Rozdział drugi

275 18 0
                                    



Czuć teraz wielkie napięcie. Michael zaciska mocno pięści, powodując, że jego kostki zmieniają kolor.

-Idź stąd-mówi odsuwając mnie od swojego ciała.

-Co? Nie ,nie i nie, nie możesz zacząć się kłócić przez głupi przypadek.

Patrzę na szatyna, który uśmiecha się kpiąco. Bezwstydnie mnie obserwuje i szepcze coś do swoich przyjaciół, czego nikt oprócz ich nie słyszy. Nie chcąc wywoływać żadnej kłótni chwytam mojego kuzyna za rękę.

-Idziesz?-pyta marszcząc brwi. Potrząsam głową na nie-Gaston!-wrzeszczy i zbliża się do nas chłopak,wyglądający na metalowca-Zaprowadź moją kuzynkę do klasy i upewnij się, że tam wejdzie.

Chłopak, którego teraz znam jako Gaston'a, chwyta mnie za rękę i ciągnie .Jestem zaskoczona, tym jak dużą władzę posiada Michael.

-Nie wiedziałem, że ta smarkula potrzebuje psów obronnych- ironizuje Ruggero.

Wpatruję się w niego gniewnym spojrzeniem, ale on nawet się nie wzdryga. Nadal stoi tam z założonym rękami i patrzy groźnie na Michaela.

Wykonuje żądanie kuzyna i odchodzę z tego miejsca. Odwracam się i widzę jak oboje zaciskają pięści, przygotowując się do walki. Mam nadzieję, że to nie skończy się źle z mojej winy.

Podchodzimy do drzwi odpowiedniej klasy, Gaston puszcza mnie i daje ręką sygnał do wejścia.

-Nie potrzebuje szefa, który musi mi rozkazywać-rzucam niechętnie.

- Teraz rozumiem, dlaczego Mike powiedział, że jesteś całkowicie nie do zniesienia-żartuje. Przewracam oczami i pukam do drzwi. Wszyscy szybko odwracają się w moją stronę.

Nauczyciel przestaje pisać i kieruje swój wzrok na mnie. Krzyżuje ramiona i po kilku sekundach napięcia każe mi zająć miejsce.

Cholera! Z kim usiądę? Wady bycia nową!

Z tyłu sali blondynka daje mi znak, abym przysiadła się do niej. Patrzę na nią zdezorientowana, ale po krótkiej bitwie w głowie decyduje się to zrobić. W końcu nie wygląda na złą.

-Karol, prawda?-mówi ściskając moją dłoń. Siadam-Jestem Valentina. Carolina opowiadała mi o tobie, a ponieważ jesteś jedyną nową dziewczyną na tych zajęciach , założyłam, że to ty.

Uśmiecham się nieśmiało. Nie zaprzyjaźniam się tak łatwo, mam problem nawiązywaniem nowych kontaktów.

Przez resztę zajęć staram się skupić i zapisywać wszystkie ważne informacje w moim notesie. Muszę zdobyć dobre oceny. Z kolei Valentina spędza czas na pisaniu w swoim telefonie i śmianiu się z memów, które ogląda. Patrzę na nią zdezorientowana i zdumiona, ona to zauważa i chowa telefon do kieszeni, opiera głowę na dłoni i rozgląda się za nauczycielem.

-Te wykłady są nudne- mówi tak cicho, że tylko ja to słyszę.

-Mogą być ciekawe, jeśli się skupisz-odpowiadam patrząc na tablicę.

Patrzę na nią kątem oka i widzę, że się uśmiecha.

Zaczyna pisać w zeszycie, zostawiając komórkę w spokoju.

                                                           ******

Nie jestem zdecydowana, nie wiem co wziąć na lunch. Na dodatek nie widzę nigdzie Caroliny, więc będę musiała jeść sama. Po chwili decyduje się na spaghetti, które wygląda pysznie.

Szukam stolika z dala od reszty, jestem typem dziewczyny, która zna się z kilkoma osobami i jest bardzo nieśmiała w nawiązywaniu nowych. Mój kuzyn wchodzi z grupą przyjaciół robiąc duży hałas, przewracam oczami i dalej jem. Kilka minut później druga grupa, prowadzona przez idiotę Ruggero, również zaznacza swoją obecność. Jego oczy spotykają się z moimi, ale uśmiecha się kpiąco i odwraca wzrok.

Na szczęście pojawia się Carolina z tacą w ręku, jej oddech jest przyspieszony. Siada obok mnie i przez kilka sekund łapie oddech.

-Przepraszam za spóźnienie. Nie chciałam, żebyś czekała-kładzie rękę na klatce piersiowej- Coraz bardziej nienawidzę nauczyciela od chemii. Nie chciał mnie wypuścić-krzyczy gwałtownie sprawiając, że niektórzy przenoszą swój wzrok na nas.

Uśmiecham się szeroko. Ta dziewczyna potrafi być bardzo zabawna.

-Valentina powiedziała mi, że dzisiaj siedziałyście razem. Co sądzisz o tej szalonej dziewczynie?-mówi biorąc pierwszy kęs swojego lunchu.

-Jest zabawna, chociaż roztargniona, przestawała gapić się w swój telefon w ciągu całego wykładu.

-Ona taka jest. Przez to nazywam ją szaloną-zaśmiałyśmy.

Obie wracamy do jedzenia w tym samym momencie, dopóki jakiś błysk z aparatu nam nie przerywa.

Co do cholery?

-Zdjęcia?-widzę chłopaka, który jest odpowiedzialny za przerwanie nam. Ma czarne włosy, koszulę w tym samym kolorze i białe spodnie.

-Eric, wyłącz ten aparat, to nudne- mówi Caro robiąc grymas.

-Przykro mi, ale potrzebuje zdjęć tej małej- kieruje  swoje spojrzenie w moją stronę.

-Mnie?-pytam z niedowierzaniem.

-Dla ludzi do szkolnej gazetki-mruga do mnie.

-Nie!-wstaje z miejsca, podchodzę do miejsca w którym stoi, biorę aparat i natychmiast usuwam zdjęcie, mimo, że nie wyszłam na nim źle-Biedny ty, widziałeś moje zdjęcie.

Śmieje się i podnosi ręce udając niewiniątko-Przepraszam panienkę melodramatu.

Śmieje się głośno.

-Nie zwracaj na niego uwagi, ma na imię Eric. Studiuje fotografię oraz pracuje dla szkolnej gazetki, zwykle robi zdjęcia nowej twarzy.

Wymuszam uśmiech, aby nie zauważyła mojego dyskomfortu.

-Dziewczyny!-słyszę piskliwy zbliżający się głos. Odwracamy się i widzimy Valentinę, która biegnie w naszym kierunku-Dziś jest małe spotkanie w jednym z bractw, ognisko czy coś takiego. Chcecie iść?

-Oczywiście-mówię-Z wielką chęcią tam pójdę.

-Nie!-odzywa się Carolina-To jest w nocy i jest trochę niebezpieczne.

-Caro, nie bądź pesymistką. Nic się nie wydarzy.To doskonała okazja do zawarcia znajomości z innymi- zachęca ją podekscytowana Vale-Poza tym Agustin tam będzie-podnosi brwi kilka razy.

Nie mam pojęcia, kim jest ten Agustin, ale Caro bardzo szybko się rumieni i kiwa głową.

-Tak! Przyjdę do was o ósmej-mówi Vale zanim idzie do miejsca, z którego przyszła.

-Będzie zabawnie-szepczę z uśmiechem od ucha do ucha.

Chociaż wiem, że to spotkanie przyniesie mi problemy z moim kuzynem.




Jeśli się wam spodobało zostawicie po sobie jakiś ślad w postaci komentarza albo gwiazdki <3

EL CHICO MALO | RUGGAROL PLOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz