K2, rozdział 21

3.3K 317 140
                                    

Przez cały weekend starałam się trzymać z daleka od okien. Co prawda Alex wychodząc raczej nie miał miny w stylu "Boże, co za patologia", ale bałam się, że przemyślał wszystko na spokojnie w domu i doszedł do wniosku, że jednak lepiej trzymać się ode mnie z daleka.
Tak, wiem. Byłam tchórzem, ale wolałam nim być, niż zmierzyć się z rzeczywistością. Tak było dużo łatwiej.
I szczerze mówiąc wychodziło mi to bardzo dobrze. Przynajmniej przez piątek i sobotę. Mama siedziała cały weekend w domu, udając chorą, więc przynajmniej nie musiałam martwić się, że znów wywinie jakiś numer na wycieraczce.
W niedzielny ranek, wciąż byłam silną, niezależną kobietą. Wstając nie podwinęłam nawet rolety. Bałam się, że Alex zobaczy mnie w oknie. Bałam się jego spojrzenia. Tego, co mogłabym zobaczyć na jego twarzy. Strach był moją siłą napędową.
Zegar wybił południe.
Złapałam się na tym, że co rusz spoglądam w stronę rolety.
Zgrzytnęłam zębami i zabierając z biurka zeszyt, udałam się do salonu.
Mama leżała na łóżku, a kiedy usiadłam obok przy stoliku, zerknęła na mnie zaciekawiona.
Nie odzywałam się do niej. Bałam się, że picie przed pracą oznaczało kłopoty.
-Co robisz? - Zapytała, próbując po raz kolejny nawiązać rozmowę, ale nie mogłam jej popuścić. Wzruszyłam ramionami i zabrałam zeszyt. Tu też nie mogłam siedzieć.
-Gabi! - Zawołała. - Nie traktuj mnie w ten sposób.
Znalazłam się w kuchni. Westchnęłam i widząc pełen naczyć zlew, odłożyłam zeszyt. Pilnowałam się przy tym, aby nie spojrzeć w okno.
Tak właśnie mijał mi czas. Nie odzywałam się do nikogo i unikałam ludzi, ale oczywiście nie mogło to trwać wieki.
Pod wieczór, kiedy już leżałam w łóżku, dobiegło mnie ciche pukanie do drzwi.
Wyszłam z pokoju i widząc, że mama śpi, poszłam otworzyć.
Złapałam za klamkę i biorąc kilka głębokich wdechów otworzyłam.
Na zewnątrz stał Jared.
-Co tutaj robisz? - Spytałam ostrzej, niż chciałam. - Gdzie twoja dziewczyna?
Pokręcił głową i łapiąc mnie za dłoń, wyciągnął z domu.
-Pogadamy?
Miałam na sobie tylko koszulę i nie byłam w nastroju do rozmów.
-Nie. - Zaparłam się nogami.
-Nie zachowuj się, jak dziecko.
-To ty tak się zachowujesz! - Wyrwałam się.
-Ja? - Posłał mi wkurzone spojrzenie.
-Powiedz mi, Jared kogo ty chcesz?
-Ciebie.
Prychnęłam ani trochę w to nie wierząc.
-To dlatego wciąż chodzisz z uczepioną na ramieniu Kelly?
Skrzywił się.
-Już nie chodzę.
-To coś nowego. - Rzuciłam kładąc dłonie na biodrach. - Co się stało? Znudziła ci się?
Zacisnął wargi w cienką linię.
-Ma nową zabawkę.
Przewróciła oczami.
-Wybacz, ale jeśli szukasz kogoś, kto pomoże ci ją wkurzyć, wybrałeś zły adres.
-Daj spokój!
Obróciłam się na pięcie i już chciałam wejść do dom, kiedy złapał mnie za ramię i obrócił w swoją stronę.
-Nie bądź taka. - Poprosił, posyłając mi jedno ze swoich czarujących spojrzeń. - Znamy się od zawsze i sama przyznaj lubisz, kiedy jestem blisko.
-Lubię cię. - Przyznałam. - Ale między nami nic nie będzie. Dobrze o tym wiesz. Założyłeś się tylko z Vincentem, nic więcej.
-Dlaczego tak bardzo to komplikujesz? Nie możemy po prostu ze sobą pobyć?
Pokręciłam głową.
-Proszę. Pozwól mi znów cię poczuć.
Cofnęłam się.
-Nie.
Chłopak nie słuchał. Patrzyłam z przerażeniem, jak pochyla się w stronę moich ust. Na szczęście z pomocą przyszedł mi brat Alexa.
-Cześć Gabi. - Usłyszałam jego głos i z radością zobaczyłam, jak Jared się odsuwa.
Przesunęłam się w bok.
-Cześć. - Rzuciłam, posyłając mu wdzięczne spojrzenie.
-Jesteś bratem Alexa? - Zapytał Jared, ale wyraźnie wyglądał na wkurzonego.
-Tak. - Chłopak pokiwał głową, a jego czekoladowe oczy znów zerknęły w moją stronę.
-Spacer wciąż aktualny?
Zamrugałam zdziwiona, ale zaraz dotarło do mnie, że młody ratuje mi tyłek, więc uśmiechnęłam się szeroko.
-Jasne. Miałam się przebrać, ale... - Wskazałam na Jareda. - Odwiedził mnie kolega i chwilę się zagadaliśmy. Wejdziesz?
-Tak. - Pokiwał głową, a kiedy go przepuściłam ruszył do środka.
Spojrzałam na brata mojej przyjaciółki.
-Co ty wyprawiasz? - Był wkurzony. - To dzieciak.
Pokiwałam głową.
-Dziaciak, ale przynajmniej wie, czego chce! - Z tymi słowami, obróciłam się na pięcie i zatrząsnęłam mu przed nosem drzwi.
Ciemnooki patrzył na mnie uśmiechając się od ucha do ucha.
-Dzięki. - Rzuciłam, wyciągając w jego stronę dłoń. - Jestem Gabriela.
-Matt. - Przywitał się ze mną i dopiero wtedy, kiedy zerknął na moje nogi zrozumiałam, że przecież wciąż jestem w koszuli.
-Chodź. - Powiedziałam i zabierając z wieszaka szlafrok, zaprowadziłam go do pokoju.
***
Siedzieliśmy na parapecie rozmawiając o różnych pierdołach. Skąd jest (przylecieli z drugiego końca kraju), do której klasy chodzi i jak ocenia sąsiadów. Chciałam bardzo wypytać go o Alexa, ale nie bardzo wiedziałam, jak zacząć, żeby nie połapał się co czuję. Na szczęście jego straszy o trzy lata brat sam napatoczył się na nasz widok.
Zauważyłam go pierwsza i chociaż z całej siły starałam się zachować kamienny wyraz twarzy, coś musiało mnie zdradzić, ponieważ Matt obrócił się w stronę okna.
Patrzyliśmy w milczeniu, jak idzie ulicą. Ta sama kobieta, która kilka dni temu wybiegła za nim z domu, stanęła w drzwich.
-Martwi się o niego. - Mruknął Matt.
-Dlaczego? - Zapytałam. - Przecież nie jest już dzieckiem.
Wzruszył ramionami.
-Alex ma trudny charakter. - Zaczął. - A może to zły dobór towarzystwa? Sam nie wiem.
Potrząsnęłam głową.
-Nie bardzo rozumiem.
Westchnął.
-Przeprowadziliśmy się tutaj, żeby oderwać go od znajomych. Nie byli ciekawi.
Zamrugałam.
-W jakim sensie? Brali coś?
Podrapał się po głowie.
-Chyba nie, chociaż mama jest pewna, że tak. - Rzucił mi szybkie, zaniepokojone spojrzenie. - Ale Alex nie brał, on tylko się ścigał.
Wciąż starałam się zachowywać normalnie, ale kotłujące się we mnie emocje, zdradził mój głos.
-Ścigał?
Chłopak pokiwał głową.
-Miał ścigacza i szczęście, że żyje.
Poczułam, jak zalewa mnie fala paniki.
-Żyje? - Wiem, że papugowanie go musiało wyglądać idiotycznie, ale nic nie mogłam na to poradzić. Mój mózg nie potrafił skleić żadnego sensownego zdania.
-Tak. - Mówiąc, dotknął palcem czoła. - Nie zauważyłaś plastra na czole przy włosach?
-Zauważyłam, ukrywa go pod grzywką.
-Spadł z motoru, podczas jednego z nielegalnych wyścigów. Leżał trzy dni nieprzytomny w szpitalu, a potem wybudził się i kiedy okazało się, że ma luki w pamięci, mama widząc w tym szanse na nowe życie, bez tego całego szajsu spakowała nasze rzeczy i przenieśliśmy się tutaj.
Gapiłam się na niego, jakby powiedział najdziwniejszą rzecz w życiu.
Alex mnie nie pamiętał, ponieważ miał problemy z pamięcią przez wypadek.
-Ale przypomni sobie prawda? - Podskoczyłam, łapiąc go za dłonie.
Pokiwał głową.
-Przypomniał sobie większość, ale wciąż ma problemy. Czasem zapomina imion, no i nie wszystko pamięta. Wciąż się o to wściekła i kłóci z mamą.
Przełknęłam ślinę.
-Ale jest szansa, że przypomni sobie wszystko? - Naciskałam.
-Lekarze mówią, że z czasem tak.
Radość, jaka zalała moje serce była niewyobrażalnie silna. Miałam wrażenie, że rozsadzi mi pierś. Matt musiał widzieć, co się ze mną dzieję, bo posłał mi pytające spojrzenie.
-Muszę z nim porozmawiać. - Rzuciłam i zakładając w biegu buty, ruszyłam do wyjścia.
-Ale o czym? - Chłopak nie rozumiał.
Ja też nie byłam pewna, co chciałam powiedzieć, ale wiedziałam, że muszę zrobić cokolwiek, aby sobie mnie przypomniał.
Otworzyłam drzwi i nie zwracając na nic uwagi, wybiegłam z domu.
Co z tego, że byłam w szlafroku?
Co z tego, że robiłam z siebie wariatkę?
Liczył się tylko on.
Wybiegłam na ulice i dopiero wtedy zrozumiałam, jaki popełniłam błąd.
Ciszę nocy rozerwał głośny wrzask Matta, a chwilę później odgłos hamującego samochodu.
Nie zdążyłam się nawet odwrócić. Ostatnie, co zobaczyłam to odwracającego się Alexa i jego przerażoną minę.
___________
Nie zabijcie mnie!

Chłopiec Ze Snów ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz