K3, rozdział 27

3.3K 322 89
                                    

Dobraaa skoro już napisałam to... Łapcie dziś jeszcze jeden! Nie będę trzymać Was w napięciu :*.
______________
Tak, jak powiedziała mama, Alex przyszedł do nas z samego rana. Otworzyłam oczy, a on już siedział przy mnie częstując mnie swoim figlarnym uśmiechem.
Zamrugałam nieco oszołomiona jego widokiem. Roześmiane czekoladowe oczy przyglądały mi się uważnie.
-Cześć śpiochu.
-Która godzina? - Rozejrzałam się w poszukiwaniu zegarka.
-Dziesiąta. - Odpowiedział i podsunął mi pod nos talerz z naleśnikami. - Twoja mama kazała mi cię tym nafaszerować. Skrzywiłam się.
Przekrzywił w bok głowę.
-Czy ona nie wie, że nie lubisz naleśników na słodko? - Zapytał i zaskakując tym siebie, odstawił talerz na bok.
-Wie. - Uśmiechnęłam się. - Ale uważa, że to dziwne i próbuje mnie do nich przekonać.
-Nie uważasz, że to cholernie pochrzanione?
Uniosłam brwi.
-Matki chyba już takie są.
Pokręcił głową.
-Nie mówię o tym. - Wskazał na mnie, a potem na siebie. - Mam na myśli to, że czasem coś o tobie wiem.
Przełknęłam ślinę.
-Może czytasz mi w myślach? - Zażartowałam.
-Nie. - Zmrużył oczy. - To nie to. Jesteś pewna, że wcześniej się nie znaliśmy?
Otworzyłam usta, ale zaraz je zamknęłam.
-Robię z siebie idiotę, przepraszam. - Mruknął. - Matt opowiedział ci o tym, że czasem nie pamiętam niektórych rzeczy?
Skinęłam głową.
Stuknął się palcem w skroń.
-Ludzi też nie. Dopiero od niedawna zacząłem sobie przypominać moich strach znajomych.
Wydęłam wargi.
-Z tego, co mówił twój brat. - Zauważyłam. - Chyba nie do końca warto ich pamiętać.
Wzruszył ramionami.
-Może i nie, ale co jeśli miałem w tam tym życiu kogoś komu na mnie zależało? Kogoś kto cierpi po tym, jak się przeprowadziłem, zniknąłem bez słowa? Co, jeśli nie pamiętam tego kogoś?
Moje serce zrobiło fikołka.
Dobrze wiedziałam, jak czuje się taka osoba. Sama byłam jedną z nich i może nie jedyną. Alex miał swoje tajemnice. Widocznie oddzielił swoje życie prywatne od snów ze mną. Może nie byłam wcale taka wyjątkowa, jak mi się zdawało. Mogłam być tylko odskocznią.
-Skoro jej nie pamiętasz. - Zaczęłam cicho. - Może nie była wcale dla ciebie, aż tak ważna?
Złapał moją dłoń w swoje ciepłe palce. Lubiłam, kiedy tak siedział i mnie dotykał. Robił to często.
-Nie wiem. - Przyznał. - Ale wciąż mnie to męczy.
Spróbowałam go podejść inaczej.
-Pytałeś swoich byłych kolegów?
Wziął głębszy wdech.
-To nie takie proste.
Uniosłam brwi.
-Dlaczego?
-Mama powiedziała im, kiedy straciłem pamiętać, że nie chcę ich znać. Nic o tym nie wiedziałem, ale zacząłem sobie przypominać i wyszły z tego strasznie poplątane sytuacje.
Zakryłam usta wolną dłonią.
-Serio im tak powiedziała?
Pokiwał głową.
-Musiała ich naprawdę nie znosić.
-Chyba tak. - Mruknęłam czując, jak jego palce wędrują coraz wyżej, a moje zadowolone z tego serce raz za razem robiło dzikie salta.
-A jak wygląda twoja historia, Gabrielo? - Zapytał, przysuwając się bliżej.
-Nie jest tak ciekawa, jak twoja. - Rzuciłam, oblewając się rumieńcem
-Czyżby? - Uniósł brwi.
Pokiwałam głową.
-Nie ma o czym mówić.
-A ten chłopak, Jared?
Skrzywiłam się.
-Jak na kogoś kto ma problemy z pamięcią, zaskakująco dobrze pamiętasz nasze imiona. - Powiedziałam, ale zanim odpowiedział rozmowę przerwało nam głośne burczenie.
Moje policzki zalała czerwień. Cholera jasna.
Alex zerwał się z krzesła.
-Powinnaś coś zjeść. - Rzucił. - Masz ochotę na jajecznicę?
Miałam ochotę na coś zupełnie innego. Na przykład na to, żeby mnie pocałował, ale zachowałam swoje myśli dla siebie.
-Muszę najpierw się przebrać. - Powąchałam koszulkę, a kiedy uświadomiłam sobie, jak to musi wyglądać znów spiekłam raka. Boże, jak miałabym mu się podobać skoro ciągle robiłam z siebie taką kretynkę?
-Gdzie masz ubrania? - Zapytał, rozglądając się.
-W szafie.
Podszedł do mebla i otwierając drzwiczki, zajrzał do środka.
-Czego mam szukać?
-Długiej koszulki. Może być taka kremowa w paski.
Przez chwilę grzebał w moich rzeczach, a ja przyglądałam się jego seksownemu tyłkowi. W snach nie wyglądał, aż tak świetnie. Małam ochotę go klepnąć. Cholerna miednica. Z drugiej strony, gdyby nie ona pewnie by go tu nie było.
-Wooow. - Zawołał, więc zerknęłam na to, co trzymał w ręce.
-Boże Alex, odłóż to! - Krzyknęłam, patrząc z przerażeniem na trzymaną przez niego bieliznę. Była niebieska, baaaaardzo skąpa, przezroczysta i jednoczęściowa. Wykonana z siatki, na biustonoszu miała materiałowe gwiazdki zasłaniające sutki.
-Nie mogę. - Jęknął. - Teraz wyobrażam sobie, jak w tym wyglądasz.
Zamknęłam oczy.
-To nietrafiony prezent od Megan! Schowaj to!
-Uważam, że jest bardzo trafiony.
-Alex!
Usłyszałam, jak zamyka drzwi.
-No, co? Każdy facet chciałby zobaczyć w czymś takim dziewczynę. - Otworzyłam powieki, a on podszedł bliżej.
-Więc kup taki swojej. - Odgryzłam się.
Posłał mi łobuzerski uśmiech.
-To już nie będzie to samo.
-Niby dlaczego?
-Bo wiem, że to twoja bielizna. - Rzucił, szczerząc się. - Już zawsze będę chciał cię w tym zobaczyć.
-Zapomnij!
-Może kiedyś mi się w tym pokażesz?
Prychnęłam.
-Chciałbyś!
-Chciałbym. - Przyznał i podchodząc bliżej odkrył mnie, odrzucając w bok kołdrę. Jego wzrok momentalnie skierował się na moje uda. Obciągnęłam trochę niżej koszulkę.
Czemu się krępowałam? Przecież już mnie widział nago.
No dobra. Kogo ja oszukiwałam? Sny były snami. Realne życie realnym.
-Zobaczmy... - Mruknął i bez wahania złapał za dół piżamy. Następnie ostrożnie zaczął podciągać ją w gorę. Jego ciepłe palce musnęły moją skórę. Nic na to nie mogłam poradzić. Moje ciało zadrżało z ekscytacji. Wciągnęłam głośno powietrze.
Czułam, że patrzy na mnie, ale ja nie potrafiłam spojrzeć w jego stronę. Bałam się własnej reakcji. Nasze ciała dzieliły centymetry.
Podciągał powoli koszulkę w górę, co rusz muskając mnie palcami, a ja za każdym razem oddychałam głośniej.
W pewnym momencie zorientowałam się, że nie mam na sobie stanika. Nie myśląc, co robię obróciłam w bok głowę i złapałam go za nadgarstki.
Chciałam powiedzieć, że już dość. Wystarczy, poradzę sobie dalej sama, ale... Jego twarz była bliżej, niż myślałam. Patrzył prosto w moje oczy.
Poczułam się tak, jakby ktoś usunął mi ziemię z pod nóg.
Całe moje ciało zadrżało z pragnienia. Przeniosłam wzrok na jego wargi, a on wyrwał mi się jedną ręką i wplatając ją w moje włosy przyciągnął moją twarz jeszcze bliżej siebie.
Nasze nosy dotykały się ze sobą czubkami, a oddechy mieszały powodując, że moje niespokojne serce biło jeszcze szybciej.
-Gabi. - Wyrzucił z siebie zachrypniętym głosem i kiedy już myślałam, że mnie pocałuje ktoś stanął w progu głośno chrząkając.
Chłopak odsunął się ode mnie i oboje spojrzeliśmy w stronę drzwi.
Stał w nich mój ojciec.
***
Od siedzenia z mężczyzną, uratował mnie brat Alexa. Przyszedł ściągnąć mi gips, ale i tak, kiedy po południu wróciła do domu mama byłam w okropnym nastroju. Nie rozumiałam czemu pozwalała przychodzić do nas ojcu. Jeśli miała nadzieję, że wróci to grubo się myliła. Na jego palcu wciąż widniała złota obrączka. Wziął ślub ze swoją kochanką i chociaż wstyd było się przyznać, sprawdziłam ją w internecie. Miała dziecko, a on uznał je jako własne, chociaż swoje prawdziwe porzucił. To chyba normalne, że nie chciałam go więcej widzieć?
-Wyrzuć go. - Warknęłam na kobietę. - Nie chcę, żeby tu przychodził!
-To twój tata, Gabi! - Powtarzała ciągle, ale ten argument do mnie nie docierał.
-Nie mamo. - Pokręciłam głową. - Nic nie daje mu prawa do nazywania się moim tatą!
-Kochanie...
-Nie mamo! - Powtórzyłam po raz setny. - Jedyne co dla mnie zrobił to fakt, że mnie spłodził. Nic więcej.
-Kiedyś było dobrze. - Zauważyła, ale wyraźnie widziałam, że się poddaje.
-A potem spieprzył nam życie, bo zachciało mu się zaliczyć swoją księgową. Nie chcę go widzieć.
Westchnęła, ale pokiwała głową.
-Chyba rzeczywiście jego towarzystwo nie wpływa na ciebie zbyt dobrze. - Mruknęła, ruszając do drzwi. - Powiem mu, żeby więcej nie przychodził.
Zamrugałam.
-Serio?
-Tak.
-A ty? - Zapytałam jeszcze zanim wyszła. - Jak ty się czujesz z tym, że przyjechał?
Wzruszyła ramionami, obracając się w moim kierunku.
-O dziwo nie zrobiło to na mnie absolutnie żadnego wrażenia.
Chyba mówiła prawdę.
Uśmiechnęłam się do niej.
-To chyba znak, że możesz iść dalej.
-Tak. - Również się uśmiechnęła. - Dziękuję Gabrielo.
Zaskoczyła mnie.
-Za co?
-Że się mną zajęłaś. - Wyjaśniła i stukając głośno obcasami wyszła na korytarz.
Słyszałam, jak się kłócą.
Ona kazała mu wyjść, on chciał zostać. W końcu jednak usłyszałam głośny trzask drzwi, a chwilę później dźwięk odjeżdżającego samochodu.
Zamknęłam oczy.
***
Musiałam zasnąć, bo kiedy znów zobaczyłam przed sobą mamę, szturchała mnie za ramię. Zmrużyłam oczy. Żarówka była zbyt mocna.
-Która godzina?
-Dziesiąta.
Przetarłam twarz.
-Czemu mnie budzisz?
-Będziesz miała coś przeciwko, jeśli pójdę do kina?
-Do kina? - Zapytałam nie bardzo rozumiejąc, co ma na myśli.
Pokiwała głową.
-Dzwonił do mnie znajomy, że ma dwa bilety. Wypadło jego koleżance coś w ostatniej chwili i nie chce iść sam.
-Jasne. - Ożywiłam się. - Idź.
-Na pewno? - Popatrzyła na moje nogi. - Dasz sobie sama radę?
-Tak. - Rzuciłam zdecydowanie. - Mam pod ręką telefon, gdyby coś. Zresztą będę spać.
-No dobrze. - Uśmiechnęła się.
-Milej zabawy! - Rzuciłam na odchodnym. Cieszyłam się, że mama wreszcie zaczynała żyć, jak normalny człowiek.
Położyłam ręce pod głowę patrząc w sufit. Może się to wszystko jakoś ułoży? Oby tylko trafiła na kogoś dobrego.
Nagle poczułam na policzku chłód. Przerażona zerknęłam w stronę okna. Ktoś otworzył je ręką. Moje serce podskoczyło, ale zanim zaczęłam krzyczeć zobaczyłam twarz Alexa.
-Przeszkadzam?
______________
💜❤💜❤💜

Chłopiec Ze Snów ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz