K2, rozdział 15

3.2K 292 34
                                    

-Udawajmy, że nas nie ma! - Zaproponowała rozgorączkowana Meg.
Obejrzałam się na śpiącą mamę.
-A jeśli ją obudzi?
Dziewczyna się skrzywiła.
-Cholera jasna.
Przygryzłam wargę.
Na zewnątrz trzasnęły drzwi, a chwilę później Jared zastukał do domu.
-Szafa! - Zawołałam i nie czekając ani chwili, wepchnęłam przyjaciółkę do środka. Nie protestowała.
-Meg? Gabi! - Zawołał chłopak. - Wiem, że tam jesteście!
-Zamknęłaś drzwi? - Z szafy dobiegł mnie stłumiony glos dziewczyny.
Ruszyłam w stronę przedpokoju, ale było już za późno.
-Wchodzę! - Oświadczył chłopak.
Cofnęłam się i spanikowana spróbowałam znaleźć dla siebie miejsce. Mój wzrok padł na plecak Megan. Złapałam go i nie zwracając uwagi, że mogę jej coś rozwalić, cisnęłam nim za łóżko, a sama usiadłam na ziemi i położyłam głowę na łóżku, obok matki. Co mogłam innego zrobić?
Zamknęłam oczy i udawałam, że śpię. Chwilę później usłyszałam w korytarzu kroki.
-Którą mam zabić pier... - Zaczął, ale zaraz urwał i mogłam się założyć, że na moment przystanął w miejscu. - Gabi. - Mruknął i w końcu poczułam, że znalazł się przy mnie. Jego ciepła dłoń odgarnęła mi z policzka włosy.
Starałam się nie ruszać, ale i tak poczułam, jak po moim ciele przechodzą dreszcze.
-Hej, Śpiąca Królewno wszystko w porządku? - Zapytał, szturchając mnie za ramię.
Teatralnie poruszyłam najpierw nogą, a potem udałam, że się przeciągam.
-To ja. - Jego głos zabrzmiał tuż przy moim uchu.
Zamrugałam.
-Jared? - Starałam się, aby mój głos był choć trochę zaspany. - Co ty tu robisz? - Udałam głupią.
-Dobrze się czujesz? - Zapytał, puszczając moje pytanie mimo uszy. Wyglądał na zmartwionego. Zrobiło mi się głupio.
-Tak, tak. - Pospieszyłam z wyjaśnieniami. - Musiałam zakleić mamie kolana plastrami i trochę mnie zmogło. Mało spałam w nocy.
Chłopak zerknął na kobietę.
-Kolana?
Wzruszyłam ramionami udając, że to nic takiego.
-Musiała się gdzieś przewrócić. - Odkryłam koc, żeby pokazać plastry.
Westchnął, a potem złapał mnie za dłonie i podniósł do góry.
-Połóż się w łóżku, albo usiądź na fotelu.
-Dlaczego?
-Nie mogę patrzeć, jak tak koło niej koczujesz. Powinno być na odwrót.
-Powinnam zacząć pić, a ona powinna koczować obok mnie? - Zapytałam głupkowato, ale jakoś nie nadążałam za jego tokiem rozumowania.
Zaśmiał się cicho i było to o tyle dziwne, że wciąż trzymał mnie za ręce, blisko siebie.
-Nie to miałem na myśli.
Wydęłam wargi, aby pokazać swoje niezadowolenie z jego naśmiewania się. Zerknął na nie.
-Wiesz gdzie jest Meg? - Zapytał, ale wciąż nie przestawał obserwować moich ust.
-Nie. - Skłamałam. - Miała się przejść.
Zmarszczył brwi.
-Ale chyba sama?
Pokiwałam głową.
-No tak.
Chłopak zmrużył podejrzliwie oczy.
-Wiesz dlaczego jestem zły?
Skrzywiłam się.
-Za imprezę.
Pokiwał głową.
Westchnęłam.
-Jared, twoja siostra nie jest głupia. Zaufaj jej.
-W tym wypadku każda, była by głupia. - Powiedział takim tonem, że nawet Meg siedząca w szafie musiała zrozumieć, że jej brat nie odpuści.
-No dobra. - Poddałam się. - Możesz na mnie nakrzyczeć, zabić mnie, torturować czy też zrobić wszystko co tam dla mnie planujesz w ramach pokuty, ale innym razem, bo nie chciałabym, aby mama się obudziła.
Uniósł brwi.
-Myślę, że mogę zrobić to teraz.
Pokręciłam głową.
-Jared nie żartuję.
-Ja też nie. - Warknął cicho i bez wahania przyciągnął mnie do siebie.
-Ale co ty... - Zaczęłam, by chwilę później zamknął mi usta pocałunkiem.
Och, cholera jasna! No to teraz byłam dopiero w czarnej dupie.
W pierwszej chwili chciałam go odepchnąć, w końcu Meg siedziała w szafie i na bank wszystko obserwowała, ale potem język chłopaka znalazł się w moich ustach i totalnie odleciałam.
Całowałam się już z nim, ale nigdy nie byłam tego tak boleśnie świadoma. Teraz już nic nie stało nam na przeszkodzie. Przecież Alex odszedł.
Jęknęłam i łapiąc chłopaka za szyję, wplotłam mu place we włosy, odrobinę ciągnąc. Zamruczał zadowolony, pogłębiając pocałunek. Nagle jego dłoń wylądowała na moim pośladku i dopiero to mnie otrzeźwiło.
Spróbowałam się odsunąć.
-Nie, Jared!
Przestał mnie całować, ale wciąż trzymał w objęciach.
-Dlaczego nie? - Zapytał, odrobinę dysząc. Miał czerowne policzki, a jego wzrok zamglony był pożądaniem.
-Nie mogę. - Wyszeptałam, spuszczając wzrok.
Złapał w palce mój podbródek.
-Spójrz na mnie. - Zrobiłam o co prosił. - To przez twojego chłopaka, tak?
Westchnęłam.
-To takie dziwne, że nie chcę go zdradzać? - Mruknęłam.
-Nie, ale jego nigdy nie ma. - Zaczął. - A ja jestem. Widzę, że jesteś samotna.
Pokręciłam głową.
-Nie jestem. Mam Meg i Jacoba.
Przewrócił oczami.
-Nie mówię o takiej samotności.
Zmarszczyłam brwi. Wciąż trzymałam dłonie na jego torsie.
-Jesteś ostatnio bardzo przybita.
Otworzyłam usta, żeby zaprzeczyć.
-Nie kłam. - Nie dał dojść mi do słowa. - Znam cię. Nawet Vin'c, który nie wie o tobie tyle co ja, to zauważył.
Skrzywiłam się.
Marna była ze mnie aktorka. Musiałam postawić na szczerość. Mniej więcej.
-Alex ze mną zerwał. - Mruknęłam, unikając jego wzroku. - Mam prawo być smutna.
-Przykro mi.
-Mnie też. - Mruknęłam, odsuwając się. Tym razem mi na to pozwolił. - Nie wiem czego ode mnie chcesz Jared, ale nie mogę ci tego dać. Nie będę z kimś, kto mnie nie kocha.
Patrzył na mnie zamyślony.
-I nie możesz od tak mnie całować!
-Ale przecież ci się to podoba.
-Tak. - Pokiwałam głową zgodnie z prawdą. Nie było co ukrywać. - Ale to nie oznacza, że będę się na to godzić.
-Jeszcze się przekonamy! - Rzucił i wyszedł, zostawiając mnie osłupiałą na środku pokoju.
Trzasnęły drzwi.
Meg wyszła z szafy i obie podeszłyśmy w milczeniu do okna popatrzeć, jak jej brat odjeżdża.
-To było... - Zaczęła cicho.
-Szalone, dziwne, chore? - Podsunęłam.
-Gorące.
-Dobrze zrobiłam? - Wciąż patrzyłyśmy w okno, ale kątem oka dostrzegłam, jak kiwa głową.
-To mój brat, ale jest cholernym idiotą.
-Też tak myślę.
-Skrzywdziłby cię.
-Masz rację. - Odsunęłam się od okna.
-Ale widzę plusy. - Oświadczyła, obracając się w moją stronę.
Uniosłam pytająco brwi.
-No cóż... - Na jej malinowych ustach błąkał się uśmiechem. - Przyjemniej ostudziłaś jego zapał do mordu.
Na samą myśl, o tym że moja przyjaciółka była świadkiem, jak wpychamy sobie do gardeł z jej bratem języki, poczułam, że robię się czerwona.
-Zapomnij o tym! - Rozkazałam.
-Chyba nie potrafię. - Zachichotała. - Żebyś tylko mogła zobaczyć, jak...
-Megan! - Warknęłam.
-No już dobrze, dobrze! - Podniosła w poddańczym geście dłonie, ale zaraz przesunęła się w stronę drzwi i dodała. - Co prawda ostudziłaś jego żądze mordu, ale z pewnością rozbudziłaś też coś innego.
-Zabiję cię! - Zawołałam, a dziewczyna z pieskiem uciekła na przedpokój.
-Rozpalasz mojego brata do czerwoności! - Nabijała się, wbiegając do mojego pokoju.
-Zamknij się! - Złapałam w dłonie poduszki i zaczęłam ją okładać.
Mogłyśmy obudzić mamę, ale po raz pierwszy w życiu miałam to gdzieś. Chciałam, chociaż raz przestać się zamartwiać i zrobić coś dla siebie. A tego właśnie teraz potrzebowałam. Wojny na poduszki z moją najlepszą przyjaciółką!
________________________
Miłej niedzieli! <3

Chłopiec Ze Snów ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz