Rozdział 18

512 52 17
                                        

Od kiedy Steve wyszedł ze szpitala minął tydzień. W tym czasie ich "związek" rozkwitł śpiewająco. Tony przychodził do niego codziennie i siedział u niego od wczesnego ranka, gdy blondyn jeszcze spał, do wieczora, gdy pielęgniarki wręcz siłą odklejały go od chłopaka.

Serum super-żołnierza zniszczyło wirusa, który został wstrzyknięty Steve'owi. Tonemu udało się wykraść trochę zakażonej krwi Rogersa. Doszedł do wniosku, że albo serum, Steve'a z tamtego wymiaru było silniejsze, albo Antony coś pomieszał. Chociaż jak Tony miał być szczery, wolałby pierwszą opcję.

Od dłuższego czasu nikt nie widział się z Tonym. Rano nie było go w pokoju, Steve nie widział jak wstawał, nie było go w szkole a po wieży szukał go z 10 razy. Ostatni raz postanowił wejść do jego pracowni. Jak zwykle panował tam bałagan i brud od oleju i innych rzeczy. Podszedł do stolika, na którym leżały różne kartki a na nich dziwaczne rysunki. Nagle coś pod tym stosikiem kartek się poruszyło. Steve odskoczył kilka kroków do tyłu ale zaśmiał się kiedy ujrzał mysi ogonek.

Przymknął oczy i roześmiał się w duchu ze swojej głupoty. Kapitan Ameryka przestraszył się myszy? Podszedł do stolika, na którym nadal był ogonek i złapał go w dwa palce żeby wyciągnąć mysz.

-Zostaw mnie!- usłyszał piskliwy krzyk. Puścił mysz i padł na kanapę. To był głos Tonego tylko taki... wyższy. Opanował się i podszedł do stolika. Siedział na nim mały... jak by to fachowo nazwać? Ludek? Mniejsza. Miał około 7 centymetrów. Miał mysi ogon oraz ogromne mysie uszy.

-Tony?- otworzył szeroko oczy i dźgnął go palcem w brzuch. Mouse-boy odtrącił jego palec swoimi maluczkimi dłońmi i spojrzał na niego z miną fochniętego bobasa.

-A kto niby? Święty Mikołaj?

-Tak. To zdecydowanie ty.- powiedział i wziął go na rękę. W ogóle nic nie ważył. Steve położył rękę na ustach i zatrzęsł się lekko. Znów upadł na kanapę.- Boże, Tony. Coś ty zrobił?

-To był wypadek.- jego piskliwy głosik drażnił jego uszy.

-Co ja mam z tobą zrobić?

-Karm... kochaj... i nie opuszczaj

Dlaczego?- StonyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz