Miniaturka 47. Corporaverto

3.2K 148 113
                                    

- Możesz w końcu przestać robić z siebie idiotę?! - krzyknęła Hermiona i uderzyła książką o stół, posyłając Malfoyowi wściekłe spojrzenie. - To przez ciebie siedzimy tutaj już od czterech godzin! Nie masz już pięciu lat, Malfoy! Dorośnij w końcu!

- Ty natomiast zachowujesz się, jakbyś miała co najmniej pięćdziesiątkę na karku, Granger - Draco uśmiechnął się lekceważąco, co jeszcze bardziej rozeźliło Gryfonkę. - Wyluzuj i przestań się tak krzywić. Złość piękności szkodzi, nie słyszałaś o tym?

- Mamy szlaban. PRZEZ CIEBIE. Zapomniałeś? - wycedziła, przez zaciśnięte zęby. - Nie mam zamiaru spędzić tutaj z tobą całej nocy!

- Możemy przenieść się do mnie, jeżeli chcesz - Malfoy wzruszył ramionami i puścił jej oczko, uśmiechając się diabelsko. Hermiony twarz zaczerwieniła się natychmiastowo, niczym piwonia. - Poza tym, można powiedzieć, że rzetelnie przyswajam wiedzę i korzystam całym sobą z tego szlabanu. Widziałaś, jakie niektóre zaklęcia w tej książce są żałośnie proste i zabawne? Można by wyczarować Weasleyowi na czubku głowy jadowitego pająka albo przemienić ropuchę Longbottoma w obślizgłą głowę Snape'a. Ludzie by zapłacili, byle to zobaczyć - zarechotał złośliwie.

- Wziąłeś tę książkę z DZIAŁU KSIĄG ZAKAZANYCH. Jeżeli ktoś nas z tym zobaczy, to... - zawahała się i zagryzła wargę, a następnie rozglądnęła się po pustej bibliotece, czy na pewno są w pomieszczeniu sami. - Odłóż ją na miejsce, Malfoy. Może być niebezpieczna. Nie bez powodu ją zakazali...

- Wiem o tym doskonale, Granger. Gdyby jej nie zakazali, nie byłaby nawet warta, bym wziął ją chociażby w ręce - prychnął i przewertował ze znudzeniem kilka kartek. Po chwili jego mina uległa zmianie. Spojrzał na Gryfonkę złośliwie i wyciągnął różdżkę, celując w przestrzeń między nimi. - Może spróbujmy jakiegoś zaklęcia z tej książki dla przedszkolaków w ramach nauki? Przecież nic się nie stanie... Corporaverto!

- Co.... co ty wyprawiasz?! - Hermiona spanikowała i wstała gwałtownie z ławki, wyciągając przed siebie dłoń. Wrzasnęła, ale jej głos jakby zamarł w powietrzu. Brązowe tęczówki szatynki rozszerzyły się ze strachem.

Było za późno. Malfoy machnął różdżką trzy razy w powietrzu, a wokół niego rozbłysło jasne, oślepiające światło. Hermiona przymknęła powieki i zasłoniła twarz dłońmi, spodziewając się przeszywającego bólu. Nic takiego jednak nie miało miejsca. Po krótkiej chwili, ciężko dysząc, odsłoniła palce, patrząc na Malfoya niepewnie.

- Co to było za zaklęcie? - zapytała ostro.

Draco wzruszył ramionami i spojrzał w książkę od niechcenia. Jego oczy zrobiły się okrągłe niczym dwa galeony. Przewertował z paniką księgę, po czym przeniósł wzrok na wpatrującą się w niego ze zniecierpliwieniem Gryfonkę. Jej twarz niemal puchła z wściekłości.

- Nie mam pojęcia, co to było, ale kartka spłonęła, gdy tylko wypowiedziałem formułkę zaklęcia - wymamrotał i odwrócił szybko głowę, by uniknąć przeszywającego spojrzenia szatynki. Zmusił się do aroganckiego uśmiechu. - Cokolwiek to było, nie zadziałało, prawda? Mówiłem ci, że ta książka jest do kitu.

- Jesteś skończonym idiotą, Malfoy. Nie myślącym samodzielnie, ograniczonym palantem! Nie masz zielonego pojęcia, co mogłoby się wydarzyć, gdyby zaklęcie jednak zadziałało! - syknęła groźnie i wymierzyła w niego palcem ze złością. - Mogłeś nas pozabijać!

- Nie histeryzuj, wariatko. Przecież żaden normalny dyrektor nie zostawiłby w szkole pełnej nieletnich czarodziejów księgi z zaklęciami, która mogłaby kogoś zabić, no nie? Nawet Dumbledore powinien sobie zdawać sprawę, że to nie byłoby rozsądne...

Miniaturkowy Świat // DramioneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz