-Steve...- Tony siedział na krawędzi łóżka Rogersa i wpatrywał się w stojącego naprzeciw niego chłopaka.
-Nie, Tony. Muszę iść do szkoły. Już wystarczająco opuściłem przez tamtego ciebie.
-Ale ja nie chcę zostać sam.
-Masz jeszcze Jarvisa. Poza tym trochę samotności pozwoli ci skupić się na odwróceniu promieni tego lasera. Mam nadzieję, że nie wpadnie co do głowy żaden głupi pomysł.
-Na razie nie mam. Ale żałuję, że nie jestem normalnego wzrostu.- zaśmiał się flirciarsko. Steve wyciągnął z szafy ubrania i wyszedł z pokoju i ruszył do łazienki.
Tony tylko położył się na plecach i spojrzał w biały sufit. Jednak po chwili podniósł się z łóżka krzyknął jakieś naukowe słowa, których normalny człowiek nie był by w stanie wypowiedzieć bez zająknięcia, i ruszył biegiem przed (z jego punktu widzenia) wielki pokój.
Puchaty dywan w windzie znów go drażnił.
Gdy Steve wyszedł z łazienki, Jarvis powiedział tylko gdzie jest Tony. Rogers nie zadając zbędnych pytań wziął plecak i zjechał na wspólne piętro avengers, gdzie czekali na niego pozostali.
-A Tony gdzie?- spytał Clint, wyprzedzając tych pozostałych, którzy nie wiedzieli o aktualnym stanie zdrowotnym miliardera.- Dawno go nie widziałem. A to do niego niepodobne
-Wiesz... on w tej chwili jest trochę nieobecny- zaśmiała się Natasha. Jej słowa po części były prawdą. W końcu te brakujące centymetry i kilogramy Tonego gdzieś się podziały.
-Ahaa?- mruknął niewyraźnie Bruce- Jak to "trochę nieobecny"?
-Wiesz jaki on jest.- inicjatywę przejął Steve. Kłamać nie umiał ale naginanie prawdy lub unikanie tematu to co innego, prawda?- Czasami nie da się go wyciągnąć z labolatorium jak wpadnie w swój "trans twórczy".- nawet Natasha była pod wrażeniem
-Ta...
-Idziemy? Zaraz się spóźnimy.- przerwała rudowłosa by nagięta prawda nie wyszła na jaw.
Gdy na trzeciej lekcji zaczął się koszmar każdego ucznia (matematyka), a Clint usiadł obok Steve'a, zaczął się koszmar.
-Ta lekcja wlecze się jak ślimak. Ale mam wrażenie, że ten ślimak chyba szedł przez autostradę i go samochód potrącił.
-Clint, o czym ty w ogóle gadasz?- zdziwił się Steve, patrząc jak jego przyjaciel łączy pod ławką nutellę i inne rzeczy prawdopodobnie znalezione w lodówce. Może nie brzmiało to zachęcająco ale to mogło być w przyszłości konkurencją dla sklepiku szkolnego.
-Ja tylko mówię, że jeżeli samochód potrąci tego ślimaka to lekcja nigdy się nie skończy bo on nigdy nie dojdzie na drugą stronę.- Steve odsunął się trochę od chłopaka i odwrócił się do Thora siedzącego za nim.
-Chyba za mocno mu wtedy przyłożyłeś.
-Dlaczego?
-Gada teraz o jakichś ślimakach.
-Wygląda na to, że pan Rogers nie jest zainteresowany lekcją.- "pan", tego słowa bał się każdy uczeń na matmie. O ile matematykę można lubić, to niektórych nauczycieli się nie da. Już miał poprosić Steve'a do tablicy, gdy zabrzmiał dzwonek.
-Juhu! Ślimak dostał turbo doładowanie!- krzyknął Clint i wybiegł z klasy jakby miał petardę w dupie, o mało co nie wyważając drzwi.
-Tak... za mocno mu przyłożyłem.- mruknął pod nosem Thor.
~$$$~
Mam nadzieję, że wszyscy widzieli trailer do nowych Avengers.Tony: No ba.
Girmi: Ciebie nikt nie pytał.
Eddie: Sory, że się wtrącam ale mogę się dołączyć do tej książki?
Clint: A ty to kto?
Girmi: Ostatnio mam fazę na "Venoma". Obejrzałam ten film z 2 razy jednego dnia.
Tony: Zdrajca!!!!!!! *pierdyliant wykrzykników*
Steve: Jeżeli Girmi chce to proszę bardzo. Autorka chyba cię gdzieś wciśnie.
Girmi: No ba...
Tony: A prawa autorskie to przepraszam, gdzie?
CZYTASZ
Dlaczego?- Stony
FanfictionAvengers chodzą do liceum T.A.R.C.Z.Y. która po opanowaniu przez Hydrę zostaje zniszczona. Steve chce odnaleźć swojego przyjaciela a Tony chce zdobyć jego serce. Jednak czy po odnalezieniu Barnesa, Tony będzie miał konkurencje? A może przez wypadek...