Rozdział dwudziesty dziewiąty

108 12 1
                                    

[wszechwiedzący narrator]

-W tej chwili idziemy w to cholerne miejsce!-wykrzyknął Mike.

-Oszalałeś ,prawda?-zainterweniował Gaston-To bractwo ,,Black'', jeśli tam pójdziemy będzie awantura.

-Gówno mnie to obchodzi. Chodzi o moją kuzynkę, dupku. Nie pozwolę na to, aby stała się kolejną na jego liście-wszyscy chłopacy wokół niego patrzyli na niego z lekkim strachem.

Michael ma mocny charakter i żaden z nich nie odważył mu się sprzeciwić. Dlatego jest ich przywódcą, mają do niego szacunek.

-Wszyscy idziemy, rozumiecie?-patrzy na każdego z nich mocnym spojrzeniem-A ty Lionel-wskazuje na blondyna-Nie wiem czy chcę ci podziękować czy obić twarz za to, że tam byłeś.

-Może...pierwsza opcja?-mówi przestraszony blondyn.

-Teraz idziemy!-powiedział Mike, kiwając głową, aby reszta poszła za nim.

Już nie żyjesz Pasquarelli.

                                                                          ***

Co ona robi? Dlaczego odpowiedziała na pocałunek? Okropnie ją upokorzył, ale tu jest nie dbając o swoją godności i ciesząc się tym pocałunkiem.

Jak długo się całują? Cóż, prawię minutę. Oddychanie nie było ważne, chcieli tylko cieszyć się sobą, poczuć swoją bliskość i delektować się każdym centymetrem ust.

Jednak ktoś im przeszkodził. Oboje odkleili się od siebie z grymasem na twarzach.

Cholerne przeszkodzenie!

-Jedliście się wzajemnie, poważnie-krzyczy Agustin, udając zaskoczonego.

Carolina spojrzała na przyjaciółkę całkowicie zmieszana, czy Karol była z Ruggero i nic jej nie powiedziała?

-Ach, przepraszam, że przeszkodziłem, ale wydawało się, że chcecie się tu rozebrać-Karol natychmiast się zarumieniła. Ruggero wręcz przeciwnie uśmiechnął się z dumą.

-Karol, chodźmy po drinka, dobrze?-spytała Caro trzymając ją za ramię i odciągając od nich.

Kiedy były wystarczająco daleko od chłopaków zatrzymały się.

-Co to miało znaczyć?-zapytała Carolina.

-On mnie pocałował, naprawdę.

-Tak, oczywiście, było wyraźnie widać jak się zjadacie-Karol parsknęła-Jesteś z nim?

-Nie!-zaprzeczyła przerażona-On mnie nie kocha, okej? Dla niego jestem tylko zwykłą dziewczyną, której się podoba-spogląda w dół-Nawet nie wiesz, jak chciałabym mieć twoje szczęście.

-Co masz na myśli?-dziewczyna unosi brew.

-Chciałabym, żeby Ruggero spojrzał na mnie tak jak na ciebie Agustin. Kiedy patrzy na ciebie jego oczy się świecą i ignoruje każdą inną dziewczyną. Jest to coś, czego Ruggero nigdy nie zrobi.

Powiedziawszy to Karol odeszła z miejsca, nie czekając na odpowiedź dziewczyny. To bolało. Naprawdę boli ją zachowanie Ruggero. Dla niego nigdy nie będzie kimś ważnym w jego życiu.

Zatrzymała się przed barem. Poprosiła o wódkę i od razu ją wypiła. Może alkohol pomoże jej zapomnieć o smutkach.

-Karol! Karol!-usłyszała zbliżający się i zaniepokojony głos Valentiny.

-Co się dzieje?-zapytała odstawiając kieliszek.

-To Michael. Idą tutaj .Gaston do mnie zadzwonił mówiąc, że się tu wybierają, ale nie podał powodu, może się tu polać krew. Powinniśmy iść?

-Myślę, że na to już za późno-odpowiada przerażona Karol, widząc jej kuzyna wchodzącego z swoją grupą do bractwa.

Instynktownie podbiegła do niego, próbując go powstrzymać przed wejściem w głąb.

-Michael-szepnęła, gdy stanęła koło niego-ja...

-Karol cholera!-krzyknął strasząc kuzynkę.

-Proszę, chodźmy, wtedy wszystko ci wyjaśnię. Nie róbcie tu zamieszania, pomyślcie o konsekwencjach.

-Ona ma rację Mike-powiedział Gaston trzymając go za ramię-Chodźmy, jutro to wszystko rozwiążemy. Na szczęście nikt nas jeszcze nie widział, unikniemy katastrofy.

Michael westchnął. Zobaczył smutne spojrzenie Karol i się zgodził. Natychmiast poszła szukać przyjaciółek. Caro wyszła z nią, a blondynka postanowiła zostać.

                                                                                   ***

-Cholera Karol!-krzyknął Mike wchodząc do pokoju kuzynki-Mówiłem ci, żebyś nie zbliżała się do tego bractwa, a tym bardziej do tego idioty. A ty Carolina-podkreśla-Prosiłem cię, żebyś pilnowała, żeby nie zbliżała się do tych dupków, ale nie, ty też się bawisz.

-Mike, przestań. Nie jest tak źle, po prostu poszłyśmy na imprezę, tylko na chwilę. Nie robiłyśmy niczego złego-powiedziała Karol stojąc przed nim.

-Mówisz, że nic złego, a czy całowanie tego idioty Ruggero nie jest takie? Powiedz mi. Podoba ci się?-serce Karol przyspieszyło. Kurwa, widzieli ich.

Carolina i Karol spojrzały na siebie. W swoich oczach widziały strach. Żadna nie doważyła się nic powiedzieć.

-Cholera!-warknął brązowowłosy-Posłuchaj Karol, nie chcę być dla ciebie okrutny, ale nie pozwolę ci się znowu zbliżyć do tego idioty. Rozumiesz?-cisza była jedyną rzeczą, którą można było usłyszeć-Będziesz obserwowana.

-Co!?-powiedziała w końcu-Co masz na myśli?

-Moi przyjaciele i ja będziemy cię obserwować. Kiedy wchodzisz i wychodzisz z klasy, kiedy jesteś na stołówce, wszędzie. I tak jak powiedziałem ,lepiej mi się nie sprzeciwiaj.-powiedziawszy to wyszedł z pomieszczenia, zostawiając dwie oszołomione dziewczyny.

-Nie, Michael, nie możesz mi tego zrobić, proszę. Nie możesz mnie chronić cały dzień.-powiedziała załamanym głosem pozwalając pierwszym łzom wypłynąć.

Ale chłopaka już nie było widać. Musiała na bok odłożyć swoje uczucia do Ruggero.


Dzieję się dzieje.

Doceniam każdy komenatrz i gwiazdkę<3

EL CHICO MALO | RUGGAROL PLOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz