K3, rozdział 30

3.2K 305 63
                                    

Byłam głupia. Cholerne głupia. Powinnam jakoś go zatrzymać. Zrobić cokolwiek. Nie chciałam go stracić.
-Pytał mnie o nią. - Przyznała Megan, siadając obok mojego łóżka. - Nie sądziłam jednak, że... - Urwała, zerkając na swojego brata. - Jeśli to jakiś kawał Jared to urwę ci jaja.
Chłopak pokręcił głową.
-Odwal się. Wiem, co widziałem. Zresztą widziałaś zdjęcia.
-Mogłeś najpierw przyjść z nimi do mnie. - Warknęła.
-I co byś zrobiła?
-Porozmawiała najpierw z nim.
Chłopak zmrużył oczy.
-To Gabi jest twoją przyjaciółką, nie on.
Prychnęła.
-Lepiej wszystko sprawdzić zanim zrobi się komuś być może nie potrzebną przykrość!
Zamrugałam zdziwiona.
-Więc myślisz, że on z nią nie jest? - Zapytałam, przerywając im awanturę.
-Oczywiście, że nie jest! - Zawołała. - Myślisz, że ona jest głupia? Może wredna tak, ale nie głupia.
-O czym ty do cholery mówisz Meg? - Jared był już na skraju wytrzymałości.
-O tym - wstała, wyrzucając w górę ręce - że, jeśli byłaby z Alexem to nigdy, ale to nigdy w życiu nie pozwoliłaby przychodzić mu opiekować się Gabi! - Spojrzała na nas, jakbyśmy byli chorzy psychicznie. - Nie pamiętacie już, jaka była zazdrosna o waszą dwójkę?
Poczułam, jak robi mi się gorąco. Przypomniałam sobie wszystkie momenty, kiedy Kelly chciała mi wydłubać oczy. Robiła wredne uwagi i żarty. Ciągle się na mnie wściekała, a teraz? Przecież chłopak nie mógł ukrywać przed nią czegoś takiego, prawda? Moja przyjaciółka mogła mieć rację. Alexowi na mnie zależało, a ja to zniszczyłam.
-O mój Boże. - Zakryłam usta dłonią. - Boże, Meg.
Dziewczyna uśmiechnęła się do mnie ze współczuciem.
-Jakoś to naprawimy.
-Jak mogłam być taka głupia? - Rzuciłam, gapiąc się w przestrzeń. Przed oczami miałam chwile spędzone z ciemnookim. Jednak nie te ze snów. Tylko realne. Te namacalne, których doświadczałam każdego dnia. Jego uśmiech, dotyk, spojrzenie.
To wszystko było moje, a ja tak po prostu uwierzyłam Jaredowi.
-Meg podaj mi kartkę - Wykrztusiłam czując pod powiekami łzy.
Dziewczyna rzuciła się do biurka. Domyślając się co zamierzam, złapała marker i podała mi obie rzeczy.
-Co robisz? - Zapytał Jared, ale mu nie odpowiedziałam. - Nie kupuję tego. On coś kręci.
-Na litość zamknij się wreszcie! - Warknęła zielonooka, a ja w tym czasie napisałam dużymi literami "Przepraszam".
-Powiesisz na szybie? - Poprosiłam, a ona pełna entuzjazmu znalazła taśmę i ruszyła w stronę okna. 
-Nie rób tego. - Rzucił błagalnie Jared. - Będziesz tego żałować.
Spojrzałam na niego. Nie byłam zła. Na pewno nie zraniłby mnie celowo.
-Wolę żałować, że coś zrobiłam, niż żałować, że nie zrobiłam nic.
Pokręcił głową.
-A co z nami? Wolisz jego? Znamy się od dziecka! Znam cię, Gabi. Chcesz być z jakimś obcym kolesiem? - Pytał. - To nie dla ciebie.
-W tym problem. - Powiedziałam twardo. - Zawsze mi się podobałeś i nigdy nic z tym nie zrobiłeś.
-Nie zrobiłem? - Wybuchnął. - Ile razy pomagałem ci z matką? Ile razy cię pocałowałem?!
-Robiłeś to po kryjomu. Wstydziłeś się tego. - Warknęłam. - Ile razy się ze mnie śmiałeś, co?
-To nie fair. Byłem dzieckiem.
Pokręciłam głową.
-To niczego nie zmienia.
-Nie prawda. - Kłócił się i szczerze mówiąc było mi go szkoda. Meg chyba zresztą też, bo w końcu poprosiła go, aby poszedł do domu. Nie był zadowolony z takiego obrotu spraw, ale wyszedł. Wyszedł głośno trzaskając drzwiami.
Zostałyśmy same.
Westchnęłam.
Nie chciałam tracić z nim kontaktu, ale to Alex był dla mnie w tej chwili najważniejszy.
-Nie bądź dla niego zbyt surowa. - Szepnęła cicho.
-Nie będę. - Przyrzekłam. - Szczerze mówiąc współczuję mu.
-Ja też. - Przyznała. - Był takim idiotą, a teraz kiedy stracił to, co mógł mieć...
-Docenił. - Mruknęłam kończąc za nią myśl. - Tak właśnie wygląda życie.
Pokiwała głową.
Spojrzałam w stronę okna.
-Myślisz, że przyjdzie?
Złapała mnie za dłoń.
-Na pewno.
***
Megan się myliła. Alex nie przyszedł. Ani tego wieczoru, ani następnego. Nie odbierał też ode mnie telefonu. Dni mijały, a on wciąż milczał.
Znosiłam to coraz gorzej. Leżąc samotnie w łóżku większość czasu płakałam. Najgorzej było, kiedy przychodziła pielęgniarka. Wiedziałam, że to mógł być on, ale nie był. Przeze mnie.
Leżałam więc i wyobrażałam sobie, jak Alex poznaje kogoś nowego i zakochuje się. Jak zostaję sama. Bez niego i bez Jareda.
W końcu zrozumiałam, że przykucie do łóżka nie było najgorszą rzeczą w życiu. Nawet, jeśli miałabym za tydzień nie wstać, to wciąż nie było na tyle złe, jakim wydawało mi się wcześniej.
Samotność. To ona była gorsza. Brak bliskiej osoby. Świadomość, że ktoś był i już go nie ma. Człowiek budził się wtedy rano z nadzieją na czyjś dotyk, ale go nie czuł. Nie czuł już nic. Ani ciepła, ani miłości, a ból jaki przy tym nosił w swoim środku był dużo gorszy niż fizyczny. Tak właśnie wyglądała brutalna prawda. Wszyscy pragnęliśmy bliskości drugiego człowieka, a kiedy ją mieliśmy stawaliśmy się głupcami nieumiejącymi o nią walczyć. Nie potrafiliśmy jej przy sobie zatrzymać. A powinniśmy. Bo to jedna z tych prawdziwych rzeczy, które naprawdę mogły dawać nam szczęście.
Nie pieniądze, sława czy like na Facebooku. Tylko druga osoba.
W życiu zabiegamy o zbyt wiele błahych spraw. Często nie dostrzegając tego, co cenniejsze.
***
Tego wieczoru patrzyłam na kalendarz z nadzieją, że dni miną szybciej. Został jeszcze tydzień. Tydzień do zobaczenia Alexa.
Obiecałam sobie, że kiedy tylko wstanę pójdę do niego i wszystko mu wyjaśnię. Miałam tylko nadzieję, że nie było jeszcze na to za późno.
-Bo zrobisz w nim dziurę wzrokiem. - Zażartowała Meg, podając mi koktajl truskawkowy. Pełniła dziś przy mnie wartę, bo mama znów umówiła się do kina.
-Wyczaiłaś jej faceta?
-Wyglądał mi na prawnika.
-Pod krawatem?
Pokiwała głową.
-Ale chyba sympatyczny. Przynajmniej z twarzy.
Uśmiechnęłam się.
-Oby.
-Chcesz, żeby ojciec był zazdrosny?
-Jak ty mnie dobrze znasz.
Przewróciła oczami.
-Nawet Vin'c by się domyślił. To nic trudnego.
Przygryzłam wargę.
-Co u niego? - Wskazałam na wazon. - Ciągle przysyła mi te tulipany.
Zachichotała.
-Chyba ma wyrzuty sumienia, że się z ciebie śmiał. No i zakolegował się z Mattem.
Uniosłam brwi.
-Bratem Alexa?
Pokiwała głową.
-A Alex? Wciąż nie ma go w szkole?
-Tak. - Przyznała. - Już trzeci dzień. Matt mówił, że zamyka się w pokoju i nie odzywa do nikogo.
Skrzywiłam się.
-Czyli wciąż jest wściekły.
Meg pokręciła głową.
-Raczej czuje się zraniony. Myśli, że kochasz się w moim bracie.
-Nie czułby się tak, gdyby dał mi to wytłumaczyć.
-To chyba nie będzie takie proste Gabi. Jak mu to udowodnisz?
Wzruszyłam ramionami.
-Znajdę jakiś sposób, jak tylko wstanę z tego cholernego łóżka, a jeśli nie wstanę to usadzisz mnie na cholerny wózek i będę tak w nim siedziała pod jego domem póki ze mną nie porozmawia.
-No, to mi się podoba!- Uśmiechnęła się. - Lubię kiedy jesteś taka... - Szukała przez chwilę odpowiedniego słowa. - Żywa.
-Dzięki.
Upiłam spory łyk koktajlu.
Uwielbiałam truskawki.
-Prześpij się. - Mruknęła wstając.
Westchnęłam.
-Wolałabym coś pooglądać.
-Jasne. - Prychnęła. - Przecież widzę, jak zamykają ci się oczy. Obudzę cię, jak zrobię lekcje.
Miała rację. Byłam wykończona. Poprzedniej nocy znów nie spałam prawie w ogóle czekając na Alexa.
-Tylko chwilkę. - Ostrzegłam.
Posłusznie zamknęłam powieki i nawet nie wiem, w którym momencie odleciałam.
Sen, który mi się przyśnił był krótki, ale intensywny. Był w nim Alex. Nie był to jednak jeden z "naszych" snów. Śniło mi się po prostu, że się do mnie uśmiecha, a potem znika. I tak ciągle. Wyciągałam dłoń, a on ginął w mroku.
Obudziłam się zlana potem. Siadając, wciągnęłam głośno powietrze. Tak, usiadłam i miałam cholerne wrażenie, że zaraz się uduszę. Nie mogłam złapać powietrza.
Megan znalazła się obok mnie.
-Gabi co się dzieje? Nie możesz siadać!
Wyciągnęłam w jej stronę dłoń łapiąc resztkami sił powietrze.
-Co się dzieje? - Dopytywała dziewczyna masując mnie po plecach. - Spokojnie. Zrób powoli wdech, jestem tu. Oddychaj Gabi!
Spojrzałam na nią.
Pokazywała mi, jak mam oddychać. Robiłam co mogłam i z czasem w końcu mój oddech się unormował, ale serce wciąż niespokojnie tłukło się o piersi, a uczucie niepokoju nie opuszczało mojego ciała.
-Alex. - Wydyszałam patrząc na Megan z przerażeniem.
___________
Wracam, wracam! Ktoś się cieszy? Bo ja bardzo! Tęskniłam za Wami! ❤💜

Chłopiec Ze Snów ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz