Rozdział trzeci

230 16 2
                                    



-Gotowe?-słyszę głos Valentiny rozchodzący się po naszym pokoju.

Odwracamy się i widzimy ją stojącą w progu drzwi. Jest punktualna, zegar wskazuje dokładnie 8:00.Lubię to.

-Jesteś pewna, że to dobry pomysł? -szepcze niepewnie Carolina .

-Oczywiście-odpowiada blondynka przybliżając się do niej-Po prostu pomyśl o tym jak przystojny będzie Agustin, kiedy go zobaczysz-żartuje ,a Caro szybko się rumieni.

-Kto to jest Agustin?-pytam zaciekawiona.

-Chłopak, który się jej podoba-Valentina podchodzi do drzwi, krzyżuje ręce i czeka, aż wyjdziemy.

Śmieję się widząc jak Carolina robi się czerwona jak pomidor. Mogę powiedzieć, że BARDZO się jej podoba. Obie idziemy za Valu, która przyspiesza, aby dojść do samochodu. Jej blond włosy lśnią w ciemną noc.

-Będzie fajnie-mówi wsiadając do samochodu.

-Mam nadzieję-mówię i robię to samo co ona.

-Powinniśmy iść pieszo, ale nienawidzę oddalania się od tej ślicznotki-całuje kierownice samochodu i wszystkie zaczynamy się śmiać.

Droga do bractwa jest krótka. Po kilku minutach jesteśmy już na miejscu. Z boku można zauważyć małe ognisko otoczone przez kilku chłopaków. Zauważam jak Carolina sztywnieje przy moim boku i zakłada za ucho kilka luźnych kosmyków, które miała na twarzy. Przypuszczam, że to z powodu Agustina, o którym tyle mówią.

-Przyniosłam pianki-krzyczy Valu, wyciągając torbę z samochodu-Już dotarłam głupki-podchodzi do nich i zaczynają się śmiać.

-Przyszła dziewczyna ,która przegląda memy przez cały czas-mówi chłopak, którego nie znam.

Moja przyjaciółka uderza go w głowę, a ten udaje ,że go to bolało. Atmosfera jest przyjazna i z tego co widzę nie ma ani kropli alkoholu.

-Dziewczyny chodźcie-zachęca nas ,wykonując gest ręką.

Robimy to, ale w rzeczywistości to ja ciągnę tam Caro.

-To jest Karol-blondynka mnie przedstawia ,a ja się uśmiecham-Myślę, że Carolinę już znacie.

-Tak, już znamy i cieszymy się, że cię tu widzimy-mówi inny szatyn.

Carolina uśmiecha się do niego z zarumienionymi policzkami, ale nie trzeba  go przedstawiać, aby wiedzieć ,że ten chłopak to słynny Agustin.

-Cóż, wygląda to jak stypa-zbliża się piskliwy głos.

Patrzę przez ramię i widzę tę samą rudowłosą, która rano bez powodu mnie zaczepiła. Patrzy na mnie, ale szybko przenosi swój wzrok. Siada koło swoich przyjaciół i krzyżuje nogi.

-Ktoś widział Ruggero?-pyta i z jakiegoś powód moje włosy stają dęba.

-Jakiś czas temu powiedział, że zejdzie na dół, ale wydaje się,że tego nie zrobi.

Ruda przewraca oczami i odwraca wzrok. Patrzę w bok na Carolinę, a ona swoje spojrzenie kieruje na inną dziewczynę o czarnych włosach, która delikatnie przeczesuje włosy Agustina i nie przestaje się uśmiechać.

-Nienawidzę jej-mruczy cicho Caro, tak ,aby nikt jej nie usłyszał.

Śmieję się z jej złości. Zauważam, że jest zazdrosna a najgorsze jest to, że ona wie o tym, że nie może z tym nic zrobić.

-Wiesz gdzie jest łazienka?-pytam ją cicho.

-Nie. Spytaj Valentine-sugeruje.

Wstaję i podchodzę do blondynki, czując na sobie wzrok wszystkich.

-W środku, obok schodów-mówi powoli.

Uśmiechnęłam się lekko i ruszyłam w wskazane miejsca w wolnym tempie. Bractwo jest duże, bardzo duże. Łatwo byłby się tutaj zgubić. Widzę wąskie schody i myślę, że to o nich mówiła dziewczyna.

Decyduje się iść w ich stronę, ale nagle słyszę dźwięk oznaczający to, że ktoś schodzi z góry. Nie mogę się ruszyć, aby zobaczyć kto to. Ruggero.

Co on tutaj robi?

Jego oczy spotykają się z moimi i natychmiast uśmiecha się drwiąco.

-Mogę wiedzieć ,co tu robisz?-pyta unosząc brew i robiąc kilka kroków w przód.

-Chciałam zapytać o to samo-krzyżuje ramiona.

-Mieszkam tutaj-mówi uśmiechając się.

-Nie może być-przewracam oczami i idę w kierunku łazienki.

Jednak on opiera swoje dłonie na ścianie za mną, zamykając mi w tym sposób drogę ucieczki. Czuję jego oddech na szyi.

-Zaskoczyłaś mnie tym, że jesteś tu sama, bez psa obronnego- twojego kuzyna-mówi centymetry od mojej twarzy.

-Nie potrzebuję go-szarpię się ,aby mnie wypuścił.

-Cóż, mówię to przez dzisiejszą scenę. Potrzebowałaś ich wszystkich ,aby cię obronili. Nie możesz tego zrobić sama?-mówiąc to odsuwa ręce wypuszczając mnie.

-Jesteś idiotą-popycham go. Otwieram drzwi do łazienki i wchodzę.

Za każdym razem w coraz gorszej sytuacji wpadam na tego chłopaka.

EL CHICO MALO | RUGGAROL PLOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz