K3, rozdział 29

3.3K 303 74
                                    

Mina mamy była bezcenna. Gapiła się to na "śpiącego" Alexa, to na mnie, jakby nie wiedziała kogo ochrzanić pierwszego.
Posłałam jej najbardziej niewinny uśmiech na jaki było mnie stać. W końcu przecież nic nie robiliśmy. Nawet całowanie przychodziło z trudem, kiedy jedno nie mogło się ruszyć.
-Gabrielo. - Zaczęła. - Twój gość...
-Mamo. - Weszłam jej w słowo. - Przyszedł w nocy, bo bardzo chciało mi się załatwić, a nie mogłam dodzwonić się do Megan. Nie bądź zła.
-Więc dlaczego on tu śpi? - Założyła dłonie na biodra.
Otworzyłam usta, ale zaraz je zamknęłam. Nie miałam bladego pojęcia, co odpowiedzieć, ale na szczęście Alex przyszedł mi z pomocą. Chłopak wybudził się ze swojego udawanego snu i teatralnie ziewając spojrzał w stronę mojej mamy.
-Dzień dobry Pani. - Byłam pewna, że się uśmiecha. - Kurczę, miałem wyjść z samego rana, żeby mama się nie martwiła.
Kobieta zacisnęła wargi w wąską linię.
-Cieszę się, że pomagasz Gabi, ale nie prosiłam o nocne dyżury.
-Mamo! - Jęknęłam.
-Jasne! - Zawołał niezrażony niczym Alex. - Po prostu wychodząc zatrzasnąłem drzwi i nie miałem, jak wrócić. - Wyjaśnił. - Gabi zaproponowała, że może ze mną posiedzieć do rana, aż ktoś mi otworzy i chyba musiałem zasnąć.
Grał tak dobrze, że gdybym nie znała prawdy pewnie bym się nabrała. Odrobinę mnie to zaniepokoiło, ale zbyt szczęśliwa tym, co stało się między nami w nocy, zepchnęłam czarne myśli na bok.
Mama złagodniała.
-Rozumiem. - Pokiwała głową, zerkając na mnie. - Gabi dobrze się zachowała. Nie mogłeś przecież nocować pod drzwiami.
-Właśnie. - Uśmiechnął się. - Nawet nie pamiętam, w którym momencie zasnąłem.
-No dobrze, ale zbieraj się już do domu, niech Gabriela trochę odpocznie.
-Tak jest! - Wyszczerzył się i wstając puścił mi oczko. - Do zobaczenia jutro?
Pokiwałam głową.
-Tak.
Ruszył do wyjścia, a mama udała się za nim, prosząc, aby dał coś swojej rodzicielce. Chwilę po tym, jak usłyszałam trzask drzwi za wibrowała moja komórka.
Zaciekawiona odblokowałam klawiaturę i odczytałam wiadomość.
"Dobrze, że nie zapytała, jak wszedłem do środka".
Skrzywiłam się, odpisując.
"Zabiłaby deskami wszystkie okna".
Odpowiedz przyszła kilka sekund później.
"Mieliśmy szczęście. Będę w nocy ;*".
Zamrugałam zdziwiona, po czym znów przeczytałam ostatnią wiadomość. W nocy? Nie byłam pewna czy to na pewno do mnie, więc zignorowałam treść. Chociaż w mojej głowie wciąż na nowo tworzyły się różnego rodzaju dzikie scenariusze. W jednych skradał się do mnie przed mamą w drugich spotykał nocą z innymi dziewczynami.
Zła na siebie za te durne myśli, zrobiłam to, o co tyle czasu prosiła mnie moja przyjaciółka. Zabrałam się za uzupełnianie zeszytów.
***
Byłam głupia, ale czekałam. Zamiast spać leżałam w łóżku i nasłuchiwałam. Na każdy nawet najmniejszy dźwięk serce waliło mi, jak dzwon. Cieszyłam się, że mama nie zamknęła mi okna. Alex zostawił je celowo uchylone tak, by kobieta nie zauważyła. Nagle mignęło mi coś za oknem i chwilę później czyjaś dłoń odsunęła z parapetu książkę. Następne chłopak podciągnął się do góry i wreszcie mogłam zobaczyć jego twarz.
-Mam jakieś ciągłości do nocnych spotkań z tobą. - Zażartował przekładając nogę przez parapet, ale ja w głębi serca wiedziałam dlaczego tak jest. Uśmiechnęłam się szeroko i szczęśliwa, że przyszedł do mnie przywołałam go bliżej. Nasze dłonie zetknęły się ze sobą od razu, a usta zaraz po nich. Miałam wrażenie, że znów śnie, ale wcale mi to nie przeszkadzało. Byle bym się nie obudziła.
Czas z Alexem leciał mi dużo szybciej. Pierwszy tydzień minął, jak błyskawica. Popołudniami przychodził odgrywać rolę opiekuna, a nocami kochanka. No może nie dosłownie, ale zdecydowanie pieszczoty były naszym głównym nocnym zajęciem.
Starałam się nie myśleć o tym, że data mojego wstania zbliża się wielkimi krokami. Zostały nie całe dwa tygodnie i z każdym dniem bałam się coraz bardziej.
Meg, Jacob i nawet o dziwo Matt z Vincentem kibicowali mi z całego serca nie dopuszczając do siebie tego, że coś może pójść nie tak. Mama również żyła w kokonie jednej możliwej wersji. Tylko ja i Alex braliśmy pod uwagę inną możliwość. I chyba szczerze mówiąc tylko dzięki temu nie ześwirowałam.
Od kilku dni przeczuwałam burzę. Nie taką dosłowną. Miałam na myśli awanturę. I im bardziej było mi dobrze przy Alexie tym bardziej miałam złe przeczucia. Stawiałam na to, że mama przyłapie mojego nocnego gościa na gorącym uczynku, ale takich obrotów sprawy się nie spodziewałam.
Pewnego popołudnia, kiedy w końcu Alex uporał się z założeniem mi na nogi skarpet, chociaż upierałam się, że mogę zrobić to sama - do mojego pokoju wpadł Jared.
Oczywiście obaj chłopcy spojrzeli na siebie groźnie, a mój chłopak wstał z krzesełka gotowy do bójki. Spanikowana błagałam go, żeby usiadł.
-To oszut! - Zawołał brat mojej przyjaciółki. - Pieprzony oszust.
-Uważaj o kim mówisz! - Warknął ciemnooki i zrobił krok w jego stronę.
-Błagam. - Jęknęłam, chociaż wiedziałam, że to na nic.
Nienawidzili siebie jeszcze bardziej, niż Aarona. Któregoś dnia Alex przyszedł z sinym okiem. Nie chciał mi powiedzieć co się stało, ale Meg, jak to Meg uwielbiałam ploteczki. Przybiegła do mnie pod wieczór i opowiedziała, jak pobili się na szkolnym boisku. Trener musiał ich rozdzielać dwa razy i omal nie wylecieli z drużyny. Byłam wściekła, ale kiedy Alex powiedział, że po prostu od samego początku miał chęć obić mu mordę - zaniemówiłam. Wiedziałam dlaczego tak jest.
I wy zapewne też.
W końcu Jared mnie pocałował, mógł mieć każdego dnia, podczas gdy mój chłopiec ze snów miał mnie tylko nocami. Zazdrościł Jaredowi, ale i po prostu bał się, że ten może mnie mu odebrać. Dlatego pojawił się w moim świcie, chociaż nic nie pamiętał.
-Gabi on kłamie. - Zaczął brat mojej przyjaciółki. - Siedzi tu z tobą, mami ciebie moją siostrę i mojego przyjaciela, a tak naprawdę ma was za nic.
-Uważaj co mówisz. - Ostrzegł Alex, pchając go. Oczywiście zielonooki odwzajemnił się tym samym.
-A co boisz się, że Gabi dowie się, jaki z ciebie złamas?
-To ty jesteś złamasem. - Warknął. - Wywlekasz na światło dzienne nieistotne fakty, spójrz na nią. - Wskazał na mnie. - Mało ma problemów?
Zamrugałam.
-O czym wy do cholery mówicie?
-Ma prawo wiedzieć. - Rzucił Jared i spojrzał na mnie. - Twój idealny chłopak spotyka się z Kelly.
Miałam wrażenie, że mój świat się po prostu zatrzymał, a wraz z nim moje serce.
-To nie prawda. - Nie wierzyłam mu. - Prawda? - Spojrzałam na ciemnookiego.
Pokiwał głową.
-Rozmawiałem z nią. - Powiedział pewnym siebie tonem Jared. - Mam zdjęcia.
-Zdjęcia? - Oboje z Alexem spojrzeliśmy w jego stronę.
Podszedł bliżej, pokazując mi coś w swoim telefonie.
Poczułam, jak zalewa mnie rozpacz. Na pierwszym zdjęciu Alex szedł koło Kelly. Na drugim ona wchodziła do jego domu. Wyglądali na zadowolonych.
Poczułam w oczach łzy.
-To nie jest tak! - Zawołał chłopak.
-A jak? - Zapytałam. - Powiedziałeś, że się z nią nie spotykasz.
-Bo nie spotykam. - Dotknął mojej dłoni. - Nie w takim sensie.
-A niby w jakim? - Warknęłam wkurzona, że łzy płyną po moich policzkach.
-Dawałem jej korki z matmy. - Wyjaśnił.
-I nie powiedziałeś mi tego? - Wyrwałam rękę z jego uścisku. Popatrzył się na swoje puste palce, a potem zacisnął je w pięści i się odsunął.
-Nie powiedziałem, bo słyszałem od Megan, że jej nie lubisz. Nie chciałem, żebyś się martwiła.
-Powinieneś mi powiedzieć!
-Ja mu nie wierzę. - Oświadczył Jared. - Kelly wyraźnie sugerowała mi, że na rzeczy jest coś więcej.
-To były tylko korepetycje. - Warknął przez zaciśnięte zęby chłopak. - Wierzysz mi prawda?
Otworzyłam usta, ale zaraz je zamknęłam nie wiedząc, co powiedzieć.
Musiałam poukładać sobie w głowie te wszystkie rewelacje.
Alexa znałam od kilku dni. Przynajmniej tego realnego i szczerze mówiąc już wcześniej miał przede mną tajemnice. Ścigał się, a nawet nie pisnął w snach o tym słówka. No i wszyscy dobrze wiemy, jak dobrze potrafił grać. Z drugiej strony wydawał się taki szczery. Czułam, że mu na mnie zależy, że to nie jest udawane.
Jednak Jareda znałam od dziecka. I nie mogłam od tak lekceważyć jego słów. Chciałam, żeby nie były prawdą, ale wiedziałam, że mimo wszystko chłopak nigdy by mnie nie zranił. Nie było między nami w ostatnim czasie najlepiej, ale był Jaredem. Tym, który jako jedyny dostrzegał mój ból, kiedy inni się naśmiewali.
Alex cofnął się jeszcze o krok.
-Zawsze był on prawda? - Zapytał. - Zawsze będzie on.
-Nie. - W końcu odnalazłam w sobie siłę, żeby się odezwać. - To nie tak.
-Więc wierzysz mi czy jemu?
-Żadnemu z was nie wierzę. - Rzuciłam w rozpaczy.
Chłopak pokręcił głową.
-Daj znać, kiedy w końcu z nim skończysz. - Wskazał na Jareda i chociaż błagałam, żeby został wyszedł.
Moje serce wraz z jego odejściem pękło na pół. Zaczęły drżeć mi dłonie.
Zielonooki patrzył na mnie ze zbolałą miną.
-Przepraszam. - Powiedział, ale było widać, że nie jest mu przykro. - Uznałem, że lepiej, żebyś wiedziała.
-I jesteś pewny, że Kelly mówi prawdę? - Wyjąkałam, ocierając z policzków łzy. Smarkałam się okropnie, ale miałam to gdzieś.
Przytaknął.
-Rzuciła mnie. - Wyznał. - Nie zrobiłaby tego, gdyby kogoś nie miała.
Zamknęłam oczy.
-Zadzwoń proszę po Megan.
_________________
Zwrot akcji o 180°!
Kto w końcu zostanie z Gabi?
Kto wierzy Jaredowi?
Kto wierzy Alexowi?
❤❤❤❤
Miłego dnia!

Chłopiec Ze Snów ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz