KLEMENTYNA ROZDZIAŁ 7 - ŚWINKA

60 4 161
                                    

Agata wygoniła Kornelię i Dominikę z domu, zaraz po tym jak złamały jej paznokcia. Po chwili zza rogu wyszła mała świnka. Agata nazwała ją Bartosz.

Bartosz była dobrą świnką. Biegała, latała, jadła ściany i okna, a także zjadała blondynce jedzenie, pomagając jej w diecie. Agata spojrzała na Bartosza i się uśmiechnęła. Nie sądziła, że tak wspaniała świnka jak Bartosz może istnieć na świecie.

Z kolei świnka zajmowała się aktualnie pożeraniem stołu z kluskami, które Agata zostawiła dla siebie rano. Rozczulona uroczym zachowaniem obślinionej świnki, usiadła sobie na krześle patrząc smutno na swojego paznokcia. Mogła przeżyć wszystko, tylko nie coś tak okropnego!

- Och, Bartoszu posłuchaj mnie.

Bartosz przestała jeść stół z powyłamywanymi kluskami i spojrzała z niezrozumieniem malowanym na jej świńskim ryjku.

- Złamałam paznokcia - odrzekła załamana. Bartosz do niej podeszła i zaczęła slinic jej rękę. - Fuj, Bartosz! - powiedziała zniesmaczona. - Ble, idę do łazienki!

Agata udała się do kibla i umyła w wannie obślinioną dłoń.

Bartosz w tym czasie otworzyła szafę i znalazła tam pudełko sztucznych, różowych jak świnka paznokci. Wzięła swój magiczny zwój z przyszłości i wyczytała.

- CHRUM CHRUM - Czyli inaczej "Lubię kartofle"

Po chwili Bartosz zabrała pudełko różowych, sztucznych paznokci, jak świnka i zaniosła je Agacie.

Agata się odwróciła i spojrzała zdziwiona na Bartosza.

- Bartosz co Ty tam masz? - zapytała zdziwiona Agata.

- CHRUM! CHRUM! - odpowiedziała jej Bartosz.

- Co ty pieprzysz Bartosz?! - krzyknęła Agata.

Bartosz posmutniała i uciekła pod wannę. Agata zdziwiona podniosła pudełko różowych jak świnka paznokci. Iiiiiiiiiii.

KLEMENTYNA siedziała i jadła kanapkę z szynką z brata Bartosza. Zajadała się ze smakiem, gdy zerwał się sufit a z góry spadły dwie "upośledzone umysłowo" czternastolatki. A tuż za nimi leciała Ania.

- Co wy krurwa robicie i dlaczego u mnie jesteście? - Zapytała zdziwiona Klementyna.

- Aua! - powiedziała Kornelia trzymając się za obolałą dupę.

- Wpadamy pokojowo! - powiedziała Ania, która jako jedyna wyglądała normalnie.

- Także ten, my przejazdem - wtrąciła się Dominika. - Po co używałaś tej siekiery w kuchni! - krzyknęła pół szeptem do Kornelii.

- Chciałam zrobić tylko schabowego! Z KARTOFLAMI Z WONSEM.

- Ale po co wam siekiera w kuchni? - zapytała zbita z tropu KLEMENTYNA.

- By zrobić schabowego? - powiedziała ironicznie Kornelia. - W każdym razie Dominika spaliła mi wodę w garnku i nie mamy kartofli! - prychnęła.

- No ej! Ale przynajmniej dokonałam niemożliwego! - Dominika uniosła ręce w akcie niewinności.

- To prawda - przyznała Ania.

- Tylko Ania mnie tu rozumie! - Blondynka założyła ręce.

- Dobra, nieważne - Machnęła ręką KLEMENTYNA.

Zaraz po tym Marek coś robił... CIĄG DALSZY NASTĄPI.

KLEMENTYNAOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz