22.

8.7K 288 83
                                    

Miesiąc później
-Kook możesz mi to wyjaśnić? -weszłam do jego sypialni gdzie siedział wraz z Tae, a w dłoni trzymałam moją bluzkę która była zwyczajnie poplamiona czerwonym winem.

-Aniu~ -chłopak spauzował grę i popatrzył na mnie. -No przepraszam. Próbowałem czegoś z chłopakami i rozlało nam się wino. -zmierzyłam wzrokiem Taesia który był dosłownie przerażony. Uniósł ręce w geście bezbronności.

-Mnie w to nie mieszkaj Kook. Mnie tam nawet nie było. Przyszedłem dopiero po fakcie. -widziałam jak się stresuje patrząc w moją stronę. Skierowałam teraz ostre spojrzenie do mojego chłopaka wskazując na niego palcem.

-Masz celibat kochany.

-Na ile? -prychnął jakby go to wcale nie ruszało.

-Do odwołania! -rzuciłam szybko zmierzając w stronę łazienki

-A co z tuli tuli? -wróciłam do pokoju zakończyć dyskusje.

-Zapomnij.

-Aniu.

-To była moja ulubiona bluzka głupku!

-Lepiej wyglądasz bez.

-Serio? -wtrącił się Tae robiąc swój dziwny alienowski wyraz twarzy. Patrząc na Tae jakoś serce mi zmiękło i żeby nie pokazywać po sobie tej słabości wyszłam z pokoju już nic nie mówiąc.

W kuchni wraz z Jinem zabrałam się za obiad dla naszej małej wielkiej rodzinki, do której chętnie mnie przyjęto. Chłopcy pokochali jajecznicę, pierogi i barszcz biały jak i czerwony. Pochłaniali wszystko co przygotowałam, dlatego co jakiś czas zostawiałam obiad w ich dormie żeby po długim dniu ciężkiej pracy mogli od razu zjeść ciepły posiłek.

Jungkook obiecał że na kolejną trasę zabierze mnie ze sobą na chociaż połowę czasu w jakim będzie trwała. Od czasu kiedy pogodziliśmy się i współżyliśmy ze sobą nasze relacje się polepszyły o 100%. Jeon jest kochany. Przynosi mi kwiaty, stara się pomóc nawet kiedy nie potrafi, a jeśli jest taka potrzeba to przesiedzi ze mną całe noce wysłuchując moich zażaleń. Oboje nauczyliśmy się nie ukrywać emocji i często mówimy sobie jak bardzo się kochamy. Często spędzam czas z BTS i głównie z Kookiem i widzę że wciąż nosi tą malutką kłódeczkę na naszyjniku. Nawet kiedy idą na zdjęcia nie pozwala sobie tego ściągać.

-Ania! -od tylu przytulił mnie Hobiasz. -Co tu robicie z Jinem?

-Nie licz na łaskę. Wiem co stało się z moją bluzką. -chłopak w mgnieniu oka zesztywniał stojąc za mną. Mogłam tylko sobie wyobrazić jego przerażenie.

-Aniu, wiesz.. chyba Nam mnie woła. -odkleił się ode mnie a Jin chichrał się pod nosem.

-A ty z czego się śmiejesz mamuśka?

-YO! Ja nie jestem jak reszta hyungów. Nie dam ci się zdominować młoda. Możesz nimi sterować ale pamiętaj że to ja mam pod ręką patelnię i to jest moja kuchnia. -stanęłam wryta próbując się nie śmiać z jego żyłki na czole.

-Dobra nie spinaj się tak bo się posikasz. -wróciłam do swojego zajęcia a chłopak zamilkł. -Co, zatkało kakao?? -zaczęłam się śmiać a po chwili Jin odpalił swoje wycieraczki.

-Co tu tak wesoło? -do kuchni wszedł lekko spłoszony Tae. Obróciłam się w jego stronę a on od razu złożył dłonie jak do modlitwy. -Aniu przysięgam że ja nie mam z tym nic wspólnego! Nie odważyłbym się nawet wziąć twojej bluzki. -udawał szloch i płacz przez co rozczulił mnie po raz kolejny.

-Dobrze Taeś. Zaraz obiad misiaczku więc zasiadaj powoli do stołu. -poczochrałam jego jasne włosy a on z uśmiechem na twarzy wyszedł z kuchni jak dumne z siebie dziecko.

-Co hyung zrobił z twoją bluzką tak konkretnie? -Jin włączył się do rozmowy

-Poplamili mi moją ulubioną bluzkę winem. -Jin skrzywił się jakby doskonale znał mój ból.

-Boże co za tępe strzały!

-No dokładnie!

-kogo obgadujemy znowu? -do kuchni wszedł Kook.

-O chłopie. Współczuje ci -zaczął się śmiać. -Ja bym cię do łóżka nie wpuścił na jej miejscu.

-Już dałam mu celibat. -powiedziałam to z dumą w głosie, a Kook podszedł do mnie od tylu.

-No ale Mimi... -zaczął miauczeć mi nad uchem.

-Żadna Mimi tylko odsuń się bo zabierasz mi moje 1,5 metra przestrzeni osobistej. Mówiłam że masz celibat więc wypad do jadalni pókim dobra, bo zaraz sama cię stąd wykurzę. -mówiłam to oczywiście śmiejąc się bo nie potrafiłam zbyt długo być zła na mojego króliczka. Ten dał mi przelotnego całusa i uciekł do jadalni krzycząc pospiesznie że udało mu się do mnie zbliżyć.

Po obiedzie chłopcy odstawili mnie do mojego mieszkania gdzie byłam ostatnio bardzo rzadko z wiadomych przyczyn. Po spędzeniu reszty dnia na graniu na komputerze zasnęłam.

Obudził mnie dzwonek telefonu. Już chciałam odruchowo wyłączać, ale w ostatniej chwili uświadomiłam sobie że budzik jest bardziej wkurzającą melodyjką.

-Taeś? -odebrałam. -Halo?

-Hej Ania

-Hej Taeś... słuchaj.. wszystko okej? Czemu dzwonisz tak wcześnie?

-Spałaś?

-N-nie.. nie spałam ale coś się stało?

-No wiesz... Bo Jungkook jedzie dzisiaj z Hobim i Jiminem załatwiać jakieś sprawy poza miasto.. i pomyślałem że skoro jest weekend to możemy też gdzieś pójść albo pojechać żeby się nie nudzić. O ILE CHCESZ -ostatnie zdanie powiedział bardzo szybko że ledwo go zrozumiałam.

-W sumie.... czemu by nie?

-Serio?

-Serio Taeś.

-Okej, to może wstępnie umówimy się na 12? -spojrzałam na zegarek. Było chwilę po ósmej.

-No spoko. -mruknęłam wpół przytomna.

-Okej, BYEEEE -rozłączył się. Ponieważ zostałam już obudzona to nie mogłam się wygodnie ułożyć. Wstałam ociężale z łóżka i wyszykowałam się na spotkanie z przyjacielem. Zjawił się pod moimi drzwiami o umówionej godzinie.

-Gdzie mnie zabierasz o tak wczesnej porze? -zapytałam wsiadając do samochodu.

-Busan. -odpalił i ruszył z miejsca. Zwiedzałam krajobraz przez szybę i słuchałam jak Tae śpiewa każdą piosenkę, która leciała w radiu. Znał dosłownie wszystko. Koniec końców śpiewaliśmy oboje, bo nie mogłam znieść tego, że Tae specjalnie fałszował przy piosenkach, które lubię i próbowałam jakoś uratować sytuację.

Gdy tylko samochód się zatrzymał na parkingu, Taehyung wypadł z niego jak poparzony i ruszył w stronę wesołego miasteczka.

Być z nim / JUNGKOOKOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz