Rozdział 13

503 46 3
                                    

-Widzę, że już się obudziłeś- do jego uszu dobiegł kpiący głos Antonego, który stanął między nimi a Rogersem. Tony rozejrzał się po pomieszczeniu. Szybko zdał sobie sprawę, że nie znajdują się w Stark Tower a w jakimś opuszczonym magazynie. Pomieszczenie było duże, gdzie nie gdzie znajdowały się puste, zakurzone regały a pod dachem znajdowało się kilka metalowych belek, nad którymi znajdowała się ogromna szyba.

-Czego chcesz?- Tony wycedził przez zęby z jadem i piorunami w oczach.

-Już nic- odpowiedział wolno a po chwili dodał, spokojnie i uśmiechnięty- Chociaż...- zaczął i odwrócił się przodem do Steve'a. Podszedł do niego i położył mu trzy palce na brodzie i podniósł jego głowę do góry. Jego oczy były dość zamglone a spojrzenie nieobecne.

-Zostaw go!- krzyknął.

-Dlaczego?- odszedł od niego i ruszył w jakimś kierunku.

Tony dopiero po chwili zauważył znajdujący się obok mały stolik z niedużym ale ostrym nożem. Antony podszedł do niego i chwycił za trzon.

-Skoro ja nie mogę go mieć, to nikt nie będzie go miał- podszedł do Steve'a z nożem w ręce i przyłożył do policzka. Steve drgnął lekko od zimna stali lecz nie był w stanie niczego zrobić. Nawet siła super-żołnierza nie dawała mu przewagi, Antony, który idealnie znał już jednego Kapitana, doskonale znał każdą jego słabość. Miał wystarczająco czasu i substancji by zrobić środek pozbawiający Steve'a siły.

-Pożegnaj się z ładną twarzyczką- zakpił brunet. Miał wykonać pierwsze cięcie gdy z dachu niespodziewanie zeskoczył Zimowy Żołnierz. Szkło rozsypało się wokół na małutkie kawałeczki. Wyprostował kolana i lewą ręką zza paska wyciągnął pistolet.

~$$$~
Spodziewał się ktoś Bucka? Ja też nie XD

Dlaczego?- StonyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz