Agata udając się do Mistrza musiała przebyć długą drogę, zwiedzając ponad pół świata. Przeszła przez cały mur chiński, kończąc na Kilimandżaro. To była długa podróż. Dochodząc na górę Przeznaczenia napotkała w końcu swego Mistrza.
- Mistrzu Wełno - odezwała się zabójczyni gołębi.
- Słucham, Agatko-gratko - odpowiedział jej Mistrz, przeczuwając, że stało się coś złego. Przeczesując swoje długie, krzaczaste brwi uniósł głowę w niebo. - Piękny dziś dzień, nieprawdaż? - rzekł poważnie.
- Co? - mruknęła zaskoczona. - Co ty pieprzysz?
- Błąd Agatko-gratko, nie chwal dnia przed zachodem słońca - Zaczął prawić jej kazania i mądrości życiowe. To była dla niej lekcja życia.
- Co? Co ty znowu pieprzysz - krzyknęła wkurzona.
- Nie mam pieprzniczniki, Agatko-gratko - rzekł poważnie i wyjął zza pleców kij Gandalfa Szarego, czy tam Białego. Chuj z tym. - Znajdłym pączki... - odezwał się spokojnie i podrapał pod broda niczym Einstain. Nagle zabrzmiał głos sms-a. Mistrz Wełna wyjął swój Kapslofon i zaczął czytać porywającą go w kosmos wiadomość.
Witaj drogi Mistrzu Wełno...
Mam dla ciebie smutną wiadomość...
Otóż jeden z twoich najlepszych podopiecznych... Został... Zamrodowany ostatniego wieczoru na wieczerzy... To było smutne. Kamery zarejestrowały w parku osobę w skarpecie na stopie i w kurtce obdartej z kota. Biedny koteł. Ową kurtkę znaleziono 25 kilometrów dalej. Jej ślady kierują na północne-południe. Zgadujemy, że kieruje się do Korei Zachodniej.Z poważaniem,
Kiski foreverki,
zajebista osóbka.
CZYTASZ
KLEMENTYNA
RandomPewna z pozoru zwyczajna blondynka na swojej drodze spotyka problemy. Przez to, że miała trzech mężów i jednego mensza, nastąpiły komplikacje. Kto by się spodziewał, że jej związki będą tak problematyczne. Czy tajemnicza postać zwaną inaczej KLEMENT...