Epilog + Podziękowania

4.9K 447 177
                                    

Jechaliśmy przez jakiś czas ciemnym lasem. Kręciłam się i wierciłam w fotelu nie mogąc doczekać się celu naszej podróży. Dosłownie zżerała mnie ciekawość. Niespokojnie rozglądałam się na boki zastanawiając się, jak zakończy się nasza podróż.
I wreszcie się doczekałam.
Alex skręcił w boczną ścieżkę i wreszcie to ujrzałam. Między drzewami lśniła tafla wody. Uchyliłam okno, a jej cichy szum niemal od razu wdarł się do środka.
Chłopak zaparkował samochód i nie czekając na nic więcej po prostu wysiadł, a ja siedziałam i patrzyłam, jak okrąża pojazd, by otworzyć mi drzwi.
Uśmiechnęłam się do niego i przyjmując wyciągniętą dłoń wysiadłam.
Ruszyliśmy trzymając się za ręce w stronę wody. Z każdym naszym kolejnym krokiem drzew było coraz mniej, a rzeka robiła się coraz szersza i większa.
W moje głowie zaczęło coś świtać. Kojarzyłam to miejsce, ale nie mogłam sobie przypomnieć skąd.
Alex zatrzymał się na moment.
-Zamknij oczy.
-Co? - Zapytałam, a mój głos zadrżał.
-Proszę.
Posłałam mu ufne spojrzenie i zrobiłam o co prosił, jak mogłabym się sprzeciwiać?
Sekundę później znalazłam się w jego ramionach.
-Nie otwieraj oczu. - Ostrzegł.
Pokiwałam głową, ściskając mocniej jego szyję. 
Niósł mnie na rękach
-Chyba nie chcesz mnie utopić?
Zaśmiał się.
-Nie. - Odpowiedział całując mnie w szyję. Zadrżałam, przyciskając się do niego jeszcze mocniej. - Wtedy musiałbym utopić również siebie, bo życie bez ciebie nie było by już życiem.
-Do tej pory jakoś sobie dawałeś beze mnie radę.
-Bo nie wiedziałem, jak to jest być z tobą.
Moje serce zrobiło salto, a ciało zalało przyjemne ciepło. Miałam wrażenie, że zwariuję ze szczęścia.
W końcu chłopak się zatrzymał.
Następnie postawił mnie na ziemi, a ja poczułam, jak coś łaskocze mnie w kostki.
-Możesz otworzyć. - Wyszeptał pochylając się do mojego ucha.
Dotknęłam jego ramion i mrugając otworzyłam powieki.
Był pierwszy. To jego zobaczyłam najpierw. I mogłabym tak bez końca gapić się w jego przystojną twarz gdyby nie odsunął się w bok. Jęknęłam rozczarowana takim obrotem spraw, ale zaraz zaparło mi w piersiach dech.
Owszem widok był cudowny. Dookoła nas znajdował się las, a pustą przestrzeń zajmowała nie rzeczka, a urocze bajkowe jeziorko. Pod moimi stopami rozciągała się trawa. Jednak nie to było najważniejsze.
Ja znałam to miejsce. Znałam je, jak własną kieszeń mimo, że nigdy nie byłam tu w realnym życiu. Rozejrzałam się z niedowierzaniem dookoła.
To było nasze miejsce.
Dokładnie to, w którym zaczęła się nasza historia.
Do moich oczu napłynęły łzy.
-Boże, Alex... - Głos mi się załamał, ale nie byłam sama. Chłopak objął mnie w pasie i kładąc brodę na moim ramieniu wyszeptał cicho, zachrypniętym z emocji głosem:
-Nie potrafię powiedzieć, jak bardzo cię kocham, bo żadne ze słów nie wyrażą tego co czuję, ale to wszystko... - Wskazał dłonią na otaczający nas las. - To jest prawdziwe. My jesteśmy prawdziwi.
Obróciłam się w jego stronę.
-Masz co do tego wątpliwości?
Wzruszył ramionami, dotykając dłonią mojego policzka.
-Czasem mam wrażenie, że wciąż śnię i cholernie boję się obudzić.
Rozumiałam go. Każdego ranka zastanawiałam się czy wciąż śpi w łóżku po drugiej stronie ulicy. Teraz, kiedy poznałam, jak to jest żyć z nim naprawdę, nie potrafiłabym wrócić do snów. Brakowało by mi jego ciepła. Porannych odwiedzin i tego cudownego uśmiechu.
Uszczypnęłam go.
Zaskoczony odskoczył w tył.
Przygryzłam wargę wyciągając dłoń w jego stronę.
-Uszczypnij mnie.
-Po co?
-Chcę sprawdzić czy wciąż tu będziesz tak, jak ja gdy uszczypnęłam ciebie.
Uśmiechnął się i zrobił o co prosiłam. Nawet nie mrugnęłam.
Wciąż tu był.
Stałam i patrzyłam na niego, jak zaczarowana. Mój chłopiec ze snów był żywy. Mogłam go dotknąć, poczuć i oddać mu całą siebie, chociaż to akurat zrobiłam już dawno. Byliśmy wciąż żywi.
Połączyły nas wspólne sny. I chociaż życie nie raz sprawiało, że upadaliśmy na dno w końcu wydostaliśmy się na powierzchnię. Odnaleźliśmy drogę do siebie. Do szczęścia, którego tak każdy pragnie. Droga była ciężka, ale to co zastaliśmy na jej końcu warte było naszej walki o każdy dzień.

Koniec.
__________________

Chciałam Wam podziękować z całego serca za to, że byliście ze mną, kiedy powstawała ta książka. Jest to dla mnie bardzo osobista opowieść i nie ukrywam, że jej początki były dla mnie bardzo ciężkie. Zdarzały się chwile wątpliwości i stoczyłam ze sobą nie jedną walkę, aby opisać pewne momenty. Na szczęście się udało, a ja nie wierzę, że to już koniec.
To dzięki Wam. Tylko dzięki Wam udało mi się pisać każdy rozdział. Robiłam to dla Was. Wstawałam i pisałam mimo tego całego bólu rozrywającego mnie od środka przy każdym słowie.
Dlatego dziękuję, że byliście i zawsze jesteście.
Kocham Was!
I przy okazji zapraszam na nową książkę pt. "Chłopak bez duszy". Nie jest ona kontynuacją tej, ale mam nadzieję, że historia również się Wam spodoba.
                      Wasz Kamcioszeek.

Chłopiec Ze Snów ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz