Rozdział 14

492 48 1
                                    

-Choćby go dotknij a pożałujesz- Zimowy Żołnierz odezwał się pierwszy. Oczy pozostałej trójki otworzyły się szeroko.

-Ej! Nikt cię nie zapraszał!- krzyknął Tony, który oczywiście nie mógł powstrzymać się od komentarza. James przewrócił tylko oczami i spojrzał na swojego przeciwnika. Ubrany już w białą zbroję odsłaniającą twarz i włosy, prezentował się groźnie. Urósł jakieś pięć centymetrów a wredny uśmiech dodawały mu mroczniejszej aury.

-Naprawdę myślisz, że nie będę cię w stanie pokonać? Nie wiele różnisz się od Barnesa z mojego wymiaru. Znam każdą słabość wszystkich...- Bucky nie bardzo skupiał się na słowach Antonego, nie zbyt rozumiał ze słów "Nie wiele różnisz się od Barnesa z mojego wymiaru".

-Czuje się jak na teście z matmy. Nauczyciel pierdzieli, Clint jest nieobecny umysłem, Rodley stara się mnie bronić a ja nie mogę wyjść by nie brać udziału w cyrku- mruknął pod nosem Tony mając na myśli Antonego, Steve'a i Bucka.- Gdzie jest ten klaun?!- w tamtej chwili Tony każdemu człowiekowi wydawałby się naćpany

-Zamknij się, Stark- wycedził Żołnierz i ruszył biegiem w kierunku Superior Iron-mana.

-Mówisz do tego mnie czy do tamtego mnie?- Tony nie byłby sobą gdyby pozwolił zebrać całą chwałę za uratowanie Rogersa Barnesowi. Słyszał brzdęki uderzającego metalu o metal i świsty promieni wydostających się z repulsorów w zbroi. Z trudem i z bólem udało mu się rozwiązać sznur na nadgarstkach a potem na stopach. Uważając na dwóch walczących, podbiegł do Stevena, który już kompletnie stracił przytomność przez podane mu substancje.

-Ten dupek jest idiotą- mruknął przykładając dwa palce do ucha.- Nawet nie wyjął mi słuchawki. Jarvis, słyszysz mnie?

-Oczywiście, sir. Wysłać do pana Mark VI?

-Czytasz mi w myślach- mruknął potwierdzając tym samym model zbroi. Stanął przed Stevem i przyłożył palce do jego szyi.- Cholera, puls jest ledwo wyczuwalny. Jarvis, pośpiesz się.

Z trudem rozwiązał grube sznury krępujące Steve'a. Były o wiele mocniej zawiązane niż te Tonego i zostawiły po sobie dobrze widoczny ślad.W tym samym momencie do magazynu, przez okno, wleciały pojedyńcze części czerwono-złotej zbroi. Nachodząc kawałek po kawałku na ciało miliardera dawały mu coraz większą ochronę.

-Zabierz stąd Steve'a. Ja się nim zajmę!- krzyknął Barnes. Nie musiał dwa razy powtarzać. Tony wziął blondyna na ręce i w stylu panny młodej zabrał go jak najszybciej do szpitala Tarczy. Jego puls był coraz słabszy.

~$$$~
Jest rozdział, jest Bucky, jest ratunek, jest prawie koniec z Antonym. Teraz rozdziały może będą częściej. No właśnie, MOŻE

Dlaczego?- StonyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz