Część 52. Kwiecień 1943. Paulina

343 42 19
                                    


Minęło ledwie kilka dni od zgubnej w skutkach schadzki Ewy z podporucznikiem, gdy przechodząc korytarzem, podsłuchałam fragment rozmowy Albrechta z Rainerem – drzwi do pokoju Geista były niedomknięte. Oczywiście, pili razem i pozostawali w doskonałej komitywie.

- To zwykły złodziej - perorował Geist. - Zresztą, większość wyższych urzędników w GG kradnie na potęgę, jest niewyobrażalnie skorumpowana i myśli tylko o tym, jak się wzbogacić. Na Morawach coś takiego nie miałoby racji bytu.

- Heydrich by nie pozwolił? - podsunął podporucznik.

- Myśl sobie, co chcesz o Heydrichu, ale był skuteczny i trzymał wszystkich w ryzach.

- Ryzach terroru?

- Wydaje ci się, że Heydrich wprowadził terror, ale potrafił skutecznie zdyscyplinować Czechów przeprowadzając pokazową egzekucję dziesięciu przestępców. Globocnik morduje setki, tysiące ludzi i co to zmienia? Nic.

- Polacy są inni niż Czesi.

- Wszyscy tutaj popadamy w marazm i odrętwienie – narzekał Geist. - To miasto według planów Himmlera do wiosny czterdziestego czwartego roku miało być w czterdziestu procentach niemieckie i gruntownie przebudowane. Miało być perłą niemieckości na wschodzie. A czym jest? Ruiną zasnutą dymami z KL.

- Ale w Niewiadowie dymy nie zasłaniają nieba – podsunął podporucznik z rozmarzeniem.

- Nie. To miejsce ma magiczną moc odradzania i gojenia ran – palnął Geist.

- Nie tylko miejsce – dodał Rainer.

- Wyobrażam sobie – mruknął Geist cierpko.

- Cóż poradzę, że nie pociągają mnie dobre, niemieckie krowy mleczne z Bund Deutscher Matratzen. Kobiety w tym domu wydają się nieskażone tą ideologią.

Roześmiali się obaj. Ogarnęło mnie zniesmaczenie. Oczywiście, obaj byli już nieźle wstawieni.

- Zachowaj zdrowy rozsądek, Rainer. Nie jestem wam nieżyczliwy. Możliwe, że ta dziewczyna jest z nich wszystkich najwięcej warta – odezwał się Geist. - Ale nie będę wam jawnie sprzyjał. Rozumiem rozgoryczenie jej matki i stryja. Zabrałeś dziewczynie wianek. Co możesz zaoferować w zamian?

- Jaki tam wianek – mruknął Rainer. - Przecież ma dziecko.

- Obaj wiemy, że to nie jest jej syn. Nie patrz tak na mnie, Rainer. Ja tego nie badałem w praktyce. Ale sposób, w jaki czerwieni się pod twoim spojrzeniem, niemal jakby miała wypisany certyfikat niewinności na czole... Powiedziała ci, czyje to dziecko?

- Nawet jeśli, nie po to, bym o tym rozpowiadał.

- Szanuję cię za taką postawę. Ale zapytam raz jeszcze – co możesz zaoferować Kraussom w zamian?

- Ożenię się z nią, po wojnie.

- Trzeba jeszcze końca tej wojny dożyć.

- Taki mam zamiar.

- Wszyscy mają, nie wszystkim się uda. Jeśli chcesz się żenić, zrób to niezwłocznie.

- Ale...

- To chcesz czy nie?

- Chcę, ale może być kłopot z papierami. To dziecko...

- I tu cię mam. A obiecałeś nie rozpowiadać.

Zapadła grobowa cisza, która trwała dłuższą chwilę.

- Spokojnie – mruknął Geist. - Ja o tym wiem od miesięcy. Dziecko nie ma papierów. Mógłbym ci powiedzieć, że za sprawą tego drobnego, urzędniczego przeoczenia nawiązałem serdeczną przyjaźń z panią Krauss.

Duch (Zakończone)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz