotknęły mojego policzka. Nasze oczy wpatrywały się w siebie nawzajem, jakby widziały się po raz pierwszy.
-Nie wiem skąd wiem o tobie te wszystkie rzeczy. - Powiedział, przejeżdżając palcem po moim policzku coraz niżej. Zadrżałam z ekscytacją. - Wolisz róże zamiast tulipanów, nie lubisz imprez, sukienek, naleśników na słodko. Masz znamię w kształcie serca blisko pachwiny, a ślad na łydce jest po ugryzieniu przez psa. - Wymieniał. - Ale czuję, że byłbym przy tobie cholernie szczęśliwy.
Jego palce dotknęły mojego obojczyka. Zamknęłam oczy próbując się uspokoić, ale to na nic. Jego dotyk w połączeniu z tak cholernie gorącym wyznaniem odurzył wszystkie moje zmysły. Jęknęłam cicho.
Zaśmiał się.
-Jeśli wstaniesz z tego łóżka. - Oświadczył, a mnie spodobało się słowo "jeśli". Chociaż on jeden liczył się z moim zdaniem. - Zabiorę cię do siebie.
Oblizałam suche wargi.
-Do siebie?
Pokiwał głową.
-Mój prysznic jest dużo większy, niż twój.
Na samą myśl zaczerwieniłam się jeszcze bardziej. Nie mogłam uwierzyć w to, że Alex jest taki otwarty. W snach zawsze się krył. Mówił coś między wierszami, a ten młody mężczyzna przede mną? Mówił otwarcie o swoich pragnieniach. Chyba musiałam przywyknąć.
-Kto powiedział, że chciałabym z tobą iść pod prysznic? - Postanowiłam odrobinę się z nim podrażnić.
Rzucił mi łobuzerski uśmiech.
-Coś mi mówi, że chętnie zaliczyłabyś ze mną nie tylko łazienkę.
Zachichotałam.
-Czy to propozycja?
-Jeśli ją przyjmiesz.
-Uważaj. - Ostrzegłam. - Możesz nie dać rady.
Prychnął.
-Martw się lepiej o siebie.
Przewróciłam oczami.
Nie musiałam się martwić. Nie przy nim. Może nie do końca był moim Alexem ze snów, ale był Alexem i byłam pewna, że nigdy nie zrobiłby mi krzywdy.
Ktoś zapukał cicho do drzwi.
Chłopak zabrał swoją dłoń i puszczając mi oczko, położył głowę obok mnie.
Kiedy mama weszła do środka udawał, że śpi.
____________
Nasze wariaty w końcu zaczynają coś kręcić ze sobą! ❤

Chłopiec Ze Snów ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz