Tamtej nocy czuwałam przy Ninie, która spała zaskakująco spokojnie. Helenę odesłałam do łóżka, bo sama ledwie trzymała się na nogach. Nad ranem jednak zmógł mnie sen i usnęłam w fotelu. Obudziło mnie zamieszanie i odgłosy rozmowy dobiegające z dołu. Żandarmeria wojskowa – pomyślałam. Nina spała. Z trudem rozprostowałam nogi, poprawiłam włosy, okryłam się wełnianą chustą i zeszłam na dół. Zdumiona odkryłam, że żandarmi właśnie odjeżdżają.
Geist stał na werandzie w towarzystwie Jana, palił i mrużył przekrwione oczy od rażącego słońca. On również wyglądał tak, jakby tej nocy nie spał zbyt wiele.
- Paulino – Jan ujął moją dłoń. - Już po wszystkim.
- Aresztowali go? - podjęłam.
- Zabrali trupa – mruknął Geist głucho, nie patrząc na mnie. - Sauer powiesił się w nocy.
Musiałam oprzeć się o kolumnę, by nie upaść.
- Popołudniu mam pociąg, a muszę się jeszcze spakować – dodał Geist obojętnym tonem. - Zanim wyjadę, pomówię w Lublinie z kim trzeba, aby nikt więcej państwa w tej sprawie nie niepokoił. Proszę zatroszczyć się o córkę.
Zdeptał niedopałek papierosa butem i zawrócił do domu.
- Ależ... - zaczęłam i urwałam, patrząc na Jana bezradnie.
Jan przybrał dziwny, zacięty i bolesny wyraz twarzy. Oboje mieliśmy świadomość, że Sauer nie powiesił się sam.
Zerwałam się i pobiegłam za Geistem.
- Panie sturm... Albrechcie! - zawołałam.
Zostawił otwarte drzwi do swojego pokoju, więc weszłam bez pukania. Nie odwracając się do mnie, wszedł do sypialni, wyciągnął z szafy walizkę i rzucił ją na łóżko.
- Albrechcie – szepnęłam. - Pan to zrobił?
Wtedy się odwrócił. Myślałam, że spojrzy na mnie z gniewem, ale tak się nie stało. Patrzył łagodnie, z bezgranicznym smutkiem. Z mojego gardła wydobył się szloch, którego nie zdążyłam stłumić. Podszedł i stanął naprzeciwko mnie, bardzo blisko.
- Tak jest lepiej dla wszystkich – powiedział półgłosem.
To ja go do tego popchnęłam – myślałam gorączkowo. - Obarczając odpowiedzialnością za to zdarzenie. Chciałam śmierci Sauera. Właściwie to chciałam dla niego czegoś jeszcze gorszego. Albrecht zrobił to dla mnie.
Chciałam mu podziękować i zaczęłam paplać bez sensu o tym, ile jestem mu winna.
Spojrzał na mnie niechętnie, z gniewem:
- Nic nie jest mi pani winna - powiedział dość obcesowo. - Proszę to sobie zapamiętać.
Poczułam się zażenowana.
- Przepraszam – szepnęłam. - Powiedziałam panu ostatnio wiele gorzkich słów.
- Nie będziemy o tym rozmawiać – uciął cierpko.
- Ależ ja muszę to powiedzieć. Byłam wobec pana niesprawiedliwa...
- Nie chcę już o tym słuchać – burknął i wrócił do pakowania.
Podeszłam do niego i położyłam mu dłoń na plecach. Zesztywniał i wyprostował się.
- Spokojnej podróży, Albrechcie – powiedziałam.
- Dziękuję – mruknął.
Wyszłam pośpiesznie.
CZYTASZ
Duch (Zakończone)
Ficción históricaRok 1942. Paulina Krauss, wskutek dramatycznych wydarzeń, zmuszona jest opuścić rodzinny Kraków i zamieszkać w wiejskim majątku szwagra. Po drodze musi skorzystać z pomocy człowieka, którego zachowanie i intencje są tyleż niejasne, co zaskakujące. C...