Rozdział czternasty

239 23 5
                                    


Dedykacja dla @Love_Ruggero i @Monika1476

Złość i frustracja powoli wypełniały moje ciało. Kiedy zobaczyłam jak Ruggero wyzywa go w ten sposób... to było za wiele. Mało brakowało  ,abym go uderzyła i powiedziała mu w twarz co o nim myślę, ale powstrzymałam się. Nie jestem jakąś dzikuską.

-Nie musiałaś interweniować-uśmiechnął się lekko. Wyraz twarzy Ercia pokazuje zawstydzenie.

-Nie przejmuj się. Przyjaciołom się zawsze pomaga-odpowiadam stojąc oparta o framugę jego pokoju. Chłopak stoi przede mną co chwilę przeczesując włosy-Nie rozumiem dlaczego Ruggero się tak zachował.

-Oszalał. Powiedział to wszystko przez to, że chcę dołączyć do drużyny piłkarskiej. Nic więcej-wzrusza ramionami-Jestem na próbie. Jutro mam pierwszy trening.

-Wspaniale, będę tam, aby cię wspierać. Wiem, że jesteś w stanie to zrobić-uśmiecha się szeroko-Cóż, muszę iść. Masz dużo zadań domowych.

Podnoszę rękę i się żegnam. Zamykam za sobą drzwi.

Tysiące myśli pojawiają się w mojej głowie, kiedy idę. Cholera, Ruggero dlaczego nie mogę cię wyrzucić cię z głowy? Nadal czuję jego usta na moich. Kurwa. Nie chcę tego pamiętać.

-Michael cię szukał-męski głos wyrywa mnie z zamyślenia.

Odwracam się powioli i widzę uśmiechniętego Lionela. Bezwstydnie skanuje mnie wzrokiem od stóp do głów.

-Po co?-pytam krzyżując swoje ramiona.

-Nie wiem. Był w złym humorze. A i przeklinał twoje imię parę razy-powoli oblizał swoje wargi. Drżę z obrzydzenia.

-Cóż, później go poszukam. Widocznie nie umiemy się zgrać w czasie-uśmiecha się lekko. Przewracam oczami .

-Jasne, przy okazji możesz mnie poszukać-mruga do mnie, po czym się odwraca i odchodzi.

Typowy facet, który myśli, że może mieć każdą dziewczynę.

Po raz kolejny w tym dniu przewracam oczami i ruszam. Ten dzień nie przebiega tak dobrze, jak myślałam, że będzie.

                                                                                         (...)

Dźwięk szkolnego dzwonka sygnalizuje, że dzień szkolny się skończył, ale nauczycielka dalej prowadzi wykład. Większość osób patrzy na nią niechętnie, łącznie ze mną. Niech już skończy

-Na dzisiaj to wszystko dzieciaki-wreszcie-niezapomnijcie zrobić zadania,które wam zleciłam.Jest to 50% waszej oceny semestralnej.

Można usłyszeć wiele głosów mówiących ,,oczywiście'' oraz niektóre, które są wręcz przeciwne. Śmieje się z nich i wychodzę z pomieszczenia z książkami w ręku.

-Karol!-podskakuje słysząc głos zbliżającej się Valentiny.

Odwracam się i uśmiecham zbliżając się do niej.

-Coś się stało?-pytam podnosząc brew.

-Idziemy do bractwa ,,Los Black''?-uśmiecha się zadziornie, robiąc tzw. brewki.

Robię grymas. Pójście do tego zwariowanego miejsca przyniesie mi wiele problemów z Michael'em, ale z drugiej strony coś mi mówi, żeby tam iść.

-Nie wiem-odpowiadam ,kierując swój wzrok w dół-Znasz Mike'a...

-Karol, proszę-westchnęła i skrzyżowała ramiona-Nie jesteś dziewczyną ,która musi słychać się tego idioty cały czas. Ostatnio świetnie się bawiłyśmy, ci faceci wiedzą jak się bawić.

-Cóż, okej-mówię zrezygnowana- Ale szybko wracamy. Jutro musimy wstać wcześnie.

-Spokojnie. To będzie tylko małe przyjęcie, jak ostatnio-podnosi brwi kilka razy i w tej sekundzie poznaje jej intencje. Chłopak- Dobrze. Znajdę cię o 6,ok? I postaraj się nie ubrać elegancko.

Śmieję się. Dziewczyna odchodzi krzycząc coś o obcasach i podskakuje z radości.

Ale dlaczego nie powiedziała tego też Carolinie? Pewnie ta nie chce nigdzie iść, wiedząc, że będzie tam Agustin.

                                                                                      (...)

-Jeszcze dwie butelki i wychodzimy, obiecuję-niechętnie wracam na swoje miejsce.

Ponad przez godzinę błagałam Valentinę, abyśmy poszły, ale ta nadal kontynuuje rozmowę z chłopakiem.

Przewracam oczami i decyduję napić się szklanki wody, za dużo piwa już wylądowało w moim organizmie. Udaję się na poszukiwania kuchni. Widzę z oddali światło i zgaduję, że dobrze trafiłam.

Wzdycham, po czym biorę szklankę, otwieram lodówkę i wyjmuje dzbanek z wodą, po czym jej zawartość wlewam do naczynia. Wypijam wszystko jednym łykiem. Moje pragnienie zostało zaspokojone.

Nagle czuję jak jakieś dłonie łapią mnie w tali i odwracają w swoją stronę. Ruggero. Ma mocny chwyt.

-Puść mnie-szepczę nerwowo z powodu małej odległości między nami.

-Wiem, że tego chcesz. Widzę to w twoich oczach,kochanie-jego nos muska mój. Muszę się pochylić, aby znowu posmakować tych ust,ale powstrzymuję się. Jesteśmy blisko.Za blisko-Co taka bezbronna  dziewczyna robi tutaj bez swoich psów obronnych? Co robisz w naszym bractwie?-wzrokiem bada całą moją twarz. Opuszcza ręce na moje biodra i tam je zatrzymuje.

Po prostu mnie pocałuj!

On to robi. Jego usta poruszają się z moimi w zgodnym rytmie. Przeczesuję moimi dłońmi jego włosy. Otwieram usta i jego język chętnie przyjmuje zaproszenie.

W momencie ,w którym kładzie ręce na moim tyłku zdaję sobie prawdę z tego co robię.

Co ja robię całując tego debila?

EL CHICO MALO | RUGGAROL PLOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz