Pov Karol
Dźwięk dzwonka wskazuje, że godzina lunchu właśnie dobiegła końca. Wypuściłam z ust długie westchnięcie ,zanim wstałam i ruszyłam w stronę następnej klasy.
Nie podoba mi się idea, bycia samej w sali. Żadne z moich przyjaciół nie chodzi na to, więc będę musiała siedzieć sama w odosobnionym miejscu. Powrót dawnych czasów.
Chemia, mój najmniej lubiany przedmiot, ale sam nauczycielka może sprawić, że wykład będzie trochę zabawniejszy mimo, że nic nie jest nudniejsze niż liczby kwantowe i to wszystko.
Tuż po rozpoczęciu zajęć drzwi się otwierają i wchodzi przez nie ruda dziewczyna o imieniu Candelaria z przyjaciółkami. Wszystkie mają włosy w nieładzie i niektóre mają plamy na ubraniach. Zgaduję, że ćwiczyły.
-Możemy wejść?-pyta beztrosko ruda.
-Jaki jest powód spóźnienia? Moja lekcja zaczęła się pięć minut temu-pani profesor podnosi głos.
-Ćwiczyłyśmy.
Kobieta przewraca oczami i kiwa głową na znak, że mogą wejść. Wydaje się, że jest znudzona radzeniem sobie z uczniami tego typu.
Patrzę na nie, uśmiechają się do siebie porozumiewawczo, jakby zrobiły coś złego i udało się im wymigać od kary.
Nie obchodzi mnie to.
Przypominam sama sobie. Trójka dziewczyn zajmuje miejsce gdzieś indziej niż reszta. Krzyżują nogi i udają, że są skupione na tym co mówi profesorka.
Odrywam od nich oczy i kieruję swój wzrok w inną stronę .Nie chcę, aby myślały, że je obserwuję. Lekcja powoli się kończy. Wszystko opiera się na wyjaśnieniach i innych ćwiczeniach. Mówiąc krótko, same nudy.
Na szczęście dzwoni dzwonek. Wypuszczam długie westchnienie satysfakcji. Dzień szkolny się skończył. Pani Profesor mówi ostatnie zdanie i kończy swoje zajęcia.
Wkładam notes do plecaka i kieruję się w stronę wyjścia.
-Hej!-słyszę znajomy głos za mną-Jesteś Karol, prawda?
-Tak?-odpowiadam i odwracam się, aby spojrzeć w oczy mojej rozmówczyni. Nie wiem dlaczego odezwała się do mnie-Coś się stało?
-Nie, nic. Byłam ciekawa czy to ty jesteś tą,, kuzyneczką ''Michaela. Bardzo się o ciebie troszczy?
Mówi to z ironią. Wielką dawką ironii. Przewracam oczami i odwracam się od niej. Nie chcę być znowu wyśmiana.
Z tego co słyszałam, Candelaria ,nienawidzi się z znaczą liczbą dziewczyn z szkoły. I myślę, że dołączę do tego grona.
****************************
-Zgódź się.Musimy iść.To ważna impreza-błagam po raz tysięczny.
Wygląda na to,że Carolina nie jest chętna do założenia przebrania na wielką imprezę, o której wszyscy mówią. Dla mnie to dobra okazja do zapoznania się z innymi chłopkami ,którzy nie należą do grupy przyjaciół mojego kuzyna.
-Nie wiem Karol-mówi bez chęci-Nie jestem dobra w nawiązywaniu relacji z innymi. Poza tym nie sądzę, żeby Michael pozwolił nam pójść.
-On nie ma tutaj prawda głosu. Ja decyduję czy pójdę ,czy nie-podkreślam stanowczym głosem-Dalej Caro, będziemy się świetnie bawić.
Otwiera usta,żeby coś powiedzieć, ale przerywa jej kilka puknięć w drzwi. Wstaje, aby otworzyć drzwi. Za nimi ukazały się blond włosy Vale.
-Przyszłam, aby przekonać Caro do pójścia na długo wyczekiwaną imprezę-mówi głosem divy wchodząc do pokoju-Bo ona pewnie nie chce iść.
Śmieję się cicho.
-Od pewnego czasu ją błagam, ale jej jedyną odpowiedzią jest straszne ,,nie''
-Hej! Jestem tutaj i słyszę wszystko co o mnie mówicie-mówi zdenerwowana brunetka.
-Carolina pójdziesz, ponieważ...-odzywa się Valentina-Pomyśl jak to wspaniale będzie być tak blisko Agustina. Będzie tak przystojnie wyglądać. Rozmawiałam z nim i powiedział, że idzie.
Wygląda na to, że słowa blondynki zaczynają działać. Cóż, na twarzy Caro maluje się niegrzeczny uśmiech.
-Dobrze-mówi wreszcie-ale wrócę jak najszybciej to będzie możliwe.
-Tak, oczywiście-odpowiada Valu-Spokojnie. Wyobraź sobie tylko swojego ukochanego Agustina w przebraniu.
Obie zaczynamy się śmiać. Twarz Caroliny robi się cała czerwona. Bawi mnie to kiedy Valentina wywołuje u Caro takie rumieńce.
-Wyobrażam sobie jak to będzie wyglądać-mówi Valu patrząc przed siebie-My. W naszych boskich kostiumach wchodzimy i przyciągamy spojrzenia wszystkich chłopaków. Wiele będzie nam zazdrościć.
-Tobie będzie większość zazdrościć, ponieważ ja jestem tutaj odrzutkiem-mówię i zaczynam się śmiać-ale impreza z pewnością będzie świetna- uśmiecham się.
-Impreza? Zapomnij. Nie pójdziesz na nią.
Drżę, gdy słyszę gniewny głos Michaela za mną. Odwracam się ,a on patrzy się na mnie wściekły.
-Nie pójdziesz i to moje ostatnie słowo.
CZYTASZ
EL CHICO MALO | RUGGAROL PL
Fanfiction,,Po prostu nie zakochuj się.To była zasada,ale ona ją zignorowała i pozwoliła swoim uczuciom płynąć.Zakochanie się w Złym Chłopaku (Chico Malo), nie było dobre.Ponieważ on, nie czuł miłości do nikogo i też nie chciał jej poczuć.'' Jest to tłumaczen...