Miniaturka 7. Niedaleko pada jabłko od jabłoni

10.4K 302 125
                                    

-Mamo, tato! Szybko! Spóźnimy się na pociąg! –krzyczała podniecona, rudowłosa istotka. Z wrażenia nie mogła usiedzieć w miejscu. Dzisiaj pierwszy raz jechała do Hogwartu.

-Spokojnie, Rosie. Mamy jeszcze trochę czasu. –uspakajał ją ojciec, lecz jego mina była spięta i przerażona. Spięta, gdyż nie wyobrażał sobie swojej małej córeczki daleko od domu przez tak długi czas, a przerażona pod wpływem groźnego spojrzenia żony, które oznajmiało, że jak zwykle się spóźniał.

-Ale ja chcę się jeszcze zobaczyć z Potterami! –zbulwersowała się tupiąc nogą.

-Będziesz miała czas przez całą podróż do Hogwartu! Nie zapominaj, że oni także tam jadą!

-Ciocia i wujek nie.

-Już idziemy, słonko. –odezwała się w końcu matka dziewczynki z delikatnym uśmiechem. Ona reagowała bardzo podobnie na swoją pierwszą podróż do szkoły. Zresztą nie tylko na pierwszą. Do teraz chętnie by tam wróciła, czego zazdrościła córce. Jednak dla niej ta przygoda skończyła się już dawno.

~~*~~

-Lily! James! Albus! –Rose Weasley rzuciła się swojemu kuzynostwu w ramiona. Wydawało się, że widzieli się jeszcze wczoraj, ale dzisiaj miała zacząć się ich wielka przygoda.

-W końcu idziemy do szkoły! –zapiszczała najmłodsza z Potterów. Ona także zaczynała swój pierwszy rok nauki i podobnie jak kuzynka nie mogła pozbyć się ogromnych emocji.

-Nie mogę się już doczekać! –przyznała jej Rose, mocno ją ściskając. Obie dziewczynki zapiszczały i skoczyły z radości wywołując salwy śmiechu wśród rodziców i kręcenie niedowierzająco głową Jamesa.

-Jeszcze nie zdajecie sobie sprawy co was czeka. –wyszeptał im z cwanym uśmiechem, na co one lekko się przestraszyły.

-Nie opowiadaj głupot, James. –zganiła go Ginny.

-No już, lećcie poszukać przedziału. –powiedziała łagodnie Hermiona Weasley, żegnając się ze swoimi dziećmi. Nie chciała przyznać przed samą sobą, ale łzy wzruszenia niebezpiecznie gromadziły się w jej brązowych oczach. –Piszcie do nas i bądźcie grzeczni.

-O, spójrzcie kto tam stoi. –usłyszała za plecami jadowity głos swojego męża. Rozejrzała się wokoło, podążając za spojrzeniem ukochanego. Po krótkiej chwili jej wzrok spoczął na rodzinie Malfoyów. Całą trójką żegnali swojego syna, który również w tym roku wyruszał do Hogwartu. Był niesamowicie podobny do ojca. Gdy przyglądali się rodzinie arystokratów, po krótkiej chwili oni także na nich spojrzeli. Draco i Astoria skinęli im sztywno głowami, na co odpowiedzieli wszyscy oprócz Rona. Hermiona miała wrażenie, że stalowoszare oczy Dracona Malfoya zatrzymały się na niej stanowczo za długo. Czuła jak przez jej ciało przechodzi nieprzyjemny prąd, a ona sama zadrżała, jakby uderzył w nią nagły przypływ zimna.

-Rose, pamiętaj. Zawsze musisz być lepsza od tego ich Scorpiusa Malfoya. Nie możesz być gorsza od takiej szumowiny.

-Dlaczego, tatusiu? –wyszeptała dziewczynka.

Ronald spojrzał na żonę niespokojnie, ale najwidoczniej nic nie słyszała. Wydawała się tak odległa jak nigdy.

-Wiesz, kochanie... Jego rodzice duże szkody wyrządzili kiedyś w naszym życiu. Krzywdzili nas i byli bardzo niemili. Nie chcę, żeby i tobie stała się krzywda. Będziesz na niego uważać, dobrze? –szepnął córce na ucho, aby udaremnić usłyszenie tych słów żonie. Wiedział, że nie byłaby zadowolona. Dziewczynka kiwnęła ze zrozumieniem głową, przybierając na twarz wojowniczą minę. Jeżeli ktoś miał krzywdzić jej rodzinę, to ona na to nie pozwoli.

Miniaturkowy Świat // DramioneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz