KLEMENTYNA ROZDZIAŁ 5 - WINNA

48 7 127
                                    

Mistrz Wełna odłożył powoli Kapslofon i zaniemówił. Agata uważnie się mu przyglądała, ale nie zauważyła żeby był radosny.

- Co się stało, Mistrzu? - zapytała przestraszona.

- Mój najlepsiejszy uczeń został zamordowany - odrzekł pocierając swe długie brwi.

- Och - zmieszała się. - Przykro mi, no - powiedziała choć wiedziała, że jednak nie jest jej przykro. - Zadzwonię do Marka...

Podczas rozmowy...

- HALO? MAREK, UMARŁEŚ?

- PŁACZĘ, AGATO. PŁACZĘ AGATO, MÓJ KONKURENT ZGINĄŁ.

- Ojć. A kim on był?

- TO BYŁ MIŁOSZSZSZSZ.

- WIESZ W OGÓLE JAK ON WYGLĄDAŁ?

- NIE, Ale NIE ZWALANIA TO GO Z BYCIA MOIM RYWALEM.

- MAREK!!!! NIE ROZŁĄCZAJ SIĘ.

- ZA PÓŹNO AGATO... ŻEGNAJ.

- MAREK! NIEEEEEEE!!!!!!!!!!!!!!!!

Marek zakończył romowę kapslofoniczną z Agatą i się zasmucił. Nie chciał kończyć tego połączenia, ale sytuacja go do tego zmusiła. Był zrozpaczony i smutny.

Marek bardzo kochał Agatę i popijał w spokoju Cisowiankę. Lekko gazowaną... Tą ulubioną Gaaty! Rzucił się na łóżka, ponieważ spał na czterech i zaczął wrzeszczeć w poduszkę hymn polski. Przytulał do siebie butelkę wody.

- Jeszcze Polska nie znignęła... - zaczął z żalem. - PÓKI MY ŻYJEEEMYYY!

Tak zakończył się jego dzień. W żałbobnej pieśni pożegnalej.

Wróćmy do KLEMENTYNY...

Zakapturzona postać siedziała spokojnie na krześle oglądając rozpacz Marka jedząc popcorn bez skrupułów. Śmieszył ją taki obrót sytuacji...

- Żałosne - stwierdziła zapychajc się smakołykiem. - Cisowianka gazowana jest sto razy lepsza niż lekko gazowana, pf - prychnęła i rozsiaładła się wygodniej. - Gazowane górą! - wyrzuciła ręce do góry i przez przypadek wylała swoją wodę. - Nosz kurna!

Agata w tym czasie szła do domu od Mistrza Wełny... Nie wiedziała kogo tam spotka... CIĄG DALSZY NASTĄPI.

KLEMENTYNAOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz