Bożen był rybą.
Pływał sobie w morzu 209 i jadł zielony kaktus. Na dworze siedziały mewy, które jądro włosy Agaty. Blondynce nie podobały się czyny młodych ptaków. Zrobiła na stole kanapki. Zabrała TO ze sobą na plecach, aby móc zrobić sobie tosty. Co dalej? - Zapytacie.
- Przecież to jakieś gówno! - rzuciła bilatami na koncert Sławomira. - Ale to jest prawdziwo cudo! - uniosła do góry drugi bilet na koncert Zenona Martyniuka. Chyba.
Powiedziała, że kupi wódkę w sklepie, ponieważ dwie pojebane dziewczyny i ANGA miały przyjść na imprezę z okazji ochrzeczenia ryby (BOŻenA)
Po chwili Agata zaczęła się dusić słoniem. Okazało się, że tym sloniem był jej naszyjnik, którym nieustannie się bawiła az w końcu trafił do jej buzi.
- O kurwa! Słoń się*! - powiedziała omal nie wypierdalając się o lamę oraz wypluwając do atmosfery naszyjnik szczęścia.
*wyjaśnienie w rozdziale KLEMENTYNA - SŁOWNIK
Musiałam wyjebać zdjęcie, bo coś się zjebało, a nie mogę znaleźć znowu rysunku Bożenów :C Postaram się znaleźć je do jakiegoś specjału.
CZYTASZ
KLEMENTYNA
RandomPewna z pozoru zwyczajna blondynka na swojej drodze spotyka problemy. Przez to, że miała trzech mężów i jednego mensza, nastąpiły komplikacje. Kto by się spodziewał, że jej związki będą tak problematyczne. Czy tajemnicza postać zwaną inaczej KLEMENT...