Rozdział pierwszy

320 23 0
                                    



Poniedziałek, nienawidzę poniedziałków, dla mnie jest to najgorszy dzień tygodnia. Rozpoczyna się nowy tydzień i nie chcę się spóźnić. Nie chcę dostać swojego pierwszego ochrzanu.

Budzę Carolinę, która wciąż śpi z poduszką na głowie. Na szczęście obie na pierwszej godzinie mamy literaturę, więc nie będę sama.

Raz, dwa, trzy...Ta dziewczyna śpi jak kamień! Potrząsam nią i potrząsam, ale nic, wciąż śpi z zamkniętymi oczami.

-Obudź się!-głośno krzyczę.

Podskakuje wystraszona otwierając oczy. Mówiąc szczerze, wygląda jak czarownica z tymi wszystkimi włosami na twarzy.

-Cholera Karol! Wystraszyłaś mnie!-mówi przecierając oczy.

-Spóźnimy się. I musimy iść najpierw zjeść śniadanie.

Zrzuca z siebie kołdrę i wstaje. Widzę, że ma zawroty głowy, kiedy wstaje, ale szybko dochodzi do siebie. Idę szybko, aby wejść przed nią do łazienki. Kiedy to robię warczy.

Po paru minutach pojawiamy się na stołówce z tacami w ręku, by wziąć jedzenie.

Wszyscy, którzy tam są wyglądają na zmęczonych, jakby dopiero się obudzili...Ale w końcu jest 7 rano.

-Spójrz-mówi kobiecy głos za mną-Czy jesteś idiotką?

Odwracam się, aby zobaczyć właścicielkę tych słów. Jest nią rudowłosa dziewczyna, wyższa ode mnie i patrząca na mnie z pogardą.

-Przepraszam?-mówię marszcząc brwi.

-Zderzyłaś się ze mną, nienawidzę gdy tak robią. Uważaj na następny raz, ok?

Kiedy chcę jej odpowiedzieć Carolina bierze mnie za rękę. Rudowłosa odchodzi z tego miejsca, ale posyła w moją stronę nienawistne spojrzenie.

-Nie słuchaj jej. Ta dziewczyna szuka awantury tam ,gdzie jej nie ma-ostrzega mnie przyjaciółka.

-Kto to jest?-podnoszę brew.

-Ma na imię Candelaria, a te dwie-wskazuje na dwie dziewczyny, które są przy jej boku- są jej przyjaciółkami: Malena i Jazmin. Male jest poważna i stanowcza, wszystko w przeciwieństwie do drugiej-mówi w odniesieniu do Jazmin-ona jest...jakby to powiedzieć, pusta? Przejmuje się tylko swoim wyglądem, poza tym edytuje zdjęcia do gazetki szkolnej.

-Gazetki?-znowu podnoszę brwi.

-Tak.Zajmują się nią studenci fotografii i dziennikarstwa.Może wejdziesz w to?Skoro jesteś nowa.

-Nie żartuj-mówię ściskają jej rękę, a ona zaczyna się śmiać.

Usiadłyśmy przy wolnym stoliku z dala od wszystkich innych ludzi. Pije mój sok truskawkowy i jem ciasteczka, które są przepyszne. Nagle pojawia się dupek-mój kuzyn-razem ze swoimi przyjaciółmi. Wszyscy świadomi ich obecności, robią hałas, który można słyszeć przez kilometry.

-I przyszedł skandal-żartuje Caro, nie przerywając jedzenia sałatki owocowej.

Uśmiechnęłam się nieśmiało. W tym momencie wchodzi również inna grupa. Na jej czele idzie ten sam szatyn, którego widziałam dzień wcześniej. Ręce ma włożone w przednie kieszenie i przyciąga uwagę dziewczyn w stołówce.

-To jest Ruggero-mówi Carolina. Patrzę na nią zdezorientowana -chłopak, na którego się patrzysz. Jest przystojny, prawda?

-Co? Nie, nie, nie patrzyłam na nikogo-potrząsam głową zdenerwowana.

-Cóż, tak się nazywa. Jest przywódcą ,,Black''-robi cudzysłowie palcami.

-Black?-marszczę się-nie rozumiem.

-Nazwa przeciwnego gangu, ponieważ ty oczywiście jesteś w ,,XX''.

-Wierz mi, że cię nie rozumiem. Co to znaczy ,,X''?

-Nazwa grupy Michela. Spokojnie ,zrozumiesz, ale nie możesz rozmawiać z tym szatynem i jego przyjaciółmi.

Po raz kolejny podniosłam brwi .Wiele imion, wiele twarzy do przyswojenia, praktycznie zwariowałam, a to dopiero mój pierwszy dzień w szkole.

                                                           ***

-Nienawidzę literatury, jest zbyt nudna -mówi Carolina ,opuszczając pierwsze zajęcia tego dnia.

-Jestem inna. Ja ją uwielbiam- mówię, sprawiając, że zaczyna się śmiać.

Spojrzałam przed siebie i tam jest. Szatyn wraz z innymi chłopakami idzie w stronę szafek. Nie mogę przestać patrzeć na niego. On jest naprawdę przystojny.

-Hey!-moja przyjaciółka strzela mi palcami przed nosem-przestań na niego patrzeć. Mike'owi nie spodoba się to, że jego mała kuzynka obserwuje chłopaka, którego on nienawidzi.

-Pieprzyć mojego kuzyna-mówię na od chodne, ponieważ idę w stronę chłopaka.

Uderzyłam go ramieniem, aby wyglądało to na przypadek. Natychmiast odwraca się, aby zobaczyć kto go uderzył. Jego oczy spotykają się z moimi, uśmiecham się nieśmiało. Jednak on patrzy na mnie z pogardą.

-Uważaj jak idziesz? –mówi zbierając książki, które upadły-Jesteś ślepa?

Nie odpowiadam. Jego słowa i ton głosu są bolesne.

-Też głucha?-inni zaczynają się śmiać-Wynoś się stąd.

-Karol!-odwracam się słysząc głos mojego kuzyna-Idioto zostaw moją kuzynkę w spokoju!

O nie! Nie chcę, żeby z mojej winy zaczęli się kłócić, ale z pewnością są do tego przyzwyczajeni.

To cholerstwo nadal trwało.


                                                                         

Mam nadzieję,że się wam spodoba:)

EL CHICO MALO | RUGGAROL PLOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz