Miniaturka 41. Przypadki chodzą po ludziach

7.5K 249 262
                                    

Miniaturka dla: Patusia16
Wybacz, że tyle to trwało.

~~~~~~~~

— Nie daj się prosić, Hermiono! To tylko jeden wieczór!

— Nie zgadzam się — powiedziała Hermiona, zakładając ręce na piersiach, patrząc twardo na Ginny Weasley. Rudowłosa wiedziała, że stoi na przegranej pozycji. Próbowała przekonać Hermionę do zmiany zdania od ponad godziny, ale szatynka wciąż pozostawała nieugięta na prośby najlepszej przyjaciółki.

— Ale... — spróbowała raz jeszcze, lecz starsza Gryfonka pokręciła uparcie głową.

— Już ci mówiłam, Ginny. Nigdzie nie pójdę dopóki ON tam będzie.

— Ale Harry i Luna...

— Może tobie, Harry'emu oraz Lunie udało się dogadać ze Ślizgonami, ale ja nie mam zamiaru! — odpowiedziała zdenerwowana szatynka. Ginny wiedziała, że Hermiona jest bliska wybuchu. Znając swoją przyjaciółkę, rudowłosa zaczęła przeczuwać najgorsze. — Poza tym jako prefekt naczelny nie mogę sobie pozwolić na tego typu zachowanie.

— Daj spokój, namiętnie łamiesz szkolne przepisy od pierwszej klasy. Nie udawaj świętej! Przecież Malfoy także jest prefektem.

— Nie porównuj mnie do tej kanalii równej poziomem inteligencji z pingwinem! —powiedziała oburzona szatynka przy akompaniamencie głośnego westchnienia przyjaciółki.

— Jak sobie chcesz. Jeżeli jednak zmienisz zdanie, wiesz gdzie nas szukać.

Szatynka niechętnie odprowadziła wzrokiem przyjaciółkę do drzwi poczym usiadła na łóżku, bijąc się z własnymi myślami. Gdy wrócili na ostatni rok do Hogwartu wiele się zmieniło. Harry, Ginny i Luna zaprzyjaźnili się ze Ślizgonami, co po jakimś czasie zaowocowało w nowe miłosne związki. Do teraz przecierała oczy ze zdumienia, widząc Harry'ego spacerującego po błoniach z Pansy Parkinson, Ginny całującą się z Blaise'em Zabinim, lub Lunę opowiadającą o przedziwnych zjawiskach Teodorowi Nottowi, który słuchał z największą uwagą, spijając każde słowo z jej ust.

Hermiona tolerowała to. Osobiście również przekonała się do drugich połówek swoich przyjaciół, lecz w ich gronie pozostawał jeszcze ktoś, kogo nie mogła znieść całym swoim sercem.

Draco Malfoy. Miała wrażenie, że chłopak nie zmienił się ani odrobinę. Wciąż był w stosunku do niej arogancki i bezczelny. Ku jej ogromnemu niezadowoleniu, on również uzyskał odznakę prefekta naczelnego, więc łączyło ich więcej, niż śmiała sobie wyobrażać w najgorszych koszmarach.

Mimo, że uczestniczyła już w kilku spotkaniach z jego udziałem, każde z nich kończyło się katastrofą. Kłótnie, wyzwiska czy groźby były nieodłącznym elementem ich spotkań, co powodowało niezadowolenie reszty przyjaciół.

— Dlaczego nie mogą choć raz dać mi świętego spokoju?! — burknęła ze złością brązowooka, siadając na parapecie. Spojrzała za okno, gdzie od kilku dni padał bez przerwy śnieg. Jej oczy automatycznie powędrowały w dół, gdzie po błoniach spacerowało akurat kilkoro uczniów. — Jak zawsze muszą zniszczyć mój dobry humor. Miałam się przecież uczyć...

Hermiona nagle gwałtownie wstała i zaczęła przechadzać się nerwowo po dormitorium. W jej głowie odbywała się bolesna bitwa myśli. Z jednej strony nie chciała zawieść przyjaciół i słuchać ich wyrzutów, a z drugiej nie miała ochoty na kolejną konfrontację z Malfoyem.

Po chwili westchnęła ciężko podchodząc do szafy. Czuła że będzie żałowała podjętej przez siebie decyzji.

Z ociąganiem wyciągnęła z garderoby puchaty sweterek, ocieplany płaszczyk, szalik, a na głowę nałożyła wełnianą czapkę, szczelnie zakrywając uszy. Przed wyjściem z pokoju zerknęła przelotnie w lustro, posyłając sobie pełne pogardy oraz zawodu spojrzenie. Nawet jej własne odbicie wiedziało, że popełnia ogromny błąd.

Miniaturkowy Świat // DramioneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz