Miniaturka 38. Przeznaczeni

7.8K 270 99
                                    


dla Klaudia0310

________________________

Hermiona wkroczyła do oświetlonej sali, kulejąc. W środku pomieszczenia siedziało około trzydziestu ludzi, którzy na jej widok wstali ze swoich miejsc, gromko klaszcząc. Szatynka uśmiechnęła się blado i uniosła rękę w geście powitania, rozglądając się po obecnych w pokoju twarzach. Zauważyła kilku przyjaciół oraz znajomych z czasów szkolnych machających do niej radośnie, więc ruszyła ku nim, opadając na jedno z wolnych krzeseł. Poczuła na swoich plecach dumne poklepywanie, przez co jej suche wargi zacisnęły się automatycznie z bólu. Nie zdążyła jednak nawet jęknąć, gdyż masywne drzwi ponownie się otworzyły, a do środka wpadł Harry Potter. Rozejrzał się w popłochu, a gdy tylko zauważył Hermionę, podbiegł do niej ze zmartwioną miną.

— Hermiona, żyjesz! — wydyszał z ulgą, dotykając jej policzka. Stęknął cicho, gdy jego spojrzenie padło na liczne rany zdobiące jej ciało, oraz czerwone od krwi ubranie.

— Nie planowałam umierać — uśmiechnęła się do przyjaciela promiennie i udała, że salutuje. — Misja zakończona sukcesem, generale Potter.

Harry'emu nie drgnął nawet kącik ust. Ani trochę nie odwzajemniał jej wesołkowatego humoru.

— Gratuluję — odpowiedział chłodno. — Złóż oficjalny raport Minerwie, a następnie udaj się do Uzdrowiciela. Gdy to zrobisz, idź odpocząć. Nie chcę słyszeć sprzeciwów, możesz traktować to jako polecenie.

Hermiona westchnęła ciężko, ale skinęła głową niechętnie. Wiedziała, że w tym momencie nie ma sensu z nim dyskutować. Harry od jakiegoś czasu zrobił się okropnie uparty, a nie chciała się kłócić, więc posłusznie wstała. Pomachała wszystkim na pożegnanie, a w pomieszczeniu ponownie wybuchła wrzawa oklasków. Harry pokręcił głową z niedowierzaniem, odprowadzając przyjaciółkę wzrokiem, dopóki nie zniknęła za ciemnymi drzwiami.

Składanie obszernego raportu zajęło jej około czterdziestu minut. Na misji była w końcu trzy długie, intensywne dni. Minerwa McGonagall uważnie i z przerażeniem zapisywała wszystko, co usłyszała z ust byłej uczennicy. Nie mogła uwierzyć, że niegdyś tak bardzo rozważna dziewczyna, tak się zmieniła. Jej wargi drżały, gdy Hermiona ze stoickim spokojem opowiadała każdy okrutny szczegół misji.

Gdy w końcu skończyły przesłuchanie, a kobieta pozwoliła jej odejść, Hermiona skierowała swoje kroki do jasnego pomieszczenia w końcu podłużnego korytarza. Weszła do środka ze zmęczonym uśmiechem, witając się. W pokoju siedział młody mężczyzna, na oko starszy od niej o cztery lata, oraz, tak jak się tego spodziewała, czekał tam na nią również Harry.

— Możesz mi powiedzieć, co tam się wydarzyło?! — natarł na nią, nim zdążyła choćby usiąść. — Dlaczego wyglądasz, jakby przeżuło cię stado wilkołaków?! Masz o wiele więcej ran niż wcześniej!

— Właśnie złożyłam czterdziestominutowy raport i... — mruknęła, ale widząc minę przyjaciela, westchnęła przeciągle. — Wpadłam w zasadzkę, otoczyli mnie. Przeceniłam ich umiejętności oraz liczebność, bo było ich więcej, niż się spodziewałam. Udało mi się zdobyć jednak przewagę, gdyż cały obszar zaczął wybuchać. Chyba sami się tego nie spodziewali.

— Co z zakładnikami?

— Na całe szczęście zdążyłam ich uratować, ale... — Hermiona przybrała poważną minę. — Bałam się, Harry. W tamtym momencie bałam się, jak nigdy. Ci wszyscy ludzie... Nie wiedziałam, ile czasu zostało, nim wszystko wokoło po prostu nas rozsadzi. Dotarliśmy w ostatnim momencie na bezpieczny punkt, gdzie odebrali nas nasi.

Miniaturkowy Świat // DramioneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz